29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nie ma na co czekać

Ocena: 0
1861

Wracaliśmy do Warszawy ze świadomością, że jest wiele osób, które czekają na to, jacy przyjedziemy z Krakowa. Ubodzy i bezdomni, których spotykamy co tydzień, pytali nas, co usłyszeliśmy od Franciszka – opowiada Magdalena Wolnik ze Wspólnoty Sant'Egidio

Magda Wolnik i Yurij Lifanse ze wspólnoty w Kijowie

Z Magdaleną Wolnik rozmawia Sylwia Gawrysiak

 

Czy nadal nosisz przy sobie papieskie przemówienia z ŚDM?

Zabieram je ze sobą, kiedy czeka mnie dłuższa podróż pociągiem czy autobusem. Przemówienia papieża czytałam kilkakrotnie i za każdym razem znajduję w nich coś nowego. Przez te kilka dni ŚDM Franciszek mówił do nas bezpośrednio; takie przesłanie odbiera się dużo bardziej osobiście, niż wiele innych wypowiedzi. A mówił językiem, który głęboko porusza serce i faktycznie motywuje do tego, żeby „wstać z kanapy”.

 

Jesteś odpowiedzialna na Wspólnotę Sant’Egidio w Warszawie, nikt cię do „kanapowych” chrześcijan nie zaliczy. Czy tobie też potrzebne były takie słowa zachęty?

Wszyscy tego potrzebujemy. Każdy musi się nieustannie nawracać. Słuchając papieża czy czytając potem jego słowa, absolutnie nie miałam poczucia, że ja już mam to z głowy. Wręcz odwrotnie, to są dla mnie ciągłe wyzwania.

 

Które fragmenty papieskich przemówień szczególnie zapamiętałaś?

Na pewno słowa o sercu miłosiernym, które potrafi wychodzić do innych, obejmować ludzi ubogich, bezdomnych, uchodźców, które jest współczujące i wrażliwe na biedy tego świata. Słowo o braterstwie, które ma być naszą odpowiedzią na to, co dzieje się na świecie. Także to, że warto wstać z kanapy i walczyć o swoje życie, o jego sensowność, o zostawienie śladu. Mocne stwierdzenie Franciszka, że Bóg pragnie nas uczynić odpowiedzią na cierpienia i potrzeby ludzkości; że to nie jest cudza odpowiedzialność, ale nasza odpowiedzialność jako chrześcijan. Wiele było momentów, kiedy papież mówił o osobach ubogich i wykluczonych. W czasie Drogi Krzyżowej podkreślił, że w nich możemy odnaleźć Boga. Fragment o szaleństwie Boga, którego mamy naśladować, jest niesamowity. Wezwanie, żeby budować mosty, a nie wznosić mury, to też coś bardzo mi bliskiego.

 

A jak żyje papieskimi słowami Wspólnota Sant’Egidio?

W ŚDM mogła brać udział tylko część z nas, ale wielu śledziło wszystko, co działo się w Krakowie. Wracamy do słów Ojca Świętego w czasie wspólnej modlitwy i rozważań Ewangelii. I myślę, że będziemy to robić jeszcze długo. To są słowa, które w jakiś sposób powinny się w nas zakorzenić po to, żeby faktycznie mogły nas zmieniać. I popychać do zmiany rzeczywistości.

 

Wróciłaś inna z Krakowa?

Mam nadzieję, że wróciłam trochę inna. Na pewno z większym zapałem i większymi marzeniami, żebyśmy duchem miłosierdzia, którym próbujemy żyć na co dzień w naszej wspólnocie, potrafili zarażać ludzi w innych miastach Polski. Wracaliśmy do Warszawy ze świadomością, że jest wiele osób, które czekają na to, jacy przyjedziemy z Krakowa. Ubodzy i bezdomni, których spotykamy co tydzień, przygotowując dla nich kolację na ulicy, czy mieszkańcy domu pomocy społecznej, który odwiedzamy co niedzielę, pytali nas, jak było w Krakowie, co usłyszeliśmy od papieża Franciszka, co tam się wydarzyło. Mam wrażenie, że bardzo czekali, co z tego wszystkiego wyniknie. I jestem przekonana, że nie tylko ubodzy w Warszawie zadają sobie takie pytanie, nie tylko tutaj czekają na młodych ludzi, którzy wezmą na serio to, co papież Franciszek mówił w Krakowie.

 

Jak to zrobić? Jak przełożyć słowa papieża na konkret?

Tak jak wszystko, zaczyna się pewnie od indywidualnego przeżycia, od nawrócenia serca. A później trzeba szukać osób, które mają podobne pragnienia. Bo samemu trudno być wytrwałym w realizowaniu nawet najpiękniejszych marzeń. Zresztą papież w czasie powitania na Błoniach mówił: czy istnieje jakiś lepszy sposób umocnienia naszej przyjaźni z Jezusem, niż dzielenie jej z innymi? Warto więc szukać wspólnoty.

Same słowa papieża są tak naprawdę konkretem. Weźmy np. fragment, kiedy Franciszek mówił o pójściu na ulice i naśladowaniu szaleństwa Boga, który uczy nas spotykania Go w głodnym, spragnionym, nagim, chorym, przyjacielu, który źle skończył, więźniu, uchodźcy, imigrancie, człowieku bliskim, który jest samotny. To są niezwykle konkretne wskazówki, co można robić, żeby nasze serce było miłosierne. Zróbmy pierwszy krok, a zobaczymy, jak szerokie horyzonty się przed nami otwierają. W Warszawie nie wyobrażamy sobie tygodni bez spotkań z osobami ubogimi. Warto ryzykować, bo można ocalić komuś życie, przynajmniej od zapomnienia i samotności. I swoje życie, od obojętności na drugiego człowieka.

Mam nadzieję, że te Światowe Dni Młodzieży jeszcze długo będą na nas oddziaływać. Zwłaszcza na tych, którzy przeżyli je osobiście w Krakowie. Ale mam też takie poczucie, że nie warto czekać w nieskończoność z realizacją dobrych pragnień, które pojawiają się w naszym sercu. Żeby za chwilę nie pochłonął nas powrót do normalnego życia, do wszystkiego tego, co było przed Krakowem, do szkoły, do pracy, do znajomych. Warto spróbować. Bo – jak mówił papież – chrześcijanin jest człowiekiem, który nie boi się wyzwań.

rozmawiała Sylwia Gawrysiak
fot. Anna Matlak

Idziemy nr 38 (572), 18 września 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter