29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

ŚDM: Dlaczego nie ma fajerwerków?

Ocena: 0
1883

Duszpasterstwo młodzieży w Polsce, kierując się papieskimi wskazówkami, przeszło od spektakularnego "rabanu" do żmudnego "schodzenia z kanapy" i rezygnowania z "przedwczesnej emerytury". Bez medialnych „fajerwerków”, bo młodzi – jak prosił Franciszek – wrócili do swoich parafii i w dużej mierze skupili się na własnej formacji i lokalnych działaniach.

fot. Marcin Mazur / Episkopat.pl

Pięć miesięcy po ŚDM owoców duszpasterskiej pracy nie można zatem policzyć. Trzeba natomiast pytać: czy coś robimy, by ich nie stracić?

Wymowne milczenie i brak wizji, czy zasłużony odpoczynek i cisza przed burzą? W mediach i Kościele coraz częściej pojawiają się pytania o stan polskiego duszpasterstwa młodzieży po ŚDM. Jedni mówią o niewykorzystanej szansie, inni o fali entuzjazmu, dzięki której młodzi i kapłani wypływają na szerokie wody ewangelizacji. Przygotowania do ŚDM pokazały, że w duszpasterstwie młodych nie ma miejsca na teorie i ogólniki, potrzeba natomiast dobrych przykładów. Dziś te przykłady z polskich diecezji i parafii pokazują, że w Kościele dzieje się wiele dobra. Pomimo pozornej „ciszy w eterze”.

 

Żniwo po trzech latach

Na pytanie o to, czy Światowe Dni Młodzieży zmieniły "coś" w duszpasterstwie młodzieży w Polsce, wielu diecezjalnych koordynatorów potrząsa przecząco głową. Nie dlatego, że zmian nie widać, ale dlatego, że pytanie sformułowaliby inaczej. Bowiem nie tylko czas Dni w Diecezjach i spotkania w Krakowie, ale cały okres przygotowań był w Polsce czasem zasiewania ziarna – jeśli nie wiary, to przynajmniej zainteresowania Kościołem.

Nawet jeśli nie da się wypisać w punktach zmian, jakie nastąpiły po lipcowym spotkaniu, porównanie sytuacji „po Rio” ze stanem „po Krakowie” pokazuje, że ostatnie trzy lata to czas dobrze zainwestowany, który wciąż owocuje.

Pierwszym, choć nie najważniejszym przykładem są stworzone w diecezjach struktury, które pomagają w zapanowaniu nad duszpasterskim chaosem i w sprawnym organizowaniu pracy z młodzieżą. Przykładowo: rejony diecezji siedleckiej i dekanaty archidiecezji katowickiej, to nie kolejna odsłona biurokracji, ani budowania „administracji zamiast wspólnoty”, ale sprawdzona sieć logistycznych i komunikacyjnych rozwiązań, które w ostatnich miesiącach zdały egzamin podczas formacyjnych i organizacyjnych spotkań z udziałem dziesiątek tysięcy ludzi. Teraz, w oparciu o te struktury, duszpasterstwa realizują programy formacyjne, z którymi mogą dotrzeć do młodzieży w całej diecezji, bez potrzeby szukania „po omacku” liderów i miejsc, wokół których gromadzą się młodzi. Podobnych przykładów nie brak w większości diecezji. Maszyna stoi gotowa, wystarczy wprawić ją w ruch.

– Nie przygotowywaliśmy tylko ŚDM, ale działalność całego duszpasterstwa młodzieży pod kątem tego spotkania. Takiemu podejściu podporządkowaliśmy strukturę animatorów, wolontariuszy i wydarzeń w naszej diecezji – mówi w rozmowie z KAI ks. Paweł Górski, koordynator ŚDM i duszpasterz młodzieży diecezji tarnowskiej. I dodaje, że ta metoda się sprawdziła. Po zakończeniu ŚDM w diecezji pozostały m.in. ugruntowane struktury młodzieżowych liderów i animatorów oraz diecezjalne spotkania młodych (tzw. "Synaje"), które w ostatnich latach wpisały się na stałe w kalendarz tysięcy nastolatków i studentów. Nie brak też młodzieży, która widząc, że wybór jest duży, a wspólnota dynamiczna, chętnie deklaruje dalsze zaangażowanie.

Podobnie jest w wielu częściach Polski, gdzie słowa św. Jana Pawła II, że ŚDM nie jest celem samym w sobie, ale przystankiem na drodze Kościoła, są nie tylko cytowane, ale też wprowadzane w życie, dzięki planom działania wybiegającym poza lipiec 2016 r.

 

Od ogółu do szczegółu

Cennym, choć zarazem "niemedialnym" i niepoliczalnym owocem ŚDM, jest zaangażowanie młodzieży na poziomie parafii i lokalnych grup. To nie tylko odpowiedź na papieski apel o wzięcie odpowiedzialności za wspólnotę parafialną, ale też świadectwo tego, że młodzi zrozumieli sens lipcowego spotkania i nie pozostali wobec niego obojętni. Spotkanie z wierzącymi rówieśnikami z całego świata pomogło im odkryć, kim są jako chrześcijanie i zmobilizowało do zaangażowania w lokalnych wspólnotach, z których wyrośli lub w których aktualnie mieszkają. Tym samym zażegnali wieszczone przez wielu niebezpieczeństwo, że po ŚDM główną „atrakcją” Kościoła staną się huczne eventy, a głębia duchowości zostanie wyparta przez jej egzotykę i bicie rekordów „polubień i udostępnień”.

– W tzw. "sztabach parafialnych" powstały więzy, które młodzi ludzie chcą pielęgnować. Teraz oni sami potwierdzają, że ŚDM ma sens, jeśli nie jest celem samym w sobie, ale "drogą od" i "drogą do" – mówi ks. Adam Bab, diecezjalny duszpasterz młodzieży z Lublina.

– Przygotowanie ŚDM były mobilizacją do czynnego miłosierdzia i dobrze by było, gdyby udało się to zachować i gdyby to stawało się naturalne w przeżywaniu wiary młodych: wiara przełożona na realizację przykazania miłości bliźniego – dodaje ks. Marcin Wierzbicki, odpowiedzialny za duszpasterstwo młodych i przygotowania do ŚDM w archidiecezji katowickiej.

I właśnie to „miłosierdzie w praktyce” jest dla wielu młodych jedną z dróg lokalnego zaangażowania po ŚDM. Jego skali nie sposób zmierzyć, bo tak jak lipcowe spotkanie młodzieży nie było celem samym w sobie, tak też priorytetem wolontariuszy nie jest tworzenie nowych projektów, ale włączenie się w dzieła, które już istnieją w Kościele i społeczeństwie. Szlachetna Paczka, Caritas (nie tylko Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, ale współpraca w ramach lokalnych kół i ogólnopolskich projektów), pomoc chorym, bezdomnym, podopiecznym domów dziecka, wolontariaty – to przykłady, które powracają w rozmowach z przedstawicielami większości diecezji.

Nie brak też zupełnie nowych pomysłów, które pokazują, że młodzi chcą twórczo odpowiadać na potrzeby Kościoła. W Siedlcach młodzi planują już wielkopostną "eko-jałmużnę", w diecezji warmińskiej sfinalizowali w ostatnich dniach akcję "Paczka dla Rodaka", wspierającą Polaków na Kresach Wschodnich, w Kaliszu starają się stworzyć diecezjalny "wolontariat miłosierdzia" – kontynuację wolontariatu ŚDM. Podobne przykłady znajdziemy też w innych częściach Polski.

Jednak, o to, czy trzyletni „raban” wydaje swój owoc należy pytać nie (albo: nie tylko) w kuriach, ale przede wszystkim w parafiach, szkołach, rodzinach – wszędzie tam, gdzie są młodzi. Bowiem papieskie nauczanie i trzyletnia formacja nie zachęcały młodych Polaków do bicia statystycznych rekordów, ale do budowania swojej wiary, uzdrawiania relacji z najbliższymi, odpowiedzialności za lokalną wspólnotę, w której się znajdują.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter