18 kwietnia
czwartek
Boguslawy, Apoloniusza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Co zawdzięczamy Benedyktowi XVI? cz.1

Ocena: 4.6
894

- To Benedyktowi XVI zawdzięczamy zdecydowany krok ku samooczyszczeniu się Kościoła. Jest to proces, jak zresztą wielokrotnie sam o tym mówił. Czarodziejską różdżką nie da się od razu zmienić mentalności - przypomniała o tym Franca Giansoldati, watykanistka rzymskiego dziennika “Il Messaggero”.

fot. arch.www.idziemy.pl

Piotr Dziubak, KAI Rzym: Jak wspomina Pani pontyfikat papieża Benedykta XVI?

Franca Giansoldati: Poznałam kardynała Ratzingera w latach dziewięćdziesiątych. Pamiętam, że był bardzo uprzejmy, ironiczny. W czasie wywiadów był bardzo sugestywny, przekonujący do swoich tez. Miałam okazję spotkać Go już jako papieża w czasie jednej z Jego pierwszych audiencji dla szefów państw. Na zakończenie spotkania z politykami chciał poznać osobiście wszystkich dziennikarzy tam obecnych. Zapytał mnie: skąd pochodzę? Odpowiedziałam, że z małego miasteczka z regionu Appennino Reggiano. Uśmiechnął się. Powiedział mi, że jeździł do Canossy w czasach Soboru Watykańskiego II. Wypytywał, jak wygląda teraz to miasto. Widać było w Nim emocje wspomnień. Od tamtego dnia zawsze kojarzył mnie z tym miejscem i z Jego prywatnymi wspomnieniami z nim związanymi, z Vaticanum II i z latami Jego młodości.

Trudno opowiedzieć Jego pontyfikat. Miał niechęć do komunikowania się. Cała Jego struktura komunikacji nie była skuteczna. Począwszy od lectio magistralis w Ratyzbonie i pierwszej encykliki „Deus caritas est” –były to teksty bardzo trudne do przetłumaczenia. Nie potrafił tak, jak to robi Franciszek, od razu, bezpośrednio coś skomentować dziennikarzom, bez żadnych filtrów. W czasie ośmiu lat Jego pontyfikatu w rozmowach z dziennikarzami w czasie podróży powstało coś na kształt filtru. To sprawiło, że postrzegano Go jako osobę zimną, daleką. Pewnie to też wpłynęło na uprzedzenie wobec Jego osoby, że On jest tylko chłodnym, niewrażliwym teologiem.

A jak ten pontyfikat zaznaczył się w Kościele?

FG: Trzeba przyznać, że mocno, i to z wielu powodów. Przede wszystkim Ratzinger dał podstawy prawne, kanoniczne w walce z pedofilią. Zderzył się z całą machiną watykańską, która w tej sprawie w dalszym ciągu starała się bronić dobrego imienia instytucji, a nie ofiar. Benedykt postanowił obnażyć i usunąć „rakową patologię” – tak to nazywam – założyciela legionistów Chrystusa. Nie przeprowadził tej misji do końca także dlatego, że był bardzo odizolowany. Wiedział, że ma kierować Kościołem, Watykanem z ludźmi, którzy byli już tam wcześniej. Miał zatem do czynienia z kardynałami Dziwiszem, Sodano, Sandrim. We Włoszech mówi się, że „chleb pieczesz z takiej mąki, jaką masz pod ręką”, cudów nie ma.

To Benedyktowi XVI zawdzięczamy zdecydowany krok ku samooczyszczeniu Kościoła. Jest to proces, jak zresztą wielokrotnie sam o tym mówił. Czarodziejską różdżką nie da się od razu zmienić mentalności. Papież Ratzinger przejdzie do historii jako ten, który wzmocnił rolę Europy. Wystarczy wspomnieć Jego przemówienia w Parlamencie Europejskim, w Yad Vashem i w Auschwitz, w których podkreślił, że droga Europy będzie solidna, jeśli w pełni rozpozna ona swoją straszną historię z ostatnich 75 lat. I to powiedział papież z Niemiec.

Pontyfikat Benedykta miał też swoje porażki. Kiedyś w Ratyzbonie zacytował średniowiecznego teologa [w rzeczywistości był to cesarz bizantyjski Manuel II Paleolog, a całe zdarzenie było na przełomie XIV i XV w. - KAI], który mówił o Mahomecie. Chciał tam przemawiać jak profesor akademicki. Ratzinger zawsze korzystał z profesorskiej wolności mówienia i wyrażania myśli. Niestety nikt ze współpracowników nie zwrócił Mu uwagi, że nawet jeśli będzie przemawiał na swoim uniwersytecie, to On nie jest już wykładowcą akademickim, jest głową państwa i Kościoła. Każde Jego słowo, nawet jeśli jest to cytat, nabiera znaczenia politycznego.

Drugą taką nieszczęśliwą sytuacją, która jednak szybko została w pełni naprawiona, ale wcześniej wywołała napięcie ze światem, tym razem żydowskim, było zdjęcie ekskomuniki z czterech biskupów lefebrystów, którzy negowali Szoah. Jeden z nich – bp Williamson twierdził, że ofiar holokaustu było tylko 200 tysięcy. To był wielki afront wobec Żydów. Ratzinger od razu powiedział, że niestety nikt z jego współpracowników nie powiedział Mu, że biskup ten ma na swoim koncie wypowiedzi tego typu. Benedykt marzył, żeby lefebryści powrócili do Kościoła. Chciał, żeby rana schizmy z lat osiemdziesiątych zagoiła się. W tym celu przywrócił starą modlitwę z Wielkiego Piątku, w której modlono się o nawrócenie Żydów. To też wywołało mocne poruszenie w świecie żydowskim. Sześć miesięcy później papież udał się do Ziemi Świętej. był przy Murze Płaczu i przemawiał w Yad Vashem. To było bardzo istotne.

Benedykt bronił nauczania Kościoła i tradycji, wskazując, że odniesieniem ma być Sobór Watykański II. Z tego powodu skrytykowali go postępowi teologowie.

SPRAWDŹ TAKŻE:

Co zawdzięczamy Benedyktowi XVI? cz.2

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter