29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Papież na stadionie

Ocena: 0
8411
Na Mszę Świętą z Janem Pawłem II na Stadionie Dziesięciolecia przybyło 17 czerwca 1983 roku aż 1,5 mln ludzi, mimo pogróżek władzy – z transparentami i flagami.
Zgromadzili się nie tylko na tym, największym wówczas, obiekcie sportowym, ale i na przyległych błoniach oraz w Parku Skaryszewskim. To, że papieska Msza Święta odbywała się na Stadionie Dziesięciolecia, miało ogromne znaczenie. Przecież było to miejsce przede wszystkim imprez propagandowych, kiedy władza pokazywała swoją siłę: nie tylko dużych wydarzeń sportowych, ale także wieców i dożynek, które miały pokazywać, jak władza brata się z ludem. W czerwcu 1976 roku odbył się tu wielki „wiec” spędzonych z całego Mazowsza pracowników państwowych, nie tylko członków PZPR, który miał na celu „potępienie warchołów z Radomia i Ursusa”, czyli robotników, którzy strajkowali, by wyrazić sprzeciw wobec pogarszających się warunków życia. Po siedmiu latach kilkudziesięciometrowy krzyż i papieskie flagi w czasie, kiedy w Polsce jeszcze funkcjonował zawieszony stan wojenny, z perspektywy czasu można odczytać jako zwiastun końca chwiejącego się w posadach komunizmu. A na pewno wyraz wielkiej nadziei.

PIECZĘĆ CHRYSTUSA

Pomysłodawcą zorganizowania Mszy Świętej z papieżem właśnie na Stadionie Dziesięciolecia był bp Zbigniew Józef Kraszewski, proboszcz parafii Bożego Ciała, na której terenie znajdował się obiekt. Na wykonawcę ołtarza wybrano rzeźbiarza Jacka Nowickiego, artystę, który przez wiele lat służył pomocą przy wykonywaniu dekoracji w kościele Matki Bożej Zwycięskiej na Kamionku. Ołtarz wzbudził zachwyt Jana Pawła II i uczestników liturgii. Włosi z obsługi mówili, że tak pięknego ołtarza jak tamten nie widzieli.

Przede wszystkim niezwykła była symbolika i przesłanie płynące z dekoracji. Ołtarz wystawał 18 m ponad koronę stadionu. Artysta nie umieścił na nim figury Chrystusa, ale jakby odcisnął ją w krzyżu tak, jak pieczęć odciska się w wosku. W ten sposób pozornie nieobecny Chrystus pozostawił ślad jak na całunie. Z rzeźby w głąb krzyża sączyła się delikatnie strużka krwi, spływając przez pękniecie w krzyżu na ziemię. Dzięki specjalnym rodzajom farb i odpowiedniemu oświetleniu czerwony ślad zdawał się zmieniać położenie i kształt, zależnie od miejsca obserwatora, ale zawsze prowadził od odciśniętej postaci do podstawy ołtarza. Zamiarem artysty było przypomnienie o zbawczej ofierze Chrystusa – Bóg przypieczętował Jezusowym ciałem na krzyżu swoją zbawczą wolę wobec świata i każdego człowieka zmagającego się z własnym krzyżem. Dla umęczonych stanem wojennym Polaków specjalnym akcentem było wskazanie, że Chrystus pozostawił swój ślad w krzyżu wyrastającym z polskiej ziemi, z korony stadionu – symbolu socjalistycznego reżimu. Zbawiciel znaczył sobą nasze upokorzenia, niósł nasz los.

PRZEMYCONY ORZEŁ

Historia przygotowania i instalowania ołtarza na Stadionie Dziesięcioecia oddaje klimat komunistycznej rzeczywistości. W tamtym czasie zdobycie jakichkolwiek materiałów do budowy ołtarza było nie lada wyzwaniem. Jak wspominał kilka lat temu w rozmowie z „Idziemy” Jacek Nowicki, trudno było znaleźć płótno, a kiedy już można było je zdobyć, zanim otrzymał pieniądze za rachunek w kurii, musiał pożyczyć na jego zakup pieniądze od teściowej. Jak żartował, w ten sposób krzyż na Stadionie Dziesięciolecia powstał za ewangeliczny wdowi grosz. Płótnem trzeba było przykryć 18-metrową metalową konstrukcję. Poszycie krzyża wykonywano w prymitywnych warunkach – na podwórku przed kamienicą przy ul. Żelaznej, gdzie mieścił się warsztat niejakiego pana Biedy. Aby mieć ogląd całego dzieła, artysta wbiegał na czwarte piętro i spoglądał przez okno. Na dole, przy robotnikach naciągających płótno na metalowe rurki, czuwała Ewa – żona pana Jacka, również rzeźbiarka.

Drugą częścią dekoracji na Stadionie Dziesięciolecia była konstrukcja orła z Matką Bożą Częstochowską, ustawiona w bramie wjazdowej stadionu. Godło Polski, zgodnie z wymaganiami tamtej epoki, nie mogło mieć korony. Jacek Nowicki wykonał dekorację tak, by koronę jednak pokazać: umieścił ją nad obrazem Matki Bożej w formie naturalnego zadaszenia obrazu. Jak tłumaczył, orzeł miał koronę, tylko na krótko użyczył ją Maryi.

Tylko zwycięstwo moralne
może wyprowadzić społeczeństwo z rozbicia
i przywrócić mu jedność

Podobizna orła, zanim znalazła się na stadionie, miała już swoją historię. Powstała nieco wcześniej, z okazji kończącej się w Polsce peregrynacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Propozycję wykonania ołtarza w związku z tym wydarzeniem Jacek Nowicki otrzymał jeszcze od prymasa Wyszyńskiego. Gigantyczna rzeźba zasłoniła wtedy kościół na pl. Trzech Krzyży. Prymas po uroczystości powiedział, że tak okazałego ołtarza nie było w Polsce od czasów świetowania w Gnieźnie milenium chrztu Polski.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter