29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Każdy jest powołany

Ocena: 0
4166

Co z osobami, które nie czują powołania do życia ani kapłańskiego, ani małżeńskiego? Czy istnieje powołanie do życia samotnego?

Powołanie do świętości dotyczy człowieczeństwa – pokazuje, jak być człowiekiem. Dopiero w dalszej kolejności mamy powołania specyficzne, dotyczące stanów życia: małżeństwa, kapłaństwa czy życia konsekrowanego.

Powołanie podzieliłbym na dwie kategorie: religijne i społeczne. W przypadku tego ostatniego można powiedzieć np. o lekarzu z powołania, który w trosce o dobro pacjenta gotów jest zrobić wiele rzeczy wymagających od niego wysiłku i oddania.

Może być powołanie do życia bezżennego, co czasem jest pozytywnym wyborem życiowym. Dotyczy to osób, które chcą realizować się w życiu zawodowym czy artystycznym. Ale uwaga, nie chodzi o „święty spokój”, brak problemów, jakie są udziałem życia małżeńskiego, kapłańskiego czy konsekrowanego. Poświęcenie życia dla innych, nawet jeśli przynosi tym innym wiele pożytku, nie może być maską. Musi wynikać z rzeczywistej chęci służenia.

Na drugim biegunie osób powołanych do życia małżeńskiego, kapłańskiego, konsekrowanego czy bezżennego, ale dobrze rozumianego, jest postawa cechująca singla. To postawa skąpca zapatrzonego w siebie. Singiel jest szczęśliwy dopóty, dopóki jest młody, z czasem coraz bardziej dokucza mu samotność. W przypadku osoby samotnej należałoby się zastanowić, czy w wieku „poborowym” ruszyła ona na „poszukiwania”, czy nie była zbyt wybredna i nierealistycznie nastawiona do relacji.

 

Matka Boża urodziła i wychowała Jezusa nie dla siebie, tylko dla naszego zbawienia. Jakie płynie stąd przesłanie dla rodziców?

Dzieci nie doceniają, ile trudu rodzice włożyli w ich wychowanie, wykształcenie i zapewnienie im bezpieczeństwa. Postawa rodzicielska jest najbardziej modelowa, jeśli chodzi o ofiarę. To właśnie za nią trzeba czcić ojca swego i matkę swoją, co nakazuje nam czwarte przykazanie – pierwsze po zobowiązaniach wobec Boga.

Tu także należy uważać, by ofiarność nie przeszła w cierpiętnictwo. Życie dla innych, a tym jest rodzicielstwo, ma być źródłem radości i szczęścia. Alexandre de Marenches – francuski książę i szef wywiadu – mawiał, że szlachectwo definiuje się zdolnością do czynów bezinteresownych. Ja dodam, że bezinteresowne działanie jest źródłem pozytywnych rekompensat. Jednak nie jak w handlu – „daję, abyś ty też mi dał”. Daję, bo doceniam wartość tego, kogo obdarowuję.

Jasne stawianie granic pozwoli uniknąć 
wychowywania w domu królewicza, 
który z czasem przerodzi się w tyrana

Każdy człowiek rodzi się egoistą. Do trzeciego roku życia uspołeczniamy dziecko. W tym celu uczymy je granic wolności. Robimy to nie tylko dla dobra społeczeństwa, ale przede wszystkim dla niego samego – by ułatwić mu funkcjonowanie w tym społeczeństwie. Przestrzegam przed postawą: „mnie tylu rzeczy w życiu brakowało, obdarzę cię nimi w dwójnasób”. Jasne stawianie granic pozwoli uniknąć wychowywania w domu królewicza, który z czasem przerodzi się w tyrana.

 

Jesteśmy coraz mniej skłonni składać ofiary z siebie – topnieją powołania zakonne, kapłańskie, młodzi odwlekają decyzję o małżeństwie i rodzicielstwie. Zaczynamy żyć tylko dla siebie. Czy możliwe jest funkcjonowanie społeczeństwa bez gotowości do ofiary?

Taka postawa niechybnie doprowadzi do wyjałowienia społeczeństwa i jego śmierci. Tylko ofiara z siebie służy życiu. Gdy jej nie ma, życie zamiera. Prosta zależność: nie chcę oddać siebie małżonkowi i dzieciom – nie ma kontynuacji życia. Należy się nawrócić. To wymaga wewnętrznej przemiany: odkrycia wartości daru z siebie, bezinteresowności i życia dla innych.

 

Kobieta była tą, która zgubiła ludzkość (Ewa), ale i tą, która ludzkość ocaliła (Maryja) – przez ofiarowanie siebie. Czy to właśnie ofiarowanie jest kluczem odkupienia? Jak to przełożyć na nasze życie?

Ewa powiedziała Bogu „nie”, Maryja – „tak”. Nasze życie ma naśladować życie Boga – to klucz mądrości. On powinien być celem życia – od Niego się uczymy, jak być dzieckiem Bożym. „Trzeba się zawsze modlić, a nigdy nie ustawać” (Łk 18, 1) – powiedział sam Jezus. Tłumacząc, czym ta modlitwa jest w życiu i w drodze do odkupienia, użyję porównania technicznego. Trolejbus ma swobodę ruchów w pewnym zakresie, ale też nieustannie jest podpięty do sieci. To z niej czerpie energię – bez niej nie pojedzie.

Simone Weil powiedziała, że wszystko, czego potrzebujemy do życia, czerpiemy z zewnątrz: powietrze, światło, pokarm. Jeśli naszą postawą ułatwiamy to innym, dajemy im coś swojego, a więc ofiarujemy się, dajemy życie. A odkupienie to życie wieczne. Ofiarowanie to klucz do odkupienia – Jezusa naśladujmy więc w dawaniu.

rozmawiała Monika Odrobińska
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy

Idziemy nr 5 (539), 31 stycznia 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter