29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Abp Marek Jędraszewski laureatem ważnej nagrody prawników KUL

Ocena: 4.7
1274

Pełna treść wystąpienia abp. Marka Jędraszewskiego:

Zwycięstwo wiary

    Pragnę najpierw z całego serca podziękować Zarządowi Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół Wydziału Prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego za przyznanie mi wielce zaszczytnej Nagrody imienia Stefana Kardynała Wyszyńskiego Prymasa Tysiąclecia za rok 2019. Poczytuję to sobie za wielkie, być może niezasłużone wyróżnienie, tym bardziej że właśnie już niedługo, 7 czerwca 2020 roku, Ksiądz Kardynał Stefan Wyszyński zostanie wyniesiony do chwały ołtarzy jako błogosławiony świętego, katolickiego i apostolskiego Kościoła. Nie ulega przy tym żadnej wątpliwości, że wszystko, co w tym roku jest i będzie związane z osobą Księdza Kardynała Wyszyńskiego, nabiera szczególnie głębokiego znaczenia.

    Wiekowo dzieliła nas ogromna przestrzeń czasu – prawie pół wieku. To więcej niż, statystycznie rzecz biorąc, dwa pokolenia. Z drugiej jednak strony łączyło nas pewne wspólne doświadczenie Kościoła i Polski z czasów PRL. Z tym że on był już niezwykle zaprawiony w zmaganiach o wolność Kościoła i polskiego narodu, co się najbardziej dobitnie wyraziło w jego słynnym Non possumus z 8 maja 1953 roku, a następnie w jego ponad trzy lata trwającym internowaniu w Rywałdzie, Stoczku Warmińskim, Prudniku i, na koniec, w Komańczy. Ja natomiast, jako uczeń liceum ogólnokształcącego w Poznaniu, później jako alumn Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu, a następnie od 1973 roku jako młody ksiądz, a od 1975 roku jako student w Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie dopiero z trudem – wobec ówczesnej jakże silnej indoktrynizacji marksistowskiej, obecnej niemal wszędzie, a na pewno w programach szkolnych – dopiero uczyłem się pełnej prawdy o Kościele i o Polsce. W tamtych czasach to właśnie Kardynał Wyszyński był dla mnie pierwszym Mistrzem i Nauczycielem tej prawdy. Wtedy bowiem jeszcze nie wiedziałem, jak wielkim wzorem heroicznego męstwa w bronieniu Kościoła był mój ówczesny metropolita Ksiądz Arcybiskup Antoni Baraniak, z rąk którego otrzymałem święcenia kapłańskie i o którym Kardynał Wyszyński podczas jego pogrzebu w dniu 18 sierpnia 1977 roku powiedział: „Gdy przyszły na Kościół Chrystusowy czasy trudne, lata 1952-1953 i następne, wtedy Sekretarz Prymasa stał się jego wiernym towarzyszem w cierpieniu. Mógłbym  powiedzieć nie tylko «socius in passione», a nawet więcej – obrońca. Jednej nocy obydwaj byliśmy aresztowani i wywiezieni z ulicy Miodowej. Nie wiedzieliśmy, o tym, jakie są nasze losy. (…) Biskup Baraniak uwięziony przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie był dla mnie niejako osłoną. Na niego spadły główne oskarżenia i zarzuty, podczas gdy mnie przez trzy lat oszczędzano. Nie oszczędzano natomiast Biskupa Antoniego. Wrócił w 1956 roku na Miodową tak wyniszczony, że już nigdy nie odbudował swej egzystencji psychofizycznej. (…) Może nie wypadałoby mówić o tym, co przeżył. Zwłaszcza że Biskup Antoni (…) nigdy o tych sprawach nie mówił”. Arcybiskup Baraniak o swoich cierpieniach i torturach w więzieniu nic nie mówił Kardynałowi Wyszyńskiemu, tym bardziej nic o tym nie mówił w Poznaniu. Nie wiedzieliśmy wówczas, jak wielkiego świadka wiary i umiłowania Kościoła mieliśmy pośród siebie.

    Podjęta w 1956 roku przez Kardynała Stefana Wyszyńskiego Wielka Nowenna jako przygotowanie do obchodów Millennium Chrztu Polski była jednym wielkim zmaganiem o duszę polskiego narodu, zagrożonego materialistyczną i ateistyczną ideologią marksistowską. Księdzu Prymasowi chodziło o duchowy powrót Polaków do samych fundamentów ich wiary – do Dekalogu. Równocześnie powrót ten miał się odbywać drogą wytyczoną w naszej tradycji od samych początków chrześcijaństwa w Polsce, od hymnu Bogarodzica Dziewica – przez Maryję do Jezusa. Z drugiej strony komunistyczne władze próbowały urzeczywistniać swój program, wyraźnie konfrontacyjny wobec Wielkiej Nowenny i obchodów Millennium Chrztu Polski pod tytułem „Tysiąclecie Państwa Polskiego”. Nota bene uznawały tym samym przełomowe znaczenie dla dziejów Polski Chrztu, jaki w 966 roku przyjął Mieszko I, bo przecież właśnie wtedy zaczęły się dzieje nie tylko chrześcijaństwa w Polsce, ale także dzieje polskiego narodu i polskiego państwa. Jednakże w swoim  ideologicznym zacietrzewieniu tego faktu nie były one w stanie zauważyć.

    Szczyt konfrontacji narzuconej przez komunistyczne władze Kościołowi w Polsce przypadł na niedzielę 17 kwietnia 1966 roku, wyznaczoną dużo wcześniej przez Episkopat Polski jako dzień głównych uroczystości millenijnych w Poznaniu. Właśnie wtedy komunistyczne władze postanowiły zorganizować wielki wiec, podczas którego miano obchodzić „21 rocznicę sforsowania Nysy i bitwy pod Siekierkami”. Poza zbieżnością dat – bitwa pod Siekierkami nad Odrą miała miejsce w dniach 16–20 kwietnia 1945 roku – trudno było racjonalnie uzasadnić obchodzenie tego wydarzenia w Poznaniu. Nie była to przecież żadna okrągła rocznica tej bitwy, ani też żaden jej bezpośredni związek ze stolicą Wielkopolski. Wiec miał się odbyć  przed Uniwersytetem na Placu Mickiewicza w Poznaniu dokładnie o czasie uroczystości kościelnych na Ostrowie Tumskim. Obowiązkowo mieli wziąć w nim udział pracownicy wielkich poznańskich zakładów pracy oraz uczniowie szkół średnich. Za nieobecność grożono nam wydaleniem ze szkoły. Wraz z kolegami – byłem wtedy uczniem 10. klasy, dzisiaj 3. klasy licealnej – wielkimi kolumnami wyruszyliśmy sprzed budynku I Liceum Ogólnokształcącego im. Karola Marcinkowskiego, popularnego „Marcinka”, na Plac Mickiewicza. W ręku niosłem egzemplarz Wiernej rzeki Stefana Żeromskiego. Dość demonstracyjnie czytałem tę opowieść podczas wiecu, właśnie wtedy gdy Gomułka wygłaszał obraźliwe słowa pod adresem Kardynała Wyszyńskiego. To był taki mój symboliczny, czysto prywatny protest wobec udziału w czymś, do czego mnie i moich kolegów wtedy zmuszono.

    Jednakże jeszcze się wiec przed Uniwersytetem nie zakończył, gdy ogromne kolumny ludzi zaczęły opuszczać Plac Mickiewicza i kierować się w stronę Ostrowia Tumskiego, na spotkanie z Kardynałem Wyszyńskim i całym Episkopatem. Część kolegów włączyła się w ten zupełnie niespodziewany nurt publicznego protestu. W drodze ku Katedrze widziałem leżące w bramach kamienic czerwone szturmówki, które uczestnicy wiecu z pogardą tam rzucali. Takie też szturmówki płynęły z nurtem Warty, rzucane z Mostu Chrobrego do wody. Na Ostrowie Tumskim rzesze ludzi były przeogromne. Nie było szans, aby zbliżyć się do Katedry. Natomiast doskonale można było słyszeć głos Księdza Prymasa. Wraz z arcybiskupem Baraniakiem podjął on bowiem decyzję, by okolicznościowe kazanie wygłosić dopiero na zakończenie Mszy świętej, licząc się z tym, że część uczestników wiecu przed Uniwersytetem zechce po jego zakończeniu przybyć na Ostrów Tumski. Nikt jednak nie spodziewał się tego, że przyjdą oni dużo wcześniej i że będzie ich aż tak wielu. Byłem zaskoczony głównym przesłaniem przemówienia Księdza Kardynała Wyszyńskiego. W sytuacji narzuconej konfrontacji i ogromnych ataków propagandowych związanych ze słynnym Orędziem biskupów polskich do biskupów niemieckich Prymas Polski z całą mocą, od pierwszych słów swego kazania, mówił o zwycięstwie wiary. Nawiązywał w tym do Pierwszego Listu św. Jana Apostoła. „«Wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. A zwycięstwem, jakie odnosimy nad światem, jest wiara nasza. Któż jest, który zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?» (1 J 5, 4-5). Wielki to bowiem dzień, gdy lud ochrzczony, świadom swej dziesięciowiekowej drogi, głosi dzisiaj Bogu w Trójcy Jedynemu przez Maryję Wspomożycielkę i przez świętych Patronów polskich swoje wielkie Te Deum”. Pewność zwycięstwa wiary kazała dalej Kardynałowi Wyszyńskiemu patrzeć z ufnością w przyszłość. Odnosiło się wrażenie, że pragnął on wtedy zapewnić wszystkich: wprawdzie obecnie znajdujemy się w objęciach komunistycznego reżimu, jest czas prześladowań Kościoła – ale to wszystko kiedyś się skończy i przeminie. Zwycięstwo będzie należało do polskiego Narodu, z którym ramię w ramię idzie przez wieki Kościół katolicki. Kardynał mówił: „Gdy mamy już za sobą historyczne wspomnienia i rozważania, trzeba z tego Ostrowia Tumskiego, sprzed Bazyliki Archikatedralnej Poznańskiej, spojrzeć ku miastu, ku przyszłości, ku wiekom, które idą… Będą bowiem umierali Polacy, ochrzczeni przez Kościół i umocnieni Bożymi darami, ale Naród będzie trwał. Naród wejdzie w nieznaną przyszłość, a z Narodem Kościół, który w Chrystusie Panu jest z nami po wszystkie dni aż – jak wierzymy – do skończenia świata”.

    Księdzu Kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu dziękowano za te słowa długotrwałymi oklaskami. Wszyscy mieli poczucie moralnego zwycięstwa. Tylko o tym mówiło się tego dnia w poznańskich domach, a nazajutrz w zakładach pracy i w szkołach.  Dnia 4 maja 1966 roku arcybiskup Karol Wojtyła, metropolita krakowski, napisał list dziękczynny do arcybiskupa metropolity poznańskiego Antoniego Baraniaka: „Pragnę podziękować Waszej Ekscelencji za przekazane mi przemówienia z Poznania, «Miesięcznik Kościelny» oraz fotografię, która utrwala niezapomnianą uroczystość przed Katedrą na Ostrowie Tumskim. Zaprawdę, uroczystość to nie do zapomnienia. Potomkowie Mieszka, Chrobrego i Polan sprzed 1000 lat okazali się po dziesięciu wiekach godnymi spadkobiercami swych praojców w wierze Chrystusowej i w polskości. Najserdeczniej Waszej Ekscelencji gratuluję”.

    Dzisiaj także mamy czas ogromnej konfrontacji i zderzenia, tym razem z neo-marksistowskimi  ideologiami, które pragną nam narzucić materialistyczną i ateistyczną wizję świata i człowieka. Podobnie też jak wtedy znajdujemy się pod ogromną presją anty-kultury, która uderza w człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boże. W tej sytuacji nie wolno nam zapominać o sile Bożej Prawdy ani też o świadectwie tej siły, jakie 17 kwietnia 1966 roku dał w Poznaniu Kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia: „Wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. A zwycięstwem, jakie odnosimy nad światem, jest wiara nasza. Któż jest, który zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?”. Wierząc do końca w Jezusa, Syna Bożego, także dzisiaj możemy – jako potomkowie Mieszka, Chrobrego i Polan sprzed 1000 lat – okazać się po 1054 latach godnymi spadkobiercami naszych praojców w wierze Chrystusowej i w polskości.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter