18 kwietnia
czwartek
Boguslawy, Apoloniusza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Juan Diego w Warszawie

Ocena: 0
4112
Choć pochodzą z różnych krajów, łączy ich gorący temperament. Od 16 lat wspólnie modlą się, śpiewają i… gotują paellę.
Co niedziela to samo. Msza w kościele św. Szczepana trwa w najlepsze, zza ściany dobiegają pobożne śpiewy. A w kaplicy św. Judy Tadeusza cicho, spokojnie, ale do czasu. Ojciec Tadeusz Kotlewski, jezuita, cierpliwie czeka na wiernych. Na pewno przyjdą, tylko… trochę później.

– O której rozpoczyna się Msza w języku hiszpańskim? – pytają zainteresowani.

– Tak pomiędzy 10.40 a 11 – pada odpowiedź. – Latynosi to wolne ptaki. Przyjdą, kiedy przyjdą. Nie można ich poganiać.

Po chwili niewielka kaplica ożywa kakofonią dźwięków. To Pedro brzdąka na gitarze, między krzesłami w berka bawią się kilkuletnie dzieci. Członkowie wspólnoty witają się, śmieją, gestykulują z ożywieniem. Co chwila ktoś z głośnym okrzykiem „hola!” rzuca się komuś w ramiona. Gdy o. Tadeusz wychodzi przed ołtarz ubrany w przewiewną albę i kolorową stułę z Paragwaju, wszystko na chwilę ucicha, by zaraz rozbrzmieć żywiołowym śpiewem.

PEDRO

Po wyjeździe z Kostaryki Pedro Guevara spędził kilka lat w Budapeszcie. Tam spotkał jasnowłosą Polkę, z którą postanowił spędzić życie. Gdy zastanawiali się, gdzie będzie ich dom, wybór padł na Warszawę.

– Kiedy wyjechałem z Kostaryki, na chwilę zapomniałem o Bogu, ale On szybko mnie odnalazł – mówi Pedro. – W Polsce ogromnym problemem był dla mnie język. Już myślałem, że nie dam rady się go nauczyć. Więc gdy usłyszałem o Mszach Świętych po hiszpańsku, to było jak wybawienie.
Tak Pedro trafił do św. Szczepana, gdzie o. Franciszek Nowicki postanowił wyjść naprzeciw potrzebom zamieszkujących stolicę Latynosów. Szybko jednak okazało się, że na niedzielnej Eucharystii często jedynym obecnym był, oprócz jezuity, Pedro.

– Ludzie po prostu nie wiedzieli o tych Mszach. Uznałem, że dotarcie do społeczności latynoskiej w Warszawie to moje zadanie i misja od Jezusa – wspomina Pedro. Jak postanowił, tak uczynił. Zadanie było tym łatwiejsze, że na jego koncerty, podczas których grał muzykę swojego kraju, przychodziło sporo krajanów stęsknionych za rodzimą tradycją. A Pedro niestrudzenie każdego z nich pytał: „Czy chciałbyś przyjść do nas na Mszę Świętą?”.

CARLOS

Jednym z zachęconych przez Pedra jest Carlos Martinez z Kolumbii, który do Polski przyjechał na studia i już pozostał. W Polsce podoba mu się wszystko oprócz zimy.

– Kiedy jestem na Eucharystii po hiszpańsku, głębiej ją przeżywam, czuję się bliżej Boga. Msze Święte w polskich kościołach są trochę smutne i jak dla mnie za ciche – mówi. – Poza tym poznałem tu przyjaciół. Większość z nas żyje w małżeństwach mieszanych, na co dzień, w pracy czy w domu, słyszymy wokół siebie język polski. Dlatego tak ważne jest, żeby raz w tygodniu spotkać się z ludźmi, którzy czują to, co my, są w podobnej sytuacji, daleko od rodzinnego kraju i porozmawiać po hiszpańsku.

O. Kotlewski we wspólnocie, której patronem jest San Juan Diego, jest od 2008 r. To wtedy wrócił z dwuletniego pobytu w Paragwaju, gdzie pracował i poznawał obyczaje mieszkańców Ameryki Południowej.

– To tam bije dziś serce Kościoła – mówi. – Latynosi to osoby bardzo spontaniczne i żywiołowe. Wnoszą do czasami sztywnych struktur powiew świeżości. Nawet w kościele zachowują swoją spontaniczność i entuzjazm, co czasami może razić kogoś bardziej konserwatywnego. Potrafią bardzo wprost wyrażać swoje przywiązanie do świętego patrona, mówić do Boga głośno na oczach całej wspólnoty czy przesłać Maryi pocałunek i uśmiech.

W Polsce, pomimo innego klimatu, otoczeni ludźmi o innym temperamencie, czują się dobrze. Zakładają rodziny, zapuszczają korzenie. Są otwarci i bezpośredni, choć czasem lubią spotkać się w swoim gronie, razem się modlić i gotować paellę.

FERNANDO

– Św. Ignacy był Hiszpanem i pewnie dlatego wspólnota powstała właśnie u jezuitów – mówi Fernando Lafuente, który z Hiszpanii przyjechał do Warszawy 10 lat temu. Dziś pracuje jako doradca finansowy, ma żonę i córeczkę. – Do wspólnoty przyciągnęła mnie rodzinna atmosfera: luźna, radosna, typowo hiszpańska. Myślę też, że mieliśmy dużo szczęścia, że trafiliśmy na o. Tadeusza, który jest psychologiem. Podczas homilii każdy z nas ma wrażenie, że ojciec mówi wprost do niego.

Cieszy się, że wspólnota San Juan Diego wciąż dynamicznie się rozwija i liczy dziś ok. czterdziestu członków z Meksyku, Kostaryki, Peru, Kolumbii, Ekwadoru, Argentyny, Brazylii, Chile, Boliwii, Hiszpanii i Portugalii.

– Zapraszamy wszystkich, także Polaków mówiących po hiszpańsku – dodaje na koniec Fernando. – A nawet jeśli ktoś nie zna naszego języka, też zapraszamy. Pomożemy się nauczyć.


Iwona Świerżewska
fot. Iwona Świerżewska/Idziemy
Idziemy nr 14 (395), 7 kwietnia 2013 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter