29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nigdy więcej sami

Ocena: 0
5322

Osoby niepełnosprawne umysłowo są niezdolne do kamuflażu. Powiedziałabym, że są dotknięte prawdą – opowiada Marie-Hélene Mathieu, współzałożycielka wspólnot „Wiara i Światło”

Z Marie-Hélene Mathieu, współzałożycielką wspólnot „Wiara i Światło” z osobami niepełnosprawnymi umysłowo, rozmawia Radek Molenda


Kim jest człowiek umysłowo upośledzony? Według Jeana Vaniera, założyciela wspólnot L’Arche, wszyscy pozostający w służbie – jak mówi – „tych, których nazywa się debilami”, muszą zadawać sobie to pytanie. Jaka jest Pani odpowiedź?

To przede wszystkim osoba. Wiele niedobrego jest w samym terminie „upośledzony”. We wspólnotach „Wiara i światło” (WiŚ) go nie używamy. To są zawsze Jeanne, Christine, Paul… Ich niepełnosprawność umysłowa jest drugorzędna.

Lubię opowiadać historie z życia wspólnot. Odwiedziłam kiedyś bardzo zaangażowaną w WiŚ rodzinę z pięciorgiem dzieci. Nikt z nich nie był niepełnosprawny. Kiedy w rozmowie użyliśmy terminu „upośledzony”, ośmioletnia Blanche zapytała: „co to znaczy, że ktoś jest upośledzony?”. Odpowiedzieliśmy: to osoby takie, jak np. Bruno. Z trudem zakłada swój płaszcz, nie może zrobić wielu rzeczy dokładnie tak jak my, ale przede wszystkim to twój przyjaciel. Blanche się oburzyła: „to dlaczego jest odrzucany?”. Dla niej Bruno był prawdziwie osobą, był kimś.


Od 1971 roku, kiedy wraz z Jeanem Vanier zakładaliście pierwsze grupy „Wiary i Światła”, Pani życie jest ściśle związane z tymi osobami. Czuje się dziś Pani przez to szczęśliwsza?

Bez wątpienia tak. Dostałam od nich wszystko, co dobre i czego potrzebowałam. Czuję się pełna ich akceptacji, zbudowana nieraz heroiczną troską rodziców o ich upośledzone dzieci. Mam dla nich ogromny podziw. To oni wszyscy przed lata budowali i kształtowali WiŚ. A i wspólnota zmieniła ich życie. Wielu z przyjaciół osób upośledzonych, a wśród nich zawsze przeważały osoby młode, bez których pomocy funkcjonowanie naszych grup nie byłoby możliwe, wyrosło na wspaniałych ludzi, osiągnęło sukcesy zawodowe.

Jeden z ojców, prawdziwy generał, powiedział mi, że życie jego i jego rodziny dzieli się na przed i po poznaniu „Wiary i Światła”. Na nasze spotkania przychodził z córeczką Sabine, która miała Zespół Downa, ale robił to bardzo niechętnie. Przed Bożym Narodzeniem jeden z opiekunów zwrócił się do niego z prośbą, czy mógłby pomóc, ponieważ przygotowują jasełka i brakuje im osła. – Ależ ja nie umiem grać osła – bronił się. – To bardzo proste. Stanie pan na czworakach, przykryjemy pana brązowym kocem, a Sabine będzie szła obok jako owieczka – tłumaczył opiekun. – Tato, zgódź się. To będzie takie piękne! – wtórowała zachwycona dziewczynka. I kiedy potem tak szedł na czworakach do Jezusa, a obok niego podskakiwała Sabine, jego serce zostało dotknięte, przemienione. Włączył się potem aktywnie do pracy w naszej wspólnocie. To nie był już dla nas generał, ale Marc. Został nawet odpowiedzialnym regionu.


Jednak zajmowanie się osobą upośledzoną kojarzy się niemal powszechnie z nieustanną rezygnacją z siebie, swoich planów. W najnowszej książce pisze Pani o „przygodzie WiŚ”. Gdzie ta przygoda?

Jest nią wchodzenie w nieznaną, nieco tajemniczą krainę tych osób. Dzień po dniu ją poznajemy. Jednocześnie to wchodzenie w świat bardzo prosty, jednoznaczny, prawdziwy, gdzie osoby niepełnosprawne nie boją się swoich uczuć. Często zadziwiają nas i zachwycają swoimi refleksjami. Lubimy mówić, że upiększają nasz świat. W Ewangelii czytamy o rzeczach, które są ukryte przed mądrymi i roztropnymi, a ukazane prostaczkom. Oni nam je pokazują w swój sposób.

Teraz historia Allana. Podczas jednej z naszych pielgrzymek był czas modlitwy i Jeanne, która mu towarzyszyła, mówi do niego: teraz każdy z nas napisze list do Jezusa. – Dobrze, daj mi papier i ołówek – odpowiedział. – Ale wiesz, Allan, że nie umiesz pisać. Powiesz mi, co chcesz powiedzieć Jezusowi, a ja zapiszę – zadeklarowała Jeanne. – Potrzebuję papieru i ołówka, ponieważ Jezus potrafi przeczytać także to, co ja nagryzmolę – odrzekł z pewnością. Dostał papier, gryzmolił i gryzmolił. I nauczył nas, że do Jezusa każdy może napisać bez pośrednictwa, ponieważ On czyta w naszych sercach i wie o nas więcej, niż o sobie powiemy czy nabazgramy.


To przygoda, w której opiekujący się osobą niepełnosprawną jest sam obdarowany?

I otrzymuje, i daje. Bo tak jest z miłością i przyjaźnią. I nigdy nie wiadomo, kto jest dawcą, a kto obdarowywanym, co dajemy, a co otrzymamy.

Przypominam sobie bardzo surowego ojca, który na początku bardzo odrzucał swoją upośledzoną i w dodatku niewidomą córkę, także Sabine. Był z jej powodu naprawdę nieszczęśliwy. Któregoś razu na spotkaniu wspólnoty zobaczyłam, jak dziewczynka podchodzi do swojego taty, wyczuwa rękoma jego twarz i z uśmiechem wsuwa się w jego ramiona. To był moment niewypowiedzianej, wzajemnej czułości. I nie wiedzieliśmy, kto jest bardziej szczęśliwy: tata, czy jego mała córeczka.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter