Oskarżony o nadużycia finansowe, współpracę z amerykańskim wywiadem i wspieranie podziemia antykomunistycznego, biskup kielecki Czesław Kaczmarek prawie sześć lat spędził w komunistycznych kazamatach.
fot. repozytorium.fn.org.pl | Bp Czesław Kaczmarek podczas procesu. Kadr z filmu Polskiej Kroniki FilmowejBiskup Kaczmarek objął diecezję kielecką na rok przed wybuchem wojny. Znakomicie wykształcony na uniwersytetach francuskich, miał za sobą posługę duszpasterską w środowiskach polonijnych w Belgii i Francji, a także opiekę nad środowiskami polonijnymi w Belgii i Francji. Przyszło mu kierować diecezją w najtrudniejszym czasie hekatomby wojny i okupacji.
POD NIEMIECKIM JARZMEM
Po latach wspominał: „Musiałem w swoim sumieniu dać odpowiedź, czy prawdziwie ofiarną i pełną bohaterstwa naszą młodzież należy poświęcić dla walki, w której za każdego zabitego Niemca płaciliśmy stokrotnymi ofiarami. I oto rozstrzygnąłem, że prowadzenie polityki Somosierry narodowej idzie faktycznie na rękę Niemcom, pragnącym wyniszczyć Polskę biologicznie, aczkolwiek wygląda to rycersko i wspaniale”. Dlatego uważał, że trzeba uchronić bezcenną tkankę narodową. Widząc, że każda, choćby najmniejsza akcja zbrojna wywołuje straszliwe represje ze strony okupanta niemieckiego, apelował o rozsądne działania.
Takie rozumowanie nie oznaczało, rzecz jasna, zgody na bierne poddanie się okupacji. W liście pasterskim z jesieni 1939 r. apelował, aby każdy wierny postępował w granicach, które „nie sprzeciwiają się sumieniu katolickiemu i naszej polskiej godności”. Sam angażował się w konspiracyjne prace Chrześcijańskiej Unii Oporu, z którą związany był także młody Karol Wojtyła. Utrzymywał stałe kontakty z Polskim Państwem Podziemnym, delegował kapelanów do oddziałów partyzanckich Armii Krajowej, organizował tajne nauczanie i zajęcia dla studentów z zamkniętego przez Niemców Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, udzielał schronienia kapłanom wysiedlonym z terenów wcielonych do Rzeszy i do Związku Sowieckiego.
W SOWIECKIM ZNIEWOLENIU
Był zagorzałym przeciwnikiem komunizmu. Już jako młody kleryk w 1920 r. uciekł z seminarium i ochotniczo wstąpił do wojska, aby bronić ojczyzny przed nawałą bolszewicką. Komunizm uważał za „zło w samej swej istocie”. Z niepokojem obserwował, jak na ziemiach polskich następuje zamiana brunatnej okupacji niemieckiej w czerwoną dyktaturę Moskwy.
Wiosną 1945 r. stał się obiektem zainteresowania bezpieki. Gdy 4 lipca 1946 r. w kamienicy na kieleckich Plantach doszło do zabicia kilkudziesięciu Żydów, ordynariusz uznał to za prowokację komunistyczną, a poszlaki ku takiej konkluzji były mocne, gdyż w zbrodni wzięli udział żołnierze LWP, KBW i milicjanci. Powołał specjalną komisję do wyjaśnienia przebiegu wypadków. Ustalenia – choć siłą rzeczy fragmentaryczne i niepełne – nie pozostawiały wątpliwości, że napad i mord na Żydach musiał być inspirowany przez Urząd Bezpieczeństwa. Wypadki na kieleckich Plantach miały odwrócić uwagę opinii międzynarodowej od Katynia, bo mordu dokonano w czasie, gdy w procesie norymberskim stawać miała sprawa ludobójstwa katyńskiego.
Biskup Kaczmarek przekazał raport powołanej przez siebie komisji ambasadorowi USA Arthurowi Bliss Lane. To stało się jednym z powodów traktowania ordynariusza jako jednego z największych wrogów Polski Ludowej. Rozpoczęła się zmasowana nagonka na hierarchę w prasie komunistycznej, a natężyła się ona w chwili, gdy odmówił nałożenia kar kanonicznych na dwóch księży: Piotra Oborskiego i Zbigniewa Gadomskiego, którzy jako kapelani konspiracyjnej organizacji Armia Podziemna zostali skazani 17 stycznia 1951 r. na karę dożywotniego więzienia. Trzy dni później bp Kaczmarek został aresztowany.
ZNISZCZYĆ BISKUPA
Dwa lata i osiem miesięcy spędził w areszcie śledczym. Był bity, poddawany 40-godzinnym przesłuchaniom, wsadzany do karceru, wstrzykiwano mu środki zaburzające świadomość, głodzono, znęcano się nad nim psychicznie, informując, że został potępiony przez episkopat i duchowieństwo polskie. Całość nadzorował osławiony zbrodniarz Józef Różański.
Wreszcie 14 września 1953 r. doprowadzonego do granic wytrzymałości fizycznej i psychicznej hierarchę postawiono przed Sądem Wojskowym w Warszawie. Oskarżono go o „przyczynienie się do osłabienia ducha obronnego społeczeństwa w obliczu grożącej agresji hitlerowskiej”, „współdziałanie z niemiecką władzą okupacyjną zgodnie z założeniami prohitlerowskiej i antypolskiej polityki Watykanu”, „usiłowanie obalenia przemocą władzy robotniczo-chłopskiej”, „organizowanie i kierowanie akcją wywiadowczą w interesie imperializmu watykańskiego”. W parodii procesu prokurator Zarako-Zarakowski nazywał biskupa „szermierzem krucjaty antybolszewickiej”, a wtórował mu przydzielony z urzędu… „obrońca” Maślanka, określający sądzonego jako „generała w szeregach walki z postępem i demokracją”. Pokazowy proces był szeroko relacjonowany, a w prasie ukazywały się szkalujące biskupa artykuły, wśród których szczególnie haniebny wyszedł spod pióra Tadeusza Mazowieckiego. Późniejszy „pierwszy niekomunistyczny premier” pisał na łamach „Wrocławskiego Tygodnika Katolickiego”: „Nie tylko bolejemy, ale i odcinamy się od błędnych poglądów bp. Kaczmarka, które doprowadziły do akcji dywersyjnej wobec Polski Ludowej”.
Biskup został skazany na 12 lat więzienia. Trzy dni po ogłoszeniu wyroku na ordynariusza kieleckiego bezpieka wtargnęła do rezydencji biskupów warszawskich i aresztowała prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego. Obaj hierarchowie odzyskali wolność dopiero podczas tzw. odwilży październikowej w 1956 r. Biskup Kaczmarek spędził w „areszcie wydobywczym” i więzieniu łącznie prawie sześć lat. Powrócił do swej diecezji, ale zdrowie coraz bardziej odmawiało posłuszeństwa. Nie oszczędzano mu nawet na wolności upokorzeń i nagonka medialna nie ustawała. Przykładem były publikowane z inspiracji władz PRL paszkwile autorstwa jego dawnego sekretarza Leonarda Świderskiego, który porzucił stan duchowny i pod dyktando oficerów prowadzących wypisywał o ordynariuszu kieleckim najgorsze kalumnie, czerpiąc z tego różnorakie korzyści. Przytłoczony tym wszystkim bp Kaczmarek zmarł na zawał serca 26 sierpnia 1963 r. W testamencie napisał: „Moim wrogom, którzy niesłusznie przydali mi tyle krzyża i cierpień – przebaczam”.