Prymasowi Wyszyńskiemu zawsze łatwiej było do Lasek przyjechać, niż z nich wyjechać. - mówi historyk prof. dr. hab. Jan Żaryn w rozmowie z Radkiem Molendą
fot. Andrzej WiktorProf. Jan Żaryn (1958) – historyk, publicysta, autor książek, wykładowca akademicki, były dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN i były doradca prezesa IPN. Obecnie dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. R. Dmowskiego i I.J. Paderewskiego. W 2009 r. odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Co związało przyszłego Prymasa Tysiąclecia z Laskami?
Trzeba na wstępie przypomnieć dwóch kapłanów: ks. Władysława Krawieckiego i ks. Władysława Korniłowicza. Pierwszy z nich był spowiednikiem niewidomej od 22. roku życia Róży Czackiej. Pod jego duchową opieką przyszła matka Elżbieta złożyła śluby zakonne, odkryła w swojej niepełnosprawności powołanie do służby osobom jak ona niewidomym i założyła najpierw w 1910 r. Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, a następnie w 1918 r. Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża. Kiedy w 1920 r. ks. Krawiecki zmarł, posługę spowiednika przejął ks. Korniłowicz, tym samym kontynuując wraz z s. Czacką dzieło Lasek – zakładu i ośrodka wychowawczego oraz apostolskiego powstającego od 1922 r.
Jednocześnie ks. Korniłowicz był wykładowcą Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i dyrektorem tamtejszego konwiktu. Opiekował się studentami i środowiskami akademickimi, w tym klerykami i kapłanami. Na KUL z kolei trafił po święceniach kapłańskich w 1924 r. młody kapłan diecezji włocławskiej ks. Stefan Wyszyński, rozpoczynając studia na Wydziale Prawa Kanonicznego oraz na Wydziale Prawa i Nauk Ekonomiczno-Społecznych. W ten sposób drogi obu kapłanów spotkały się i związały. I to dzięki ks. Korniłowiczowi, który w 1926 r. wziął ks. Wyszyńskiego ze sobą do Lasek, nastąpiło pierwsze spotkanie przyszłego prymasa Wyszyńskiego nie tyle z s. Marią Różą Czacką, ile ze środowiskiem Lasek.
Co to było za środowisko?
Dzieło Lasek rozpoczęło się, gdy w 1922 r. Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi otrzymało od właścicieli gruntów podwarszawskich Lasek, rodziny Daszewskich, teren pod swoją działalność. Powstały na nim na początek zakład i szkoła dla ociemniałych, dom zgromadzenia sióstr, a potem także dom rekolekcyjny.
Pod okiem s. Czackiej i ks. Korniłowicza dzieło to rozwijało się bardzo dynamicznie. W Laskach nazywano ich powszechnie „Matką” i „Ojcem”. Szybko Laski stały się miejscem ważnym dla całego środowiska osób ociemniałych, dotąd de facto społecznie wykluczonych – ze specjalną biblioteką dla osób niewidomych, wydawnictwem Verbum itp. Pod koniec lat trzydziestych pod opieką Towarzystwa przebywało w skali całego kraju blisko 450 osób niewidomych. W latach międzywojennych było to także centrum intelektualne i duchowe, przyciągające osoby z różnych środowisk, przede wszystkim jednak środowiska chrześcijańsko-narodowego. W Laskach odbywały się żywe dyskusje głównie między środowiskami narodowymi i katolikami świeckimi niebędącymi zwolennikami obozu narodowego. Spotykali się ludzie od Jana Mosdorfa, przez Antoniego Marylskiego, do s. Teresy Landy. Nie byli to wyłącznie katolicy, ale także np. ewangelicy – jak moja rodzina, która za sprawą Ojca odnalazła się w Kościele rzymskokatolickim.
Jednak ks. Stefan Wyszyński ściślej związał się z Laskami dopiero w 1942 r.
Ks. prof. Stefan Wyszyński podczas okupacji musiał się ukrywać. By nie zostać aresztowanym, dostał od swojego biskupa polecenie opuszczenia macierzystej diecezji włocławskiej. Na zaproszenie ks. Korniłowicza przyjechał i zastąpił innego słynnego kapelana Lasek, poszukiwanego przez gestapo ks. Jana Zieję. W Laskach Wyszyński mieszkał do końca wojny – trzy lata. I był to czas zżycia się z Laskami, z ich mieszkańcami, z s. Różą Czacką. Dzieło „Matki” Czackiej i „Ojca” Korniłowicza stało się jego dziełem, które systematycznie doskonalił.
Trzeba wspomnieć, że Laski były wówczas jednym z miejsc naznaczonych czasem wojny i okupacji. Ks. Wyszyński był zaprzysiężonym żołnierzem, oficerem AK i kapelanem wojskowym, podczas powstania warszawskiego sanitariuszem, wykładowcą na tajnych kompletach, a w końcu opiekunem przyszłych „Ósemek” – Marii Okońskiej i jej koleżanek, studentek z duszpasterstw akademickich, które odnalazły w ks. Wyszyńskim swojego duchowego ojca. Laski czasu wojny były także schronieniem dla ukrywających się Żydów. To wszystko tworzyło koloryt Lasek, ich niepowtarzalny klimat i charakter, do czego w późniejszych latach prymas Wyszyński wielokrotnie wracał w swoich wspomnieniach, wystąpieniach, kazaniach.
Jak prymas i kard. Wyszyński traktował Laski po wojnie?
Z czasem jego działalność była coraz mniej związana zarówno z ks. Władysławem Korniłowiczem, który umarł w 1946 r., jak i s. Różą, której aktywność od początku lat pięćdziesiątych już znacznie słabła. Znane są jednak rozliczne historie powojenne Prymasa Tysiąclecia związane z Laskami. Corocznie spędzał tam Wielki Piątek i Wielką Sobotę, nabierał sił fizycznych i duchowych. Przyjeżdżał i oddychał Laskami przed podejmowaniem ważnych decyzji, spotkaniami z władzą komunistyczną, wyjazdem na sobór, na konklawe. Przyjeżdżał, by rozmawiać z m. Czacką czy Antonim Marylskim. Niezwykle to sobie cenił. A kiedy w 1961 r. zmarła s. Elżbieta, przyjeżdżał, by modlić się – jak podkreślał – nie za nią, ale do niej, widząc jej świętość.