Jan Paweł II jest w waszym kraju niezwykle popularny. W Meksyku widziałem wiele jego portretów, znacznie więcej niż Benedykta XVI czy Franciszka. Najczęściej papież pielgrzymował do Polski – siedem razy, ale potem do Meksyku – aż pięć razy. Jakie Ksiądz Biskup ma wspomnienia z tych papieskich podróży?
Jan Paweł II odegrał w moim życiu bardzo istotną rolę. Był dla mnie duchowym przewodnikiem, który doprowadził mnie do przyjęcia i ukochania sakramentu kapłaństwa. Mogę powiedzieć, że dzięki jego nauce, którą żyłem, dzięki jego świadectwu życia, jego pielgrzymkom do Meksyku dziś jestem kapłanem. Święty Jan Paweł II doprowadził mnie do bram Wyższego Seminarium Duchownego 13 sierpnia 1989 r. Tu jakby jego rola się zakończyła. To był pierwszy etap, który nazwałbym etapem powołania. Zaraz po nim rozpoczął się kolejny. Dziś widzę wyraźnie, że 13 sierpnia – w wigilię męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana Marii Kolbego – dobry Bóg przekazał mnie pod opiekę innego wielkiego polskiego świętego, któremu zawdzięczam moją późniejszą formację kapłańską i którego śladami staram się wiernie podążać do dziś.
Jak Ksiądz Biskup dziś, jedenaście lat po śmierci Jana Pawła II, ocenia jego osobę?
Muszę powiedzieć, że na początku Jan Paweł II wydawał mi się pomnikowym herosem. Patrzyłem na niego jak na niebiańską postać. Pod koniec życia papieża wydarzyła się jednak w Meksyku nieszczęsna historia z Marcelem Macielem, założycielem Legionu Chrystusa, który prowadził podwójne życie. To dla Kościoła w naszym kraju wielka rana do dnia dzisiejszego. Jan Paweł II nie mógł nic zrobić, by rozwiązać ten problem. Nic o tym nie wiedział. Był wtedy stary, zniedołężniały, schorowany, nie był w stanie skutecznie pracować. I wtedy spojrzałem na niego jak na normalnego człowieka, słabego, kruchego, ze wszystkimi jego ograniczeniami. Wtedy nabrał dla mnie ludzkich wymiarów.
Jednym z podobieństw między Polską a Meksykiem jest obrona wiary katolickiej w XX w. przed ateistycznym państwem. Czy jakiś wpływ na życie Księdza Biskupa wywarła Cristiada? Czy jako dyrektor archiwum diecezjalnego w Monterrey zetknął się Ksiądz Biskup z materiałami na temat cristeros, które mogą inspirować ludzi także dziś?
Szczerze mówiąc, Cristiada nie miała większego wpływu na kształtowanie się mojego powołania. W Monterrey historia ta nie była dość znana z powodu odległości i czasu, w jakim miała miejsce. Dopiero później, jak byłem już księdzem, zacząłem bardziej interesować się nią i poznawać jej przebieg oraz szczegóły. Przeczytałem dwie książki na temat Cristiady autorstwa francuskiego pisarza Jeana Meyera. Dwukrotnie także w towarzystwie dwóch grup parafialnych przeszedłem szlak męczenników, którzy ponieśli śmierć podczas Cristiady. Było to dla mnie bardzo mocne przeżycie. Poczułem wówczas, jak mocno bije serce wiary mojego narodu.
W Monterrey przechowujemy obraz
Najświętszego Serca Pana Jezusa,
uratowany przez księdza i przechowywany
w domu pewnej rodziny przez osiemdziesiąt lat
Cristiada na zawsze wpisała się w historię Meksyku. Bez wątpienia zasiała ziarno powołań i sieje je do dziś, zwłaszcza w regionach Guadalajara i San Juan de los Lagos. W Monterrey przechowujemy relikwię z tamtego okresu. Jest nią zachowany w bardzo dobrym stanie obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa, uratowany przez księdza i przechowywany w domu pewnej rodziny przez osiemdziesiąt lat! Później został zwrócony Kościołowi, dzięki czemu możemy go dziś oglądać i czcić w odnowionym kościele rektorskim św. Maksymiliana Marii Kolbego w Monterrey.
Co w Polsce zrobiło największe wrażenienie Księdzu Biskupie?
Polacy i Meksykanie to narody mające wiele podobieństw. Zauważyłem to już w czasie mojej pierwszej podróży do waszego kraju. Polacy zachwycili mnie swoją gościnnością i otwartością w niesieniu pomocy praktycznie w każdej sytuacji. My, Polacy i Meksykanie, mamy podobne usposobienia. Łączy nas ta sama wiara katolicka oraz żywe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny. Duże wrażenie zrobiły na mnie polskie sanktuaria i bazyliki, a także tradycja i historia waszego kraju, pełna zmagań wobec przeciwieństw losu. Jesteście narodem, który codziennie walczy i broni swojej polskości. Polska ziemia, podobnie jak meksykańska, wydała też wielu świętych. Naprawdę łączy nas bardzo dużo.