Z bp. prof. Andrzejem Siemieniewskim, specjalistą w zakresie duchowości chrześcijańskiej,
Co to jest spowiedź furtkowa?
Spowiedź taka zakłada, że w człowieku otwarte są furtki na grzech i na Szatana, które ta spowiedź ma pozamykać. Kapłan pomaga penitentowi przeprowadzić rachunek sumienia o rozszerzonej formule, obejmujący nie tylko grzechy spowiadającego się, ale i grzechy popełnione w jego rodzinie, a nawet przez jego przodków. Bywa, że sięga się kilkunastu pokoleń. O ile przeprowadzając osobisty rachunek sumienia, uświadamiamy sobie własne grzechy, o tyle rachunek sumienia z grzechów innych osób, zwłaszcza nam nieznanych, zawsze będzie nieskuteczny. I tak samo nieskuteczna jest ta metoda spowiedzi.
Spowiedź furtkowa jest synkretyczna. Składają się na nią elementy spowiedzi, ale i psychoterapii oraz egzorcyzmów. Podkreśla się w niej grzechy pokoleniowe, co jest efektem wpływu innych religii – z Dalekiego Wschodu i z Afryki, gdzie występują wierzenia plemienne.
Skąd się wzięła ta praktyka w Polsce?
Są tacy kapłani, którzy szukają możliwości pogłębienia sprawowania sakramentu pokuty, nie chcą popadać w rutynę. Wskazuje się tu na założony w 2006 r. Krąg Miłosierdzia Kapłanów, żyjący charyzmatem Wspólnoty Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia w Rybnie koło Sochaczewa. Przyglądanie się „furtkom” otwartym na grzech może być czasem pomocne, ale nie może się odbywać na modłę afrykańską. Powinno się szukać korzeni grzechu, ale w zgodzie z nauczaniem Kościoła. W odnowionych Ślubach Jasnogórskich Prymas Stefan Wyszyński przypomniał, że istnieje coś takiego jak grzechy narodowe – rzutują one na mentalność, która odzwierciedla się w grzechach osobistych. Sprzeciwianie się im to zamykanie owych furtek. Kapłani, którzy czują się powołani do szerszej interpretacji grzechu, powinni podążać taką ścieżką, a nie obcą nam religijnie i kulturowo.
Episkopat zakazuje spowiedzi furtkowej
i poucza, by trzymać się zapisów ksiąg liturgicznych
Na czym jeszcze polega błąd rachunku sumienia w spowiedzi furtkowej, prócz rozliczania się z cudzych grzechów?
Wszystkie sakramenty sprawowane w Kościele katolickim są opisane w księgach liturgicznych. Kapłani powinni te sakramenty sprawować zgodnie ze wskazaniami Kościoła. Nie wolno ich ani „wzbogacać”, ani uszczuplać. Zmiana formuły sakramentu należy do Stolicy Apostolskiej. Tymczasem rachunek sumienia w spowiedzi furtkowej ogranicza się do pierwszego przykazania: „Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną”, czyli „Czcij Pana Boga i nie oddawaj czci fałszywym bóstwom”. A przecież powinien to być rachunek sumienia integralny, dotyczący wszystkich przykazań – zarówno bałwochwalstwa, jak i nierozerwalności małżeństwa, i pożądliwości, i czczenia dnia świętego itd.
Inne elementy spowiedzi furtkowej – błogosławieństwo i nauka – także bywają rozbudowane, a nawet wzbogacone o egzorcyzmy. Niekiedy po takiej spowiedzi następuje jeszcze Msza św. w intencji uzdrowienia i uwolnienia penitenta. Czy to zgodne z nauką Kościoła?
Jeśli rzeczywiście tak by to wyglądało, to nastąpiłoby przeniesienie informacji uzyskanych podczas spowiedzi na Mszę św. A przecież „życie” takiej informacji kończy się z chwilą udzielenia rozgrzeszenia. Nazywamy to tajemnicą sakramentalną – nie należy jej przenosić na intencje mszalne. Z kolei nauka podczas spowiedzi powinna zachęcać do wytrwania w dobrym i unikania grzechu. Nie powinna jednak przyćmić głównej części sakramentu pokuty – doświadczenia Miłosierdzia. A egzorcyzmy? Sama spowiedź jest już egzorcyzmem i nie potrzeba dodatkowych formuł.
Dlaczego mimo wszystko praktyka spowiedzi furtkowej tak się rozszerzyła?
Zdarza się, że zapał tropienia grzechów przodków wynika z nieprawidłowej interpretacji Starego Testamentu, który mówi, że Bóg karze za grzechy do trzeciego pokolenia. Można z tego wyciągnąć mylny wniosek, że rachunek sumienia także trzeba przeprowadzić do trzech pokoleń wstecz. Jednak w zapisie biblijnym chodzi o społeczne konsekwencje grzechu – jeśli przodkowie odwrócili się od Boga, to w niewoli żyła cała społeczność. To może dotyczyć także rodziny – jeśli ktoś przepił majątek, to dzieci i wnuki go nie odziedziczą. Jeśli ktoś nadużywa alkoholu, to dzieci tym przesiąkają i też mogą mieć tendencje do naśladowania takiego zachowania. W grzechach pokoleniowych nie chodzi więc o wewnętrzne opętanie przez demona, ale o wzorce społeczne, rodzinne i edukacyjne.