29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Chrystus wraca do katedry

Ocena: 5
2296

 

Niemcy rozpoczęli szturm na Starówkę od Placu Zamkowego 16 sierpnia 1944 r. W Nagraniach Archiwum Historii Mówionej Powstania Warszawskiego ks. Karłowicz wspomina: „To było na początku podczas bombardowania katedry. Proboszczem był ksiądz biskup Majewski. Tak się stało, że on rano tegoż dnia poszedł do Śródmieścia do sióstr do zakonu na spowiedź i akurat powstanie go tam zastało. Nie było proboszcza, tu byli księża, więc co robić? Był specjalny ostrzał na katedrę, chcieli katedrę podpalić, i podpalili. Dach katedry się palił, wielki ołtarz, przed wojną wspaniały, palił się. Narada z księżmi – co robić? Przynajmniej ratować szaty kościelne, inne rzeczy, krucyfiksy i [znieść] do piwnicy, może nie dojdzie tam ogień. Pana Jezusa zdecydowaliśmy wyjąć, właściwie to ja zdecydowałem w ostatniej chwili, i przenieść do kościoła [sióstr] Sakramentek. (…) W kaplicy u sióstr, nie w kościele, położyłem [krucyfiks]. Poszedłem do swojego punktu na ulicę Długą. Jak byłem na ulicy Długiej w szpitalu, przyszli do mnie i powiadają: „Proszę księdza, bomba wpadła, [krucyfiks] jest prawdopodobnie przywalony, zniszczony”. Myślę – wszystko będzie na mnie, po co go ruszałeś – taka myśl. Ale okazuje się, jak poszedłem tam, gdzie leżał, że dom zwalony, a mieszkanie, w którym był krzyż, ocalało. Cud. Pan Jezus spokojnie leżał, trochę gruzu było. Pomyślałem: „Rzeczywiście, Panie Jezu, Ty jesteś cudowny”.

Barbara Gancarczyk-Piotrowska tak wspomina tamten czas: znalazła się w pewnym momencie z koleżanką Teresą Potulicką w katedrze, ponieważ nie można było przejść przez podwórko ostrzeliwane z granatników. Szły lewą nawą kościoła, prawa już płonęła, ogień docierał do prezbiterium, płonęły drewniane elementy. Wokół gorąco, przez dym dostrzegły stojącego na ołtarzu w kaplicy Baryczków księdza usiłującego zdjąć krzyż z Panem Jezusem. Gablota z wotami była roztrzaskana, liczne wota leżały rozrzucone na ołtarzu, wśród nich wysokie odznaczenia bojowe, krzyże Virtuti Militatri. Ksiądz mocował się z krzyżem, w końcu zdjął samą figurę, która, okazało się, nie była przytwierdzona do krzyża, ale tylko na nim zawieszona.

„Ksiądz podał nam figurę, którą przenieśliśmy na podwórko jezuickie. Tu ks. Karłowicz odłączył ręce od korpusu, by łatwiej było nieść figurę piwnicami. Pamiętam, że jedna ręka była przykręcona, a druga ręka osadzona na kołek. Wzięłam ręce i niosłam, a ksiądz z kolegą korpus. W piwnicach zawalonych ludźmi było tłoczno i ciasno. Szłam pierwsza, niosąc przed sobą ręce figury, i mówiłam, że niesiemy figurę cudownego Pana Jezusa. Ludzie się rozstępowali, klękali, modlili, płakali” – opisywała Barbara Gancarczyk-Piotrowska.

 


SERCE MIASTA

Z kościoła Sakramentek na Rynku Nowego Miasta krucyfiks został potem przeniesiony do kościoła Dominikanów na ul. Freta, gdzie w podziemiach znajdował się szpital. Rannych układano wprost na posadzce, jednych obok drugich. Wśród nich położono figurę Pana Jezusa i przykryto żołnierskim płaszczem. Ksiądz Stanisław Tworkowski napisał w swoich wspomnieniach jak spowiadał wtedy rannych: „Dotykam rąk, nachylam się nad biednymi głowami, słucham zgorączkowanych szeptów i rozgrzeszam. (…) jestem nieludzko zmęczony. Wszyscy wyspowiadani. Pozostał tylko jeden żołnierz. Nachylam się nad nim. – Czy chcesz się spowiadać? Nie odpowiedział. Rozumiem. Skończyła się jego męka. (…) Przesuwam rękę wzdłuż ciała, jest zimne i nagie. (…) Tylko dlaczego zwłoki są stwardniałe na kamień. (…) Po chwili błysnęło światełko. Klęcząc, spoglądam na zmarłego. O Boże! Przede mną, okryty żołnierskim płaszczem, leży cudowny Pan Jezus z katedry św. Jana!”.

Powrót krucyfiksu do kaplicy Baryczków w Niedzielę Palmową 1948 r. był wielką manifestacją wiary mieszkańców Warszawy. Kaplica była już odbudowana, choć sama katedra podnosiła się dopiero z gruzów, brakowało sklepień, wznoszono zewnętrzne ściany.

„Ponieważ kaplica była już cała, postanowiono że figura Pana Jezusa do niej powróci. Pamiętam ten dzień, była wiosna 1948 r., kiedy po nabożeństwie szła wielka procesja. Niesiono figurę w asyście wielu biskupów, księży. Krakowskie Przedmieście było całe zajęte przez tłum ludzi idących w skupieniu, ze śpiewem” – wspomina Barbara Gancarczyk-Piotrowska w Nagraniach Archiwum Historii Mówionej Powstania Warszawskiego.

Figura była wówczas niesiona z kościoła pokarmelickiego – dziś kościoła seminaryjnego Wniebowzięcia NMP i św. Józefa Oblubieńca na Krakowskim Przedmieściu. – To był symboliczny znak i początek odbudowy archikatedry i całej Warszawy – uważa ks. Mirosław Nowak. – Decyzją prymasa Augusta Hlonda krucyfiks Baryczków powrócił do katedry, choć ta była jeszcze w gruzach.

– Serce miasta wróciło na swoje miejsce – dodaje dyrektor Muzeum Archidiecezji Warszawskiej – i zaczęło bić na nowo.

Przed cudowny krucyfiks do kaplicy Baryczków nieustannie przychodzą ludzie na modlitwę. Wpatrując się w figurę Chrystusa, odnajdują Go żywego w swoich sercach i duszach. Tu wciąż dzieją się cuda.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter