Kościół poluzować zasad nie chce i zamiast spotkać się z aprobatą, dostaje cięgi. Swoją drogą, natężenie krytyki jest tak duże, że powinno już dawać do myślenia. Zwłaszcza rodzicom, bo wyraźnie widać, że to wojna o rząd dusz, wojna o nasze dzieci. To im próbuje się sprzedać świat wolny od zobowiązań, wolny od Kościoła. Świat, w którym wartości prezentowane są jako anachronizm lansowany przez zepsutych księży i zacofanych rodziców. Po drugiej stronie jest postęp, nowoczesność, luz, wolność, szczęście.
Najciekawsze jest to, że większość ludzi ma świadomość, że w życiu nie da się osiągnąć sukcesu bez ciężkiej pracy, wyrzeczeń, hartu ciała i ducha. Popatrzmy choćby na nowego bożka elit, czyli bieganie. Tu rygor, ćwiczenia, wyrzeczenia są uznawane za coś pożądanego, a ci, którzy potrafią wytrwać, to niemal herosi i święci. Kościół narzucający zasady na aplauz nie może liczyć. Wiadomo, dlaczego. Bo Kościół to największy wróg przemysłów nastawionych na zysk. Pornograficznego, aborcyjnego, narkotykowego, alkoholowego itp. Ludzie „zniewoleni” przez Kościół nigdy nie będą ich klientami. Odrzucają aborcję, in vitro, cudzołóstwo, narkotyki i to wszystko, przed czym Kościół przestrzega.
Czy mądrzy rodzice mają pretensje do wymagających nauczycieli swoich dzieci? Mądrzy nie. I tej mądrości powinniśmy sobie życzyć.
Dorota Gawryluk |