O islamofobii
Jest prawdą, że w obliczu działań terrorystycznych, nie tylko w tej części świata, ale także w Afryce, istnieje pewna reakcja i powiada się: „Jeśli to islam, to ja jestem wściekły!”. Obraża się wielu muzułmanów, wyznawców islamu. Mówią oni: „Nie, my to coś innego. Koran jest księgą pokoju, jest proroczą księgą pokoju. To nie islam”. Ja to rozumiem i jestem przekonany, że – ja tak przynajmniej szczerze uważam – nie można mówić, iż wszyscy muzułmanie są terrorystami. Podobnie nie można powiedzieć, że wszyscy chrześcijanie są fundamentalistami, ponieważ także i my ich mamy, we wszystkich religiach są takie grupki. Powiedziałem prezydentowi [Erdoganowi]: „Dobrze by było, gdyby wszyscy przywódcy islamscy – przywódcy polityczni, religijni czy naukowi – jasno powiedzieli i potępili te akty, gdyż pomogłoby to większości muzułmanów, gdyby powiedzieli «nie»; ale naprawdę, z ust swoich przywódców: przywódców religijnych, akademickich, wielu intelektualistów i przywódców politycznych”. Takiej odpowiedzi udzieliłem. Wszyscy bowiem potrzebujemy światowego potępienia, także ze strony muzułmanów, osób o tej tożsamości, aby powiedzieli: „My tacy nie jesteśmy, Koran tym nie jest”. To pierwsza sprawa.Chrystianofobia: to prawda! Nie chcę używać słodkich słówek. Wyrzucają nas, chrześcijan, z Bliskiego Wschodu. Czasami, jak to widzieliśmy w Iraku, w rejonie Mosulu, muszą odejść i zostawić wszystko lub zapłacić podatek, który na nic się zdaje… A innym razem wyrzucają nas w białych rękawiczkach. Na przykład, w pewnym państwie, mąż mieszka tu, a żona tam… Nie pozwala się, aby mąż mógł mieszkać z żoną, ale zmusza się kobietę do wyjazdu i opuszczenia domu. Dzieje się tak w niektórych krajach. Jakby chcieli, żeby nie było już więcej chrześcijan, żeby nie było żadnego śladu chrześcijaństwa. Tak się dzieje w tym regionie świata. To prawda, jest to skutek terroryzmu, w pierwszym przypadku, ale kiedy robi się to dyplomatycznie, w białych rękawiczkach, to dlatego, że kryje się za tym coś jeszcze, a to nie jest dobre.
I po trzecie, dialog międzyreligijny. Może najpiękniejszą rozmowę miałem z przewodniczącym Komitetu ds. Religijnych i jego zespołem. Już kiedy przybył nowy ambasador Turcji, półtora miesiąca temu, by przekazać listy uwierzytelniające, widziałem człowieka wyjątkowego, o głębokiej religijności. Także przewodniczący tego urzędu był z tej samej szkoły. Powiedzieli coś pięknego: „Wydaje się teraz, że dialog międzyreligijny dobiegł końca. Musimy uczynić krok milowy, aby dialog międzyreligijny nie był ograniczony do wymiany zdań w rodzaju: „Co o tym sądzicie?”. „My o tym?…”. Musimy uczynić milowy krok, musimy prowadzić dialog między ludźmi różnych wyznań. To piękne, bo mężczyzna i kobieta wymieniają z mężczyzną i kobietą doświadczenia: mówi się nie tylko o teologii, ale także o doświadczeniu religijnym. I to byłby krok naprzód. To spotkanie bardzo mi się podobało, było wysokiej jakości.
Modlitwa w meczecie
Przybyłem do Turcji jako pielgrzym, a nie turysta, a głównym motywem było dzisiejsze święto: przyjechałem po prostu, aby przeżywać je razem z patriarchą Bartłomiejem – a więc była to motywacja religijna. Ale kiedy poszedłem do meczetu, nie mogłem powiedzieć: „Nie, teraz jestem turystą”.Wszystko miało charakter religijny. Zobaczyłem to wspaniałe dzieło! Mufti dobrze mi wszystko wyjaśnił, z wielką delikatnością, a także powiedział o Koranie, gdzie mowa o Maryi i Janie Chrzcicielu… W tej chwili odczułem potrzebę modlitwy. Zapytałem: czy możemy się trochę pomodlić? Odpowiedział: „Tak, tak”. Pomodliłem się za Turcję, o pokój, za muftiego… za wszystkich… za mnie, bo potrzebuję modlitwy… modliłem się naprawdę… Szczególnie modliłem się o pokój. Powiedziałem: „Panie, skończmy z wojną…”. Tak, to był moment szczerej modlitwy.