Ostatnia prośba ponad 60 chrześcijan z Chińskiej Republiki Ludowej o azyl w Czechach zwraca uwagę na problem wolności religijnej w ich ojczyźnie. Jak w tym świetle rysują się szanse na normalizację stosunków Stolicy Apostolskiej z Chinami?
W światowych środkach przekazu pojawiło się ostatnio niemal jednocześnie kilka dużych materiałów na temat stosunków Stolicy Apostolskiej z ChRL, sugerujących nawet możliwość ich normalizacji w najbliższym czasie. Napisali o tym w dwóch oddzielnych artykułach dwaj kardynałowie z Hongkongu: John Tong Hong i Joseph Zen Ze-kiun. O ile pierwszy dostrzega trochę pozytywnych zmian w stosunkach watykańsko-chińskich w ostatnim czasie, o tyle drugi, znany z krytycznego nastawienia do watykańskiej polityki wschodniej, przestrzega Kurię Rzymską przed nadmiernym pośpiechem w tych działaniach, kosztem samych katolików chińskich.
Od lat 90. XX w. Komunistyczna Partia Chin twierdzi, że religia może wprawdzie odgrywać w społeczeństwie rolę zarówno pozytywną, np. przez działania charytatywne i nauczanie wartości moralnych, jak i negatywną, ale pozostaje ona „opium dla ludzi”. Partia wymaga od swych członków, aby byli ateistami, i temu podporządkowany jest państwowy system oświatowy i medialny, a wszystkie organizacje religijne muszą być kontrolowane przez państwo, aby zapewnić stabilność polityczną i społeczną w kraju.
Mozaika religijna
Zdaniem chińskiego socjologa prof. Fengganga Yanga, z którym wywiad opublikowało internetowe wydanie „The Diplomat” z 4 sierpnia, większość ludzi wierzących w łonie przeważającej w tym kraju narodowości Han stanowią buddyści i chrześcijanie. Około 20 proc. dorosłych utożsamia się z buddyzmem, nawet jeśli formalnie nie należą do żadnej wspólnoty. W ostatnich 30-40 latach ogromnie rosła liczba chrześcijan, średnio o ponad 10 proc. rocznie. Jeśli wzrost ten utrzyma się na poziomie co najmniej 7 proc. rocznie, to ok. 2030 r. Chiny staną się największym chrześcijańskim państwem świata – uważa prof. Fenggang Yang. Jednocześnie zaznacza, że islam ma w tym kraju charakter czysto etniczny, a 10 mniejszości, które go wyznają, liczy ponad 22 mln ludzi.
Profesor zwraca uwagę, że nacjonalizm chiński rósł równolegle do rozwoju gospodarczego i wzrostu znaczenia politycznego Chin na świecie. Podczas gdy władze partyjno-państwowe popierają patriotyzm zmieszany z nacjonalizmem, religie próbują podkreślać powszechny wymiar swych nauk. W tej sytuacji rząd zaczął kontrolować obecność treści patriotycznych w kazaniach i nauczaniu wspólnot wyznaniowych oraz zmusza je do wywieszania na budynkach świątyń flag państwowych. O ile niektórzy chrześcijanie i muzułmanie buntują się przeciw tym nakazom, o tyle taoiści i buddyści są bardziej ulegli.
Około roku 2030 Chiny mogą stać się
największym chrześcijańskim państwem świata
Władze zaczęły ostatnio lansować nawet konfucjanizm; dotychczas nie uważano go za religię, ale obecnie nadaje mu się taki wymiar. „Forma radykalnego lub fundamentalistycznego konfucjanizmu ukazuje silne uczucia nacjonalizmu o nastawieniu antyzachodnim i antymodernistycznym” – podkreśla naukowiec.