28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

"Ogrom dobra dokonał się przez posługę abp. Hosera" - homilia abp. Wojdy na Mszy św. pogrzebowej abp. Henryka Hosera

Ocena: 4.5
1030

Stajemy w zadumie wdzięczności za ogrom dobra, jakie dokonało się przez jego posługę jako człowieka, lekarza, kapłana i biskupa – powiedział abp Tadeusz Wojda SAC w kazaniu Mszy świętej pogrzebowej śp. abp. Henryka Hosera SAC.

Fot. BP KEP

Pełny tekst kazania:

Kazanie na pogrzeb
Ś.p. Ks. Abpa Henryka Franciszka Hosera
Biskupa Seniora Diecezji Warszawsko-Praskiej

Eminencjo, Najdostojniejszy Księże Kardynale,
Ekscelencje, Czcigodni Księża Arcybiskupi i Biskupi,
Drodzy Bracia w kapłaństwie, Siostry zakonne i osoby konsekrowane,
Czcigodni przedstawiciele Kościołów i wyznań
Szanowni przedstawiciele Izb Parlamentarnych, Władz Administracji Państwowej i Samorządowej,
Umiłowani w Chrystusie Siostry i Bracia,
Droga Rodzino zmarłego Abpa Henryka
Czcigodni Goście!

Św. Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu przypomina: „Wiemy bowiem, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie” (2 Kor 5,1).

Słowa te wprowadzają nas w dzisiejszą uroczystość pogrzebową ś.p.  Arcybiskupa Henryka Franciszka Hosera, pallotyna, kapłana, misjonarza, biskupa – seniora diecezji warszawsko-praskiej, specjalnego wizytatora apostolskiego w Mediugorje.

Odszedł do Pana w godzinach popołudniowych w piątek, 13 sierpnia 2021 po długim zmaganiu się z ciężką chorobą.

Jeszcze niedawno, zaledwie pod koniec lipca, odwiedziłem go w Ołtarzewie. Cierpienie i ból odmalowywały się na jego obliczu, ale zachowywał całkowity spokój i pogodę ducha. Chętnie, jak zawsze, rozmawiał na różne tematy, pytał, komentował, formułował trafne oceny, dawał cenne sugestie. W rozmowie wybrzmiewało jego bogate doświadczenie życiowe, zgromadzone w różnych krajach i na różnych kontynentach. Był wykwintnym obserwatorem otaczającej nas rzeczywistości, którą potrafił analizować, trafnie ocenić i rzeczowo o niej mówić. Był też człowiekiem bardzo oczytanym. Obficie korzystał z literatury historycznej i współczesnej dotyczącej dziedzin jego osobistego zainteresowania ale też tematów bieżących wyzwań i problemów społecznych, etycznych, teologicznych czy pastoralnych.

Zdradzał nieugiętą chęć do pracy, ale też był świadomy swoich problemów zdrowotnych. Dodał nawet, że chyba zmierza ku końcowi i że jest gotów na wszystko jeśli taka jest wola Boża. Starałem się dodać mu otuchy, mówiąc że czekają na niego w Mediugorje, że tam jest jeszcze wiele pracy i że modlą o jego zdrowie…

Powtórzyłem mu to jeszcze raz przez telefon na początku sierpnia z Mediugorje. Dziękował, ale był już bardzo słaby, mówienie sprawiała mu trudność. W szpitalu lekarze, ks. Prowincjał Zenon i S. Elżbieta robili co mogli, aby mu ulżyć w cierpieniu. Niech Bóg im za to wynagrodzi.

Dzisiaj myślę, że rzeczywiście wyczuwał zbliżający się kres swojego życia, że był świadomy iż dobiegało końca jego czuwanie na tej ziemi. Wyczuwał palącą moc słów Jezusowych z dzisiejszej Ewangelii: „Bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie” (Łk 12, 40), i rzeczywiście był gotowy na spotkanie ze swoim Mistrzem, któremu zawierzył całkowicie i do końca swoje życie i swoją posługę jako kapłan w Stowarzyszeniu Apostolstwa Katolickiego i jako następca Apostołów.

Stajemy więc dzisiaj w zadumie, by choć przez chwilę jeszcze przedłużyć wspomnienie jego życia, życia nader bogatego i oszlifowanego miłością i cierpieniem jak Boży diament, którego pięknem wielu się syciło. Stajemy w zadumie wdzięczności za ogrom dobra, jakie dokonało się przez jego posługę jako człowieka, lekarza, kapłana i biskupa. Stajemy wreszcie w zadumie nad jego postawą wiernego sługi, czuwającego dniem i nocą i oczekującego swego Pana aż przyjdzie.

To jego czuwanie rozpoczęło się 27 listopada 1942 roku, kiedy przyszedł na świat w Warszawie, jako syn Janusza i Haliny. Rodzice, solidnie wykształceni i duchowo uformowani, od najmłodszych lata ukazywali mu fundamenty życia. Niestety niedługo cieszył się obecnością ojca, który zginął w pożodze wojennej w 1944 r. Rodzina tymczasowo przeniosła się do Pruszkowa, gdzie młody Henryk ukończył szkołę podstawową i Liceum. Potem podjął studia na Akademii Medycznej w Warszawie, uzyskując – w 1966 r. – dyplom z medycyny.

Dociekliwe poszukiwanie prawdy i sensu życia, które towarzyszyły mu od najmłodszych lat, postawiło go w czasie studiów przed potrzebą konfrontacji w swoim życiu fides et ratio. W ówczesnym kontekście powszechnej propagandy komunistycznej nie było to łatwe. Znaleziony consensus między wiarą, nauką i życiem otwarł mu drogę do kapłaństwa, w którym odczuwał potrzebę uzupełnienia misji lekarza misją kapłańską. W ten sposób pragnął pełniej i lepiej służyć innym, troszcząc się o zdrowie ich ciała i zdrowie ich duszy.

Pan Bóg zrozumiał to pragnienie i obdarował go powołaniem kapłański i dorzucił mu jeszcze dar powołania misyjnego, aby, jak kiedyś Apostołów, posłać go aż na krańce świata.

W roku 1968 wstąpił więc do Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego (Księża Pallotyni), składając 8 września 1970 r. pierwszą profesję zakonną. Odbył studia z filozofii i teologii w Ołtarzewie, w Wyższym Seminarium tegoż Stowarzyszenia. 16 czerwca 1974 r. otrzymał święcenia kapłańskie z rąk Ks. Bpa Władysława Miziołka.

Formacja i studia w Seminarium pallotyńskim mocno zakorzeniły w jego sercu charyzmat św. Wincentego Pallottiego. Zawsze podkreślał swoją przynależność do rodziny pallotyńskiej. „Drugą rodziną była mi wielka rodzina pallotyńska – mówił na krótko przed odejściem z diecezji warszawsko-praskiej na emeryturę -, ona ukształtowała moją osobowość kapłańską. Ona mnie zachwyciła charyzmatem św. Wincentego Pallottiego, który jest charyzmatem powszechnego apostolstwa. Wszystko, co robiłem, było w duchu tego charyzmatu. Od Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego uzyskałem bardzo wiele dobra, zaufania i wdzięczności” (27 XI 2017).

Ubogacony pallotyńskim charyzmatem, rusza „aż na krańce świata”. Tak rozpoczyna się jego bogata i wielowymiarowa posługa zarówno w ramach Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego jak i Kościoła Powszechnego. Jest ona odzwierciedleniem słów z dzisiejszej Ewangelii: „Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! A wy [bądźcie] podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze” (Łk 12, 35-36).

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter