Polakom kojarzy się z ruchem społeczno-politycznym. Według papieża solidarność rozumiana jako cnota może stać się lekarstwem na biedę, niesprawiedliwość i odrzucenie.
fot. PAP/EPA/FABIO FRUSTACIKs. Józef Tischner, prowadząc w latach osiemdziesiątych rekolekcje dla działaczy Solidarności, zwrócił uwagę na to, by osadzić słowo „solidarność” w klimacie Ewangelii. Wskazał na niezbędność aksjologii tego pojęcia, bez której ono w gruncie rzeczy nie istnieje. Ideę solidarności przypomina dzisiaj papież Franciszek, nazywając ją cnotą pozostającą wymownym „znamieniem” Kościoła. Zdaniem papieża troska o ubogich nie może ograniczać się jedynie do pomocy materialnej. Potrzeba zdecydowanie czegoś więcej. Chodzi o obudzenie wrażliwości i miłości, spojrzenia na drugiego jako osobę i włączenia go w misję Kościoła.
IMPERATYW BRATERSTWA
Według papieża termin „solidarność” wydaje się dziś zapomniany. A przecież nie jest słowem budzącym grozę, odrzucenie czy sprzeciw. Solidarność to imperatyw braterstwa, wyjaśnia Franciszek, „które czyni naszą cywilizację prawdziwie ludzką”. Nie chodzi tutaj jednak o teorię, ale o praktykę. Śledząc papieskie nauczanie, możemy odnaleźć trzy wyraźne wymiary solidarności.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 01 (844), 02 stycznia 2022 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 05 stycznia 2022