„Historyczna zmiana”, „przełomowa decyzja” – takie nagłówki pojawiły się w prasie po tym, jak tydzień temu Sąd Najwyższy USA uchylił konstytucyjne prawo do aborcji, unieważniając wyrok Roe vs. Wade z 1973 r. Za uchyleniem wyroku głosowało sześciu z dziewięciu sędziów. „To historyczny dzień w życiu naszego kraju. Dziękujemy Bogu i modlimy się, by wybrani przez nas urzędnicy uchwalali teraz prawa, które będą promować i chronić życie najbardziej bezbronnych”, napisali amerykańscy biskupi na czele z przewodniczącym Episkopatu USA abp. José Gomezem. Biskupi napisali, że „od prawie pięćdziesięciu lat Ameryka wzmacniała niesprawiedliwe prawo, które pozwalało niektórym decydować, czy inni mogą żyć, czy mają umrzeć; polityka ta spowodowała śmierć dziesiątek milionów nienarodzonych dzieci, pokoleń, którym odmówiono prawa do urodzenia się”, stwierdzili biskupi.
Szacuje się, że w wyniku wyroku w sprawie Roe vs. Wade, który oparty był na zmanipulowanych danych przedstawionych w sądzie, śmierć w wyniku aborcji poniosło w świetle prawa ponad 60 mln nienarodzonych dzieci. I pomimo że coraz większa liczba Amerykanów jest przeciwna aborcji, co pokazują ostatnie sondaże, tego ludobójstwa bronią wciąż tzw. znani, sławni i bogaci. Niestety, poza radością tych, którzy od lat niestrudzenie promują cywilizację życia, drugie echo decyzji Sądu Najwyższego jest takie: „za oceanem wrze” lub „niedopuszczalna porażka” – to już słowa Billa Gatesa. „To smutny dzień. Odwrócenie sprawy Roe vs. Wade jest niesprawiedliwą i niedopuszczalną porażką”, napisał miliarder na Twitterze.
Ciekawe, że Gates używa słowa, które odnosi się właśnie do wyroku Roe vs. Wade sprzed prawie 50 lat. Bo to sam wyrok od początku był niesprawiedliwy, gdyż cały proces opierał się wówczas na zmanipulowaniu i wykorzystaniu przez lobby proaborcyjne Normy McCorvey (występującej w tym głośnym procesie pod pseudonimem Jane Roe), która zresztą później stała się gorącą obrończynią nienarodzonych dzieci, oraz zafałszowanych statystykach dotyczących kobiet umierających w wyniku nielegalnych aborcji.
Dlatego uchylenie wyroku Roe vs. Wade jest jak najbardziej sprawiedliwe. To po pierwsze. A po drugie, wbrew temu, co obecnie donoszą media, trzeba jasno powiedzieć, że uchylenie tego wyroku nie oznacza zakazu aborcji, ale to, że decyzja w sprawie aborcji będzie należała do poszczególnych stanów. Nie będzie więc już w tej kwestii prawa federalnego, czyli na poziomie całych Stanów Zjednoczonych.
Jako pierwszy skorzystał z tej możliwości stan Missouri, którego prokurator generalny Eric Schmitt podpisał zakaz aborcji w całym stanie z wyjątkiem nagłych przypadków medycznych. Jeśli jeszcze niektórzy katolicy wstydzą się stawać w obronie życia poczętego, bo jest to temat niewygodny, który wywołuje „kontrowersje”, to warto zwrócić uwagę na to, co oficjalnie napisał prokurator Schmitt: „Moje biuro walczy o ochronę świętości życia od czasu, gdy zostałem prokuratorem generalnym, czego kulminacją jest dzisiejsze doniosłe orzeczenie sądu i opinia prokuratora generalnego. Będę kontynuował walkę o ochronę wszelkiego życia, zarówno narodzonego, jak i nienarodzonego”.
Uchylenie wyroku Roe vs. Wade poprzedzone było zresztą falą protestów, poczynając od napaści na biura organizacji pro-life, przerywania i profanacji Mszy świętych, a kończąc na zastraszaniu sędziów Sądu Najwyższego. Teraz Stany Zjednoczone dają przykład tego, że walka o życie nie jest walką z wiatrakami i bynajmniej nie jest czymś wstydliwym. A skoro tak lubimy trendy z Zachodu, to właśnie mamy taki, który nie tylko warto, ale i trzeba do nas importować.
Co? Gdzie? Kiedy?
