18 kwietnia
czwartek
Boguslawy, Apoloniusza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

ZSSR - pamiętamy!

Ocena: 3.8
1226

Profesor Roberto de Mattei, którego w tym miejscu często cytuję, stanowi rzadki i budujący przypadek współczesnego katolicko-konserwatywnego myśliciela, który zachowując zdecydowany krytycyzm wobec współczesnej liberalnej dekadencji, docenia potrzebę solidarności narodów Zachodu w obliczu zagrożeń zewnętrznych, również rosyjskiego. Niemniej jego głos w sprawie eskalacji napięcia na Wschodzie („Ukraina: źródła i konsekwencje kryzysu”), choć zawiera słuszne wnioski, wskazuje na wiele uproszczeń zmniejszających orientację zachodniej opinii, również katolicko-konserwatywnej, w sprawach Europy Wschodniej i Środkowej. Warto na nie zwrócić uwagę, bo pośrednio wskazują kierunki, w których powinna działać polska polityka kulturalna na Zachodzie.

Profesor trafnie opisuje odrębność narodową Ukrainy, która „aż do upadku Cesarstwa Austro-Węgierskiego była znana na Zachodzie jako Ruś” i choć – poprzez chrzest św. Włodzimierza – może być uznana za kraj macierzysty dla samej Rosji, „pozostała kulturalnie związana z Zachodem, odrzucając określenia Małoruś czy Noworosja, używane przez carów, a teraz podnoszone na nowo przez Putina”. De Mattei pisze o Kościele greckokatolickim na Ukrainie, o jego męczennikach, zarówno w Galicji, jak i na Rusi Zakarpackiej. Przecenia jednak pierwiastek katolicki w tożsamości ukraińskiej, który – jako mniejszościowy – jest (choć szkoda) tylko jednym z elementów związków Ukrainy z Zachodem. Ich zasadniczym czynnikiem był bowiem udział przez kilka wieków we wspólnocie narodów Rzeczypospolitej, który osłonił wolność Ukrainy przed islamem, a jej odrębność – przed zaborczą, również kulturowo, Rosją. Nie chodzi przy tym o to, by przypominając to wzajemnie niełatwe współżycie, pomniejszać ukraińską odrębność (którą dyzunicka większość, tak jak unicka mniejszość, zachowała również wobec Polski), ale by wyraźniej wykazać niedorzeczność propagandy, według której „Ukraina była zawsze częścią Rosji”.

Dalej pisze profesor, że „rosyjski ekspansjonizm Putina nie ogranicza się do ambicji geopolitycznych, ale łączy się z celami Patriarchatu Moskiewskiego, który chce sprawować władzę na całym obszarze posowieckim wbrew temu, co uważa za nieuprawnioną ingerencję Konstantynopola i Rzymu”. Wszystko to prawda, zarówno bizantyjscy katolicy na Ukrainie, jak i wierni Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego mają powody do obaw. Zasadniczym źródłem zagrożenia są nie tyle „neocarskie” związki władzy z Kościołem prawosławnym w Rosji, ile neosowiecki system dzisiejszego państwa rosyjskiego. Stąd przede wszystkim wynika negacja praw narodów, które uzyskały niepodległość lub w ogóle państwowość po upadku ZSSR. Jego symbolem jest publiczny kult Lenina na placu Czerwonym, jego społecznym fundamentem – nomenklaturowa genealogia całej rosyjskiej klasy rządzącej. Trzeba to ciągle przypominać, skoro nawet tak wypróbowani antykomuniści jak Roberto de Mattei umieszczają na drugim planie to, co stanowi istotę zagrożenia idącego ze wschodu.

Idziemy nr 09 (852), 27 lutego 2022 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Publicysta, historyk, przez wiele lat czynny polityk; był m.in. marszałkiem Sejmu w latach 2005-2007, przewodniczącym KRRiTV, posłem do Parlamentu Europejskiego.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter