18 kwietnia
czwartek
Boguslawy, Apoloniusza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Caravaną w busz

Ocena: 3
2073

Malaria w ciąży bardzo często oznacza wyrok: i dla dziecka, i dla matki. Lotny punkt medyczny sióstr orionistek ma to zmieniać.

Siostra Bożena w Anyamie

Co znaczy malaria, s. Bożena Mańkowska zdążyła się przekonać na własnej skórze. Od lutego chorowała już trzy razy. – Oczywiście, że się szczepiłam – macha ręką.

Rok temu przygotowywała dzieci z warszawskiej parafii Najczystszego Serca Maryi do Pierwszej Komunii Świętej i przygrywała scholi na gitarze – chociaż szkołę muzyczną kończyła na akordeonie. We wrześniu została wezwana na misje. Pojechała do domu zgromadzenia we Włoszech, chwyciła trochę francuskiego i w lutym była już na Wybrzeżu Kości Słoniowej. – To tutaj, w Afryce Zachodniej, nad Zatoką Gwinejską – pokazuje na kolorowe bawełniane pareo, którym przepasała habit, dużo jaśniejszy, niż noszą orionistki w Polsce. Na pareo wydrukowano kontury Afryki i… portrety don Alojzego Orione. – Taka u nas moda – wyjaśnia siostra. – Są też wizerunki Matki Bożej, Najświętszego Serca Jezusowego albo Jezusa Miłosiernego.

– Tyle się słyszało o Afryce, misjonarze przecież dużo opowiadają, ale kiedy się to zobaczy samemu… – s. Bożena zawiesza głos. – Tam jest takie ubóstwo, że Europejczyk sobie nie wyobraża. Do tego brak elementarnej higieny, malaria, AIDS i megakorupcja. Ale przy tym wszystkim ludzie są radośni, szczęśliwi. I tak pięknie zwracają się do nas: Ma mère – „Mamo”.

Anyama leży o kilkadziesiąt kilometrów od stolicy, Jamusukro. Przy głównej ulicy – a raczej drodze, teraz, w porze deszczowej, mocno błotnistej – stoi kościół księży orionistów, a naprzeciwko – placówka orionistek. Sióstr jest w tym mieście siedem: oprócz s. Bożeny – Argentynka, cztery Afrykanki i przełożona z Kenii. Ich przychodnia przyjmuje chorych już od 20 lat: interna, pediatria, okulistyka, kardiologia, stomatologia. Jest RTG, EKG i echo serca, mammografia, laboratorium analityczne i dział szczepień. Jest też – od 10 lat – szpital ginekologiczno-położniczy. – Jak na afrykańskie warunki, super wyposażenie – podkreśla s. Bożena. – To kropla w morzu potrzeb, jednak morze składa się z kropli. W ciągu ostatniego roku udało się nam zachować przy życiu wszystkie przyszłe matki, które u nas się znalazły. Dzieci jeszcze nie wszystkie. Ale nam Pan Bóg pokazał, że jesteśmy na swoim miejscu i że nasza kropla ma sens.

I opowiada historię Larysy. Dziewczynka ważyła 650 gramów, kiedy urodziła się przez cesarskie cięcie w siódmym miesiącu ciąży zagrożonej przez malarię i inne powikłania. Dziś ma dwa lata, dobrze się rozwija. – Próbuje zdrapywać „białą farbę” z moich policzków, kiedy ją biorę na ręce – śmieje się siostra.

Larysa po urodzeniu ważyła 650 g. Na zdjęciu z s. Sylwiną z Argentyny

Siostry prowadzą jeszcze – z pomocą Fundacji św. Ojca Pio – dom dziecka i dom dla dzieci upośledzonych w oddalonym o 60 km Abidżanie. Jest też szkoła krawiectwa i gotowania, po której można dostać pracę w bogatszych domach. W pracowni komputerowej można odbyć kurs, w planach jest też szkoła fryzjerstwa. – Fryzury to słabość tamtejszych elegantek. Druga taka rzecz to buty – zdradza babskie sekrety s. Bożena.

Do szpitala jednak nie wszyscy dotrą, zwłaszcza z odleglejszych wiosek. A śmiertelność wśród kobiet przy nadziei i zaraz po urodzeniu dziecka jest bardzo duża. Malaria niszczy czerwone ciałka krwi, dochodzi do silnej niedokrwistości, co w przypadku ciężarnych jest szczególnie groźne. Tutaj w ciążę zachodzą nawet 12-13-letnie dziewczynki, które rodziny nierzadko oddają na prostytucję. Stąd pomysł ruchomego punktu medycznego, dojeżdżającego tam, gdzie o pomocy lekarskiej nie ma co marzyć. Projekt nosi nazwę Caravana. Ruszył w ubiegłym roku. Ma pomagać również chorym i najuboższym. W zespole znajdzie się lekarz, anestezjolog, pielęgniarka, technik. Będą zaopatrzeni w USG, aparat do analizy krwi, lekarstwa. – Sprzęt już mamy – mówi s. Bożena. – Brakuje samochodu. Jak go kupimy, to się pakujemy – i w busz!

Kolejne marzenie orionistek z Anyamy to dobudowanie piętra szpitala na oddział noworodkowy. Bo uratowane dzieci wracają do buszu. Bywa, że za wcześnie… Przy okazji pobytu w Polsce siostra zbiera więc pieniądze na Caravanę. Spotykam ją przed kościołem przy straganie z afrykańskim rękodziełem: biżuteria, batiki, rzeźbione słonie i krokodyle. Wychodzący z niedzielnej Mszy Świętej chętnie kupują, dopytują, pozdrawiają i ściskają „naszą siostrę Bożenę”, wrzucają datki do puszki. – Módlcie się za nas – woła za każdym siostra.

– Teraz jadę jeszcze w rodzinne strony, do Koła – mówi s. Bożena. – Potem wracam na Dni w Diecezji i jadę do Krakowa na ŚDM, od nas też przyjedzie dwoje młodych, z grupą neokatechumenalną. Będzie można mnie spotkać w misyjnym punkcie powołaniowym KEP-u. A 17 sierpnia lecę z powrotem. Anyama czeka.

Numer konta, na które można wpłacać pieniądze na projekt Caravana: CI007 01030 046646001 10-57 PETITES SOEURS MISSION.DE LA CHARITE (DON ORIONE) BP 299 ANYAMA (konto jest zagraniczne, wpłaty mogą być w złotówkach)

e-mail: s.bozena@poczta.onet.pl

Lidia Molak
fot. arch. s. Bożeny Marikowskiej

Idziemy nr 28 (562), 10 lipca 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter