20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Powrót dziesięciny

Ocena: 4.5
18363


Z najlepszego wołu

– Dziś młodym jest trudniej. Przywykli, że mogą mieć wszystko od razu – mówi Tomasz. – Kiedy my zaczynaliśmy wspólne życie, mieszkaliśmy w dwupokojowym mieszkanku z mamą i schorowaną babcią Ani. Tam urodziła się nasza córka. Perspektywy mieliśmy mniej więcej takie: telefon miał być za 20 lat, mieszkanie może za 30, na samochód musielibyśmy odkładać przez lat 15. Ale jakoś żyliśmy.

– Od początku powierzaliśmy nasze sprawy Bogu. Kiedy pojawiła się szansa na wykupienie mieszkania obok naszego, zaczęliśmy się modlić o pieniądze na ten cel – wspomina Anna. – Dziwnym trafem właśnie w tym czasie Tomek dostał od kolegi propozycję wyjazdu na trzy miesiące do Szwecji. Wrócił z kwotą potrzebną na wykupienie mieszkania i wyremontowanie go.

Przykładów na to, że Bóg czuwa nad stanem konta tych, którzy powierzają Mu swoje finanse, jest więcej.

– Wciąż dostaję wiele sygnałów Bożej troski – mówi Adam Bielawski. – Po narodzinach dzieci nie chcieliśmy, aby żona po zaledwie pięciu miesiącach, bo tyle wtedy trwał urlop macierzyński, musiała wracać do pracy. Problem polegał na tym, że zarabiałem wtedy mniej niż żona i życie jedynie z mojej pensji było dla nas sporym wyzwaniem. Szukając wyjścia z sytuacji, zacząłem inwestować na giełdzie i okazało się, że odnosiłem w tym spore sukcesy. Co ciekawe, kiedy żona wróciła do pracy, moje inwestycje nagle przestały przynosić jakiekolwiek zyski, a nawet zacząłem tracić. To był dla mnie wyraźny znak od Boga, że to była Jego pomoc w tej konkretnej sytuacji.

Wszyscy praktykujący oddawanie dziesięciny podkreślają, że najważniejsza jest wierność. Kiedy Janusz Tarasiewicz budował dom i jego wydatki znacznie wzrosły, wspólnie z żoną zdecydował, że na jakiś czas porzucą oddawanie dziesięciny. Po kilku miesiącach zorientował się, że ta decyzja wprowadziła ogromne zamieszanie w życiu rodziny. Pogubili się i finansowo, i duchowo. Dopiero kiedy wspólnie postanowili wrócić do tej praktyki, wszystko powoli zaczęło się porządkować.

– Bóg jest wierny, ale i człowiek musi być wierny – podkreśla Janusz. – Biblia mówi o oddawaniu pierwocin swojej pracy. Pobożny Żyd nie oddawał Bogu chorego zwierzęcia. Oddawał najzdrowsze, za które mógłby wziąć najwyższą cenę. To ważne, że dziesięcina ma być uwzględniana w budżecie jako pierwsza. Nie na końcu, z tego, co mi zostanie po kupieniu wszystkiego, na co mam ochotę. To ma ogromne znaczenie.

Od zera do milionera

– Opatrzność Bożą czujemy wręcz namacalnie – zapewnia Tomek. – Kiedy urodził nam się syn, pracowałem fizycznie na kolei. Żyliśmy z jednej pensji, ledwo wiążąc koniec z końcem. I właśnie wtedy daleki znajomy zaproponował mi, abym zajął się ratowaniem podupadającej spółki, której zarząd się wycofał, ponieważ była nierentowna. Było to naprawdę bardzo dziwne: ktoś zaproponował fizycznemu pracownikowi bez doświadczenia, by objął stanowisko prezesa. Zaryzykowałem. Kawałek po kawałku, po krakowsku, oszczędnie, wyciągnąłem tę firmę z zapaści. W ciągu kilku lat firma z zatrudniającej dziesięć osób rozrosła się do ponadstuosobowej. Widziałem, że Bóg mi w tym dziele błogosławi. Pracuję tam siedemnaście lat i nie było ani jednego roku, abyśmy mieli straty.

– Nie zawsze było różowo – dodaje Anna. – Było wiele pokus i sytuacji, kiedy wygodniej było zrobić coś na lewo. Były przetargi, które inne firmy wygrywały, ponieważ ich szefowie dali łapówki, itp. Tomek nigdy w to nie wchodził. Jego pracownicy nigdy nie musieli pracować w niedziele, nie mieli nadgodzin. Kiedy firma realizowała jakieś projekty za granicą, nie pozwalał, by pracownik wyjeżdżał z Polski na dłużej niż trzy miesiące, by nie rozbijać rodzin. Dlatego Bóg temu dziełu błogosławił.

Okazuje się, że najważniejszym owocem dziesięciny nie jest powodzenie w interesach, ale wewnętrzna wolność. Kto odda Bogu swoje finanse, zrzuci z barków ogromny ciężar. Nie straci głowy, choćby wygrał miliony na loterii. A kiedy interes zacznie przynosić straty, będzie ufał, że i z tej próby wyjdzie zwycięsko.

– Planujemy wydatki z wyprzedzeniem i staramy się nie kupować rzeczy, których nie potrzebujemy. Na zakupy zawsze idziemy z dokładną listą – wylicza Janusz Tarasiewicz. – Nie bierzemy kredytów. Myślimy: to Bóg daje nam środki utrzymania, więc na dany moment mamy tyle, ile potrzebujemy. Powinno nam wystarczyć.

Choć dziesięcina oznacza de facto oddawanie dziesięciu procent dochodów, wieloletni praktycy podkreślają, że jeśli ktoś chce rozpocząć oddawanie Bogu części dochodów, warto do sprawy podejść indywidualnie. Wysokość comiesięcznej ofiary powinna być na tyle duża, by była to zauważalna i odczuwalna pozycja w budżecie, ale jednocześnie nie tak wysoka, by pchnąć rodzinę na skraj ubóstwa.

– Nie może być tak, że nie stać mnie na wysłanie dziecka na wakacje, bo płacę dziesięcinę – przestrzega Adam Bielawski. – Jednocześnie nie chodzi o to, by rzucić dziesięć złotych na tacę i nazywać to dziesięciną.

Dla większości współczesnych pomysł oddawania dziesiątej części miesięcznego dochodu brzmi jak czyste szaleństwo. A może to jedyne sensowne rozwiązanie w nastawionym na zysk i „podnoszenie standardu życia” świecie?

Iwona Żurek
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy

Idziemy nr 2 (485), 11 stycznia 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter