26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Papież odpowiada

Ocena: 0
3896
Świat w obliczu chrystianofobii i islamofobii, znaczenie modlitwy w meczecie, relacje z prawosławiem, a także zagadnienia związane z Synodem Biskupów o rodzinie to niektóre z tematów poruszonych przez Ojca Świętego w drodze ze Stambułu do Rzymu. Poniżej niektóre z wypowiedzi papieża na pokładzie samolotu w drodze powrotnej z Turcji.

O islamofobii

Jest prawdą, że w obliczu działań terrorystycznych, nie tylko w tej części świata, ale także w Afryce, istnieje pewna reakcja i powiada się: „Jeśli to islam, to ja jestem wściekły!”. Obraża się wielu muzułmanów, wyznawców islamu. Mówią oni: „Nie, my to coś innego. Koran jest księgą pokoju, jest proroczą księgą pokoju. To nie islam”. Ja to rozumiem i jestem przekonany, że – ja tak przynajmniej szczerze uważam – nie można mówić, iż wszyscy muzułmanie są terrorystami. Podobnie nie można powiedzieć, że wszyscy chrześcijanie są fundamentalistami, ponieważ także i my ich mamy, we wszystkich religiach są takie grupki. Powiedziałem prezydentowi [Erdoganowi]: „Dobrze by było, gdyby wszyscy przywódcy islamscy – przywódcy polityczni, religijni czy naukowi – jasno powiedzieli i potępili te akty, gdyż pomogłoby to większości muzułmanów, gdyby powiedzieli «nie»; ale naprawdę, z ust swoich przywódców: przywódców religijnych, akademickich, wielu intelektualistów i przywódców politycznych”. Takiej odpowiedzi udzieliłem. Wszyscy bowiem potrzebujemy światowego potępienia, także ze strony muzułmanów, osób o tej tożsamości, aby powiedzieli: „My tacy nie jesteśmy, Koran tym nie jest”. To pierwsza sprawa.

Chrystianofobia: to prawda! Nie chcę używać słodkich słówek. Wyrzucają nas, chrześcijan, z Bliskiego Wschodu. Czasami, jak to widzieliśmy w Iraku, w rejonie Mosulu, muszą odejść i zostawić wszystko lub zapłacić podatek, który na nic się zdaje… A innym razem wyrzucają nas w białych rękawiczkach. Na przykład, w pewnym państwie, mąż mieszka tu, a żona tam… Nie pozwala się, aby mąż mógł mieszkać z żoną, ale zmusza się kobietę do wyjazdu i opuszczenia domu. Dzieje się tak w niektórych krajach. Jakby chcieli, żeby nie było już więcej chrześcijan, żeby nie było żadnego śladu chrześcijaństwa. Tak się dzieje w tym regionie świata. To prawda, jest to skutek terroryzmu, w pierwszym przypadku, ale kiedy robi się to dyplomatycznie, w białych rękawiczkach, to dlatego, że kryje się za tym coś jeszcze, a to nie jest dobre.

I po trzecie, dialog międzyreligijny. Może najpiękniejszą rozmowę miałem z przewodniczącym Komitetu ds. Religijnych i jego zespołem. Już kiedy przybył nowy ambasador Turcji, półtora miesiąca temu, by przekazać listy uwierzytelniające, widziałem człowieka wyjątkowego, o głębokiej religijności. Także przewodniczący tego urzędu był z tej samej szkoły. Powiedzieli coś pięknego: „Wydaje się teraz, że dialog międzyreligijny dobiegł końca. Musimy uczynić krok milowy, aby dialog międzyreligijny nie był ograniczony do wymiany zdań w rodzaju: „Co o tym sądzicie?”. „My o tym?…”. Musimy uczynić milowy krok, musimy prowadzić dialog między ludźmi różnych wyznań. To piękne, bo mężczyzna i kobieta wymieniają z mężczyzną i kobietą doświadczenia: mówi się nie tylko o teologii, ale także o doświadczeniu religijnym. I to byłby krok naprzód. To spotkanie bardzo mi się podobało, było wysokiej jakości.


Modlitwa w meczecie

Przybyłem do Turcji jako pielgrzym, a nie turysta, a głównym motywem było dzisiejsze święto: przyjechałem po prostu, aby przeżywać je razem z patriarchą Bartłomiejem – a więc była to motywacja religijna. Ale kiedy poszedłem do meczetu, nie mogłem powiedzieć: „Nie, teraz jestem turystą”.

Wszystko miało charakter religijny. Zobaczyłem to wspaniałe dzieło! Mufti dobrze mi wszystko wyjaśnił, z wielką delikatnością, a także powiedział o Koranie, gdzie mowa o Maryi i Janie Chrzcicielu… W tej chwili odczułem potrzebę modlitwy. Zapytałem: czy możemy się trochę pomodlić? Odpowiedział: „Tak, tak”. Pomodliłem się za Turcję, o pokój, za muftiego… za wszystkich… za mnie, bo potrzebuję modlitwy… modliłem się naprawdę… Szczególnie modliłem się o pokój. Powiedziałem: „Panie, skończmy z wojną…”. Tak, to był moment szczerej modlitwy.

O spotkaniu z Cyrylem

Z Patriarchą Cyrylem istnieje wola spotkania się. Powiedziałem mu: „Przyjadę, gdzie chcesz. Jak zadzwonisz – przyjdę”. On też tego chce. Ale w ostatnich czasach, z problemem wojny, ma biedak tak wiele kłopotów na miejscu, że podróż i spotkanie z Papieżem zeszły na drugi plan. Ale obydwaj chcemy się spotkać i chcemy iść naprzód. Hilarion zaproponował spotkanie studyjne tej komisji, w której on przewodniczy delegacji Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, by pogłębić kwestię prymatu, bo trzeba rozwinąć tę kwestię, którą postawił Jan Paweł II: „Pomóżcie mi szukać takiej formy sprawowania prymatu, która nie odrzucając bynajmniej istotnych elementów tej misji, byłaby otwarta na nową sytuację”.


O pracy Synodu

Synod jest procesem, jest pielgrzymowaniem. To po pierwsze. Po drugie, Synod nie jest parlamentem. Jest przestrzenią chronioną, aby mógł mówić Duch Święty. Każdego dnia był briefing z księdzem Lombardim i innymi ojcami synodalnymi, którzy mówili, co w danym dniu zostało powiedziane. Pewne rzeczy były przedmiotem sporu. Następnie na końcu tych wystąpień przygotowano pewien zarys, jakim była pierwsza relatio. Był to dokument roboczy dla grup językowych, które na nim pracowały, a następnie wniosły swój wkład, i stanowiska te zostały podane do publicznej wiadomości: były w rękach wszystkich dziennikarzy. To znaczy, jak dana grupa językowa – angielska, hiszpańska, francuska, włoska – postrzegała każdą z części tego [pierwszej relacji]. Była w tym i owa część, o której pani mówi. Potem wszystko wróciło do komisji redagującej, która usiłowała włączyć wszystkie poprawki. To, co istotne, pozostaje, ale wszystko musi być zmniejszone, zredukowane. A to, co pozostało z rzeczy istotnych, znajduje się w relacji końcowej. Ale to nie koniec: także ona jest projektem wstępnym, ponieważ stała się Lineamenta dla następnego Synodu. Dokument ten został wysłany do konferencji episkopatów, które mają o nim dyskutować, przesłać swoje poprawki. Następnie zostanie zredagowany kolejny dokument, Instrumentum laboris, a potem kolejny Synod dokona swoich poprawek. Jest to więc proces. Dlatego nie można wyrywać jednej opinii, jakiejś osoby czy zarysu. Musimy widzieć Synod w jego całości. Ja się nie zgadzam – ale jest to moja opinia, nie chcę jej narzucać – nie zgadzam się, by mówiono: „Dziś dany ojciec powiedział to a to, a tamten jeszcze co innego”. Nie, niech będzie mowa o poruszonych zagadnieniach, ale nie o tym, kto je przedstawił, bo Synod – powtórzę – nie jest parlamentem, jest on chronioną przestrzenią kościelną, a ta ochrona jest po to, aby mógł działać Duch Święty. Taka jest moja odpowiedź.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter