25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dni neopogaństwa są policzone

Ocena: 0
5697

Dlatego potrzeba dzisiaj nowej ewangelizacji?


Jest ona wręcz niezbędna dla przemiany osobistej każdego z nas, dla przemiany Kościoła i dla przemiany świata. Słynne słowa Jana Pawła II z Placu Zwycięstwa w Warszawie z 1979 roku: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi” trzeba pojmować przede wszystkim w kategoriach religijnych, a nie politycznych. Bez przemiany i dogłębnej odnowy człowieka będziemy mieli same tylko przemiany polityczne, które zazwyczaj prowadzą do kolejnych zniewoleń, tyle że w nowych kontekstach i w nowych szatach.


Ma Ksiądz Arcybiskup pomysł, jak dotrzeć z Chrystusem do współczesnego człowieka, któremu zdaje się wystarczać „ciepła woda w kranie” i który nie stawia sobie pytań o sprawy ostateczne?


Podczas środowej audiencji generalnej w marcu 2007 r. papież Benedykt XVI omawiał postać św. Justyna, którego przed chwilą wspomniałem. Powiedział wówczas coś bardzo ważnego, a zarazem inspirującego. W czasach rodzącego i rozprzestrzeniającego się w Cesarstwie Rzymskim chrześcijaństwa religia pogańska posługiwała się mitami, które już antyczna filozofia pogańska w imię rozumu odrzucała jako bezwartościowe. Religia pogańska jawiła się jedynie jako zbiór ceremonii, konwencji i zwyczajów, a zatem jako oderwana od prawdy bytu. W takiej sytuacji dziejowej chrześcijaństwo głosiło Chrystusa jako Prawdę, a nie – jak to genialnie wyraził Tertulian – jako consuetudo, czyli zwyczaj. Sentencję Tertuliana następująco skomentował Benedykt XVI: „Warto w związku z tym zauważyć, że wyrażenie consuetudo, użyte tutaj przez Tertuliana w odniesieniu do religii pogańskiej, można przetłumaczyć we współczesnych językach jako «moda panująca w danej kulturze», «moda panująca w danej epoce». W czasach takich jak nasze, które cechuje relatywizm w debacie nad wartościami i religią – a także w dialogu międzyreligijnym – nie powinniśmy zapominać o tej nauce. Dlatego przypominam wam na zakończenie ostatnie słowa tajemniczego starca, którego Justyn spotkał nad brzegiem morza: «Módl się więc, by i przed tobą otwarły się bramy światłości, gdyż nikt niczego wiedzieć ani zrozumieć nie może, jeśli mu nie udzieli łaski zrozumienia Bóg i Chrystus Jego»”.

Co wynika dla nas z tych refleksji Benedykta XVI? Najpierw to, że na dłuższą metę pogaństwo pojęte jako moda nie jest w stanie wygrać konfrontacji z prawdą, do której dochodzi się na drodze zdrowego rozsądku, a tym bardziej nie jest w stanie się obronić wobec tej Prawdy, którą jest Chrystus. Jak długo można grillować? Jak długo można zadowalać się ciepłą wodą w kranie? Jak długo można zagłuszać w sobie głód prawdy i pragnienie trwałego fundamentu dla własnego życia? Na pewno przyjdzie moment otrzeźwienia. A ponadto w swej ostatniej książce-testamencie Pamięć i tożsamość Jan Paweł II podkreślał to, że każde zło ma swoją przewidzianą przez Boga miarę czasu. W pewnym momencie Bóg uzna, że nadszedł jego kres i powie: „Dosyć!”. Obecny czas neopogaństwa będzie miał również swój kres. Stąd tak konieczna nasza wielka i żarliwa modlitwa o łaskę zrozumienia i przyjęcia tego wszystkiego, co kryje się za pierwszymi słowami pontyfikatu św. Jana Pawła II: „Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi!”. Przecież jedynie On naprawdę wie, co w swym sercu kryje człowiek…


A jak z tym orędziem trafić do młodzieży?


Odwołam się raz jeszcze do Benedykta XVI i do jego spotkania z młodzieżą podczas Światowych Dni Młodzieży w Kolonii w 2005 roku. Głównie byli wśród nich młodzi z Niemiec, Francji, Włoch i innych krajów Europy Zachodniej. Oczywiście, także z Polski. Papież mówił im, aby swój proces odnajdywania Chrystusa i Kościoła zaczęli od chodzenia do kościoła w każdą niedzielę. Najpierw, być może, będzie to dla nich trudne, ale po jakimś czasie przekonają się, że Msza Święta jest czymś niezbędnym dla właściwego przeżywania niedzieli. A w końcu zrozumieją, że właśnie niedzielna Msza Święta jest „źródłem i szczytem” chrześcijańskiego życia. Interpretując ten rodzaj argumentacji, można powiedzieć, że papież apelował do młodych: „spróbujcie żyć tak, jakby Pan Bóg był, na przekór światu, który każe wam żyć tak, jakby Pana Boga nie było. Na pewno kiedyś osobiście spotkacie Boga i się nawrócicie”. W słowach Benedykta XVI brzmiało wyraźne odniesienie do słynnego zakładu Pascala: postaw na to, że Pan Bóg jest, i żyj tak, jakby On był, a kiedyś się przekonasz, że to jest jedyna słuszna droga.


Ostatnie wyniki badań socjologicznych wskazują na spadek liczby wiernych Kościoła katolickiego w Polsce, regularnie uczęszczających na niedzielną Mszę Świętą.


Na pewno do tych wyników należy podejść z odpowiednią powagą i poddać je gruntownej analizie. Ale też, z drugiej strony, nie wolno nam popadać w zwątpienie czy małoduszność – w postawy, które z taką mocą piętnuje Ojciec Święty Franciszek. Sytuacja Kościoła w Polsce jest zdecydowanie lepsza od tej, jaka panuje na Zachodzie. Kiedyś Jean-Paul Sartre żalił się wobec Simone de Beauvoir, że jest jeszcze za dużo ludzi wierzących, aby ateizm mógł ostatecznie zatriumfować. Nawiązując do tego, pragnę zauważyć: na szczęście, ciągle w Polsce jest niemało chrześcijan, którzy nie tylko żyją tak, jakby Pan Bóg był, ale żyją głęboko wierząc, że Pan Bóg naprawdę jest. Oni są szczególną grupą w naszym społeczeństwie, jakby ową duszą świata. Mówię to na podstawie wielu spotkań z wiernymi, między innymi z członkami Kościoła Domowego i Oazy. Wystarczyło na nich spojrzeć: żywy Kościół, liczne dzieci, szczęśliwi rodzice, chociaż w większości ludzie żyjący skromnie. Ludzie, którzy bynajmniej nie żyją horyzontem ciepłej wody w kranie, ale radosną troską, by trwać we wzajemnej miłości i przekazywać ją dzieciom. Im więcej będziemy mieli takich wspólnot żyjących Ewangelią i przekonanych do Chrystusa, tym bardziej nam się uda nowa ewangelizacja. Trzeba jednak od czegoś zacząć. Na przykład, gdy chodzi o młodzież przygotowującą się do bierzmowania: zachęcić ją do podjęcia, na przekór temu światu, zobowiązań w duchu „Czystych Serc” czy postanowień, aby nigdy nie sięgnąć po narkotyki. Niedawno bierzmowałem w Tomaszowie Mazowieckim grupę młodzieży. W procesji z darami przyniesiono cały plik takich postanowień. Zapytałem dziewczynę, która wręczała mi te postanowienia: „Czy twoje też tu jest?”. – „Pewnie, że jest!” – odpowiedziała. Żeby Ksiądz widział, jaka cudowna radość była w jej oczach!


Ktoś tę młodzież musiał do takich decyzji przygotować…


– Na pewno. Przede wszystkim konieczne jest to, żeby sami księża byli przekonani do tego typu przedsięwzięć. Zawsze muszą to być wierzący i odważni księża. Zdarzyło mi się bowiem, że kilka lat temu, jeszcze w Poznaniu, zapytałem pewnego księdza, który uchodził za super młodzieżowca, dlaczego nie przygotował młodzieży do tych deklaracji. On mi wtedy odpowiedział: „Czy Ksiądz Biskup chce, żeby mnie wyśmiali?”. Zapytałem go, czy już zwątpił w wartość Dekalogu, bo sprawa czystych serc to w gruncie rzeczy nic innego, jak treść szóstego przykazania, a kwestia narkotyków to sprawa piątego przykazania.

Dobre parafie to te, gdzie są wierzący księża, tacy, którzy mają czas i serce dla młodych. Tylko tyle i aż tyle. Bo człowiek ciągle jest człowiekiem. Przy współczesnych poranieniach ludzie tym bardziej pragną ciepła i dobra. I kto wie, czy właśnie dzisiaj nie łatwiej ich do Chrystusa przyciągnąć niż to było dawniej.


Zatem wszystko sprowadza się do dobrych księży?


– Owszem, ale nie tylko. Nie wolno zapominać o tym, że sprawa Kościoła to sprawa wszystkich ochrzczonych. Także wiernych świeckich. Do wszystkich chrześcijan bowiem Ojciec Święty Franciszek skierował następujące słowa w adhortacji Evangelii gaudium: „Zachęcam wszystkich chrześcijan, niezależnie od miejsca i sytuacji, w jakiej się znajdują, by odnowili już dzisiaj swoje osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem, albo chociaż podjęli decyzję, by być gotowymi na spotkanie z Nim, na szukania Go nieustannie każdego dnia. Nie ma powodów, dla których ktoś mógłby uważać, że to zaproszenie nie jest skierowane do niego, ponieważ «nikt nie jest wyłączony z radości, jaką nam przynosi Pan». Pan nie zawiedzie tego, kto zaryzykuje, by uczynić mały krok w kierunku Jezusa. Przekona się wówczas, że On już na niego czekał z otwartymi ramionami” (EG, 3).

rozmawiał ks. Henryk Zieliński
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy
Idziemy nr 30 (462), 27 lipca 2014 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter