23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

I co dalej?

Ocena: 0
1441

Zaznaczę od razu, że tytuł miał być nieco inny: „Adhortacja i co dalej?”. Albo jeszcze dłuższy: „Rocznica chrztu, adhortacja i co dalej?”.

Bo tak naprawdę nie chodzi mi o treść długo oczekiwanego papieskiego dokumentu Amoris laetitia. I nie o samo tylko omawianie wagi rocznicy chrztu Polski, znaczenia obchodów dla umocnienia tożsamości i tak dalej. Chodzi mi o osobisty stosunek do takich wydarzeń, o których tyle mówią media. A mówią tyle, że można nabrać wrażenia, iż samemu właściwie nic już nie trzeba robić. Wystarczy posłuchać albo jeszcze lepiej obejrzeć w telewizji – i już można mieć poczucie, że się zrobiło. Tak jak teraz z adhortacją albo z aktem odnowy przyrzeczeń chrzcielnych przez tych, którzy uczestniczyli w uroczystej Mszy „stadionowej” w Poznaniu z okazji 1050 lat chrztu Polski i powinni – a my z nimi – iść między ludzi i być świadkami Chrystusa. Media przecież pokazywały to niemal trzy dni bez przerwy. Ale czy z tego wynika mój własny stosunek do sprawy?

Weźmy też adhortację. Obawiam się bowiem – piszę to z oporami, ale tak uważam – że poza nielicznymi publicystami i działaczami katolickimi, też nielicznymi, nikt jej nie przeczyta. No, może jeszcze poza przedstawicielami niektórych grup społecznych, zwłaszcza osobami rozwiedzionymi w nowych związkach, uczestniczącymi w duszpasterstwie związków niesakramentalnych. Na te zwłaszcza grupy kierują swoje ostrze media. A to one, na dobre i na złe, promują adhortację.

I tego dotyczy tak naprawdę moje: co dalej? Jaką pracę trzeba wykonać, żeby treść papieskiego dokumentu Amoris laetitia stała się naprawdę znana? Żeby została przeczytana, omówiona, przedyskutowana i może nawet podjęta. Zwłaszcza w sprawie niby – jak twierdzą media – najbardziej palącej, czyli Komunii Świętej dla osób rozwiedzionych pozostających w związkach niesakramentalnych. Bo o czym mamy mówić, skoro treść dokumentu nie będzie znana, ale każdy z dyskutantów chętnie będzie się przerzucał sloganami na jej temat?

Bez własnej decyzji: wziąć do ręki, przeczytać i pomyśleć – nie będzie więc żadnej realnej dyskusji. Kilka miesięcy temu, przed zbliżającym się wtedy Synodem Biskupów o Rodzinie, pojawił się wśród zainteresowanych tematem osób wątek adhortacji Jana Pawła II Familiaris consortio z roku 1981, wciąż znakomitej w każdym calu jako program duszpasterski, wciąż nieprzepracowanej, a w pewien wyraźny sposób nieobecnej w dyskusjach przedsynodalnych. Zapytałam więc znawców tematu, bywałych w różnych kościelnych kręgach europejskich księży profesorów, o jej rolę w pracy wychowawczej Kościoła w różnych krajach, w tym w Polsce. „Jaka znowu rola – odpowiedzieli – skoro księża jej nie znają, a cóż dopiero świeccy.” Czy tak samo będzie i teraz?

Z dostępem do treści nie ma żadnego kłopotu: adhortacja jest na portalach internetowych, za chwilę będzie wydana drukiem. Czy jednak podstawowym tekstem w dyskusjach będą dziennikarskie omówienia lub – co gorsza – same tylko komentarze?

Barbara Sułek-Kowalska
Idziemy nr 17 (551), 24 kwietnia 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter