Największa instytucja charytatywna w kraju ma nowego szefa. Dyrektorem Caritas Polska został ks. Marcin Iżycki
Ten kapłan z diecezji warszawsko-praskiej zastąpi na stanowisku obecnego dyrektora Caritas ks. Mariana Subocza, którego kadencja dobiegła końca. – Ksiądz Marcin Iżycki ma duże doświadczenie duszpasterskie i organizacyjne, nabyte jako krajowy duszpasterz w służbach administracyjnych i celnych. Ma też doświadczenie w sprawach misyjnych – komentuje abp. Henryk Hoser SAC, ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej.
Serce dla misji
Nowy dyrektor Caritas ma 44 lata. Pochodzi z Żyrardowa. Jest młodszym z braci w rodzinie Barbary i Tadeusza Iżyckich. Tata już nie żyje. – W liceum zdecydowałem o wstąpieniu do seminarium – mówi krótko o swoim powołaniu. – Jako kleryk był dobrym kolegą, pilnym studentem i świetnym organizatorem. Przez kilka lat był naszym „przywódcą” rocznika studiów, czyli, jak się mówi w terminologii seminaryjnej – priorem, czyli pierwszym pośród studentów całego roku – opowiada ks. Dariusz Marczak, kursowy kolega. – Reprezentował nas przed wychowawcami i profesorami i trzeba przyznać, że czynił to skutecznie, wielokrotnie pomagając i ratując w opałach. Wielu z nas mobilizował do pracy. Zdobył sobie nasze zaufanie, a jednocześnie uznanie wśród profesorów. Z czasów kleryckich zapamiętałem, że miał zamiłowanie do literatury rosyjskiej i iberoamerykańskiej. Czytał też wiele o podróżnikach. Trochę nas tym fascynował – przy okazji dowiadywaliśmy się o wielu osiągnięciach Polaków w świecie. Już wtedy był człowiekiem wielu zainteresowań, szerokich horyzontów. Miał wielu przyjaciół i umiejętność zjednywania sobie kolejnych – mówi ks. Marczak.
Święcenia kapłańskie ks. Marcin Iżycki przyjął w 1998 r. z rąk bp. Kazimierza Romaniuka. – Misje zawsze leżały w kręgu moich zainteresowań – opowiada o sobie. Choć do pracy na misje nie wyjechał, to one na stałe wpisały się w jego życie. Tuż po święceniach, jako wikariusz parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Wołominie, wyjechał z salezjanami na miesiąc na misje do Afryki w Zambii, Kenii, Ugandzie, Ghanie i Malawi. Postanowił poszerzać wiedzę w tym kierunku i rozpoczął doktorat z misjologii na UKSW. Wiedzą dzielił się z klerykami jako wykładowca misjologii w Wyższym Seminarium Duchownym Diecezji Warszawsko-Praskiej.
Kiedy w 2006 r. z episkopat Polski powołał do istnienia Dzieło Pomocy Ad Gentes, ks. Iżycki został pierwszym jego dyrektorem. – Ad Gentes kierowało konkretną pomoc dla misjonarzy poprzez dofinansowanie składanych przez nich projektów edukacyjnych, medycznych i charytatywnych – podkreśla wagę dzieła ks. Iżycki.
Cztery lata później został dyrektorem Wydziału Misyjnego Kurii Diecezji Warszawsko-Praskiej, dyrektorem Papieskich Dzieł Misyjnych w diecezji i delegatem abp. Hosera ds. misji.
– Miałem okazję współpracować z ks. Marcinem, gdy był w Ad Gentes i strukturach misyjnych diecezji. Wspólnie udało nam się zrealizować pomoc wśród Polaków na Wschodzie. Mocno wspierał polskich misjonarzy, co ważne – również świeckich, a może nawet trzeba powiedzieć, że głównie świeckich, bo im jest najtrudniej na wielu kontynentach – wspomina ks. Marczak, były dyrektor warszawsko-praskiej Caritas.
Jeden z nas
W roku 2008 motocykliści poprosili ks. Iżyckiego, aby towarzyszył im w rajdach. – Pierwszy raz był z nami w Dakarze. Odprawiał Msze Święte dla nas i dla grona Polaków, którzy tam się znaleźli – opowiada Jacek Czachor. – Czasem rajd wypadał w niedzielę, wtedy Mszę mieliśmy w sobotę. Teraz wszyscy już się przyzwyczaili do takiego widoku, ale przed 10 laty wywoływało to wielkie poruszenie. Pamiętam, jak zagraniczne stacje telewizyjne nacelowały na nas wszystkie kamery – wspomina rajdowiec. – A ks. Marcin był w zespole jak jeden z nas. Razem z nami rozbijał biwak, jak trzeba było coś naprawić, dobrze sobie radził. Był dla nas wsparciem. My mieliśmy wzloty i upadki, on jako kapłan patrzył na wszystko z innej perspektywy – zauważa. – Jadąc na rajdy bierzemy ze sobą ciężarówkę, a ks. Marcin zawsze zabierał dary dla misji. W czasie rajdu nie było go z nami na przykład przez cztery dni: jeździł i odwiedzał misje – opowiada Jacek Czachor. W tym roku ksiądz nie pojechał, ale przekazał przez rajdowców 250 kg darów dla misji sióstr dominikanek w Boliwii.