28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Przyjaciel z obrazka

Ocena: 5
1857

Prymasem Tysiąclecia nazwaliśmy go głównie za jego wielkość. Ten tytuł publiczne uznał również Jan Paweł II, mówiąc wprost, że bez heroicznej postawy Prymasa nie byłoby Polaka na tronie Piotrowym w Rzymie. Po wyborze kard. Wojtyły na papieża, jakby w proroczym uniesieniu i zarazem ojcowskim testamencie, Prymas powiedział mu, że jego zadaniem będzie wprowadzić Kościół powszechny w trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa – jak Prymas Tysiąclecia wprowadził Kościół w Polsce w jego drugie tysiąclecie. Wielka Nowenna, peregrynacja kopii cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej i przypomnienie Polakom ich tysiącletniej historii od chrztu Polski to była właściwa i skuteczna odpowiedź na komunistyczne próby ateizowania społeczeństwa. Wcześniej odpowiedzią na próby demoralizacji Polaków przez alkoholizm, aborcję, rozwody i niszczenie więzi społecznych były Jasnogórskie Śluby Narodu, nawiązujące do ślubów króla Jana Kazimierza. Jak bardzo gryzło to komunistów, pokazuje zakłócanie obchodów milenijnych przez ówczesne władze, włącznie z próbą zamachu na Prymasa, wcześniejsze aresztowanie pielgrzymującego obrazu czy wreszcie represje – nierzadko śmiertelne – wobec księży stosujących się do wskazań Prymasa.

 


SOLI DEO – PER MARIAM

Bóg najwyraźniej od początku przygotowywał go jako narzędzie ocalenia wiary i Kościoła w Polsce w trudnych czasach. Urodzony jeszcze w zaborze carskim w nadbużańskiej Zuzeli, wcześnie stracił matkę. Pozostała mu tylko Ta z domowych i kościelnych obrazów. Kiedy z powodu wieku musiał czekać na święcenia kapłańskie kilka miesięcy dłużej niż jego seminaryjni koledzy we Włocławku, zrządzeniem Bożej Opatrzności odbyły się one 3 sierpnia nie w prezbiterium, ale w kaplicy Matki Bożej we włocławskiej katedrze. Na obrazkach prymicyjnych jako czas i miejsce pierwszej Mszy wydrukowane zostało: „Wrociszew, 11 lipca 1924 r.”. Potem wszystko zostało skreślone i zamiast tego widnieje ręczny dopisek: „Jasna Góra, 5 sierpnia”.

Jeszcze jako nowo mianowany biskup lubelski wybrał sobie zawołanie Soli Deo – „Tylko Bóg” lub „Jedynemu Bogu”. Ale po latach, już jako arcybiskup warszawski i gnieźnieński, Prymas Polski, zawsze dodawał: Per Mariam – „Przez Maryję”. Przełomowe zdają się jego przeżycia podczas internowania w Stoczku Warmińskim. Prymas jako wykształcony przed wojną specjalista z zakresu socjologii, ekonomii i doktor prawa jeszcze do tamtego momentu próbował dialogu z władzą. Odwoływał się do konstytucji i praw człowieka. Znał założenia marksizmu lepiej niż pilnujący go funkcjonariusze UB. Jednak w pewnym momencie zobaczył, że to wszystko na nic: ta władza lekceważy wszelkie argumenty i prawa. Był gotowy na męczeństwo. Jako znak odebrał to, że kiedy był wywożony z rezydencji na Miodowej w Warszawie, siostra zakonna w zamieszaniu podała mu w ostatniej chwili płaszcz zamordowanego w KL Dachau bp. Michała Kozala. Ten płaszcz miał ze sobą do końca uwięzienia.

Nie pierwszy raz doświadczał, że jego los jest wyłącznie w rękach Boga. Wcześniej przecież cudem uniknął losu ponad polowy włocławskich księży zamordowanych w Dachau. Cudem wyszedł cało z próby aresztowania go przez Gestapo w Laskach. Prosił więc Matkę Bożą, aby mógł się znaleźć Jej dłoniach matczynych – 8 grudnia 1953 r. zawierzył się całkowicie Maryi i pozostał wierny temu zawierzeniu do końca. Nie prosił więcej o wolność. Chciał jedynie służyć Kościołowi. To komuniści sami trzy lata później przyjechali po niego do Komańczy, błagając, aby natychmiast wracał z nimi do Warszawy.

Uwięzienie było dla Prymasa jak trudne, ale owocne trzyletnie rekolekcje. Wzmocniło jego wiarę i autorytet, choć osłabiło zdrowie. Biskupi, którzy wskutek komunistycznych manipulacji jak jeden (z wyjątkiem bp. Baraniaka i ks. Zinka, administratora na Warmii) podpisali zgodę na internowanie Prymasa, nie śmieli teraz być wobec niego w opozycji – jak to wcześniej bywało. Władze komunistyczne też wiedziały, że prymasowskie Non possumus trzeba traktować poważnie. Nie da się go złamać więzieniem, zorganizowaną presją „Kościoła postępowego i patriotycznego” ani przekupstwem. To szefowie PZPR w trudnych momentach historii prosili o audiencje u Prymasa na Miodowej, a nie odwrotnie. Współcześni nadali mu tytuł „Niekoronowanego Króla Polski”.

 


NAJWAŻNIEJSZE

Pozycja Prymasa w Kościele i w narodzie oraz jego nieufność wobec komunistycznej władzy często powodowały niezadowolenie również wśród urzędników watykańskich. Uważali, że Prymas przeszkadza im w układaniu się z komunistami ponad głowami polskich biskupów. Oskarżano go także o konserwatyzm i skręt w stronę narodową. Miały w tym swój udział również środowiska „Więzi”, „Znaku” i „Tygodnika Powszechnego”. Na szczęście Prymas cieszył się niezmiennym zaufaniem kolejnych papieży. Ostatecznie jego rację potwierdził Jan Paweł II podczas ujawnionego niedawno zamkniętego spotkania z Radą Główną Episkopatu na Jasnej Górze w 1979 r.

Mój Prymas kochał Ojczyznę jak własne serce. Była ona drugą po Bogu jego miłością. Czuło się ją w jego postawie i w jego kazaniach, głoszonych sienkiewiczowską polszczyzną i zawsze pełnych ducha. Często powtarzał, że kapłan nie może widzieć wroga w żadnym człowieku. Jego jedynym wrogiem był szatan. Swoje kazania, odkąd pamiętam, zaczynał od zawołania: „Umiłowane Dzieci Boże”. Dla niego bowiem każdy człowiek był nade wszystko Dzieckiem Bożym, i stąd jego niezbywalna godność, którą Prymas szanował.

Bardzo także szanował swoje i cudze kapłaństwo. Znam sporo przykładów księży – z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim na czele – którzy osobistej interwencji Prymasa zawdzięczają to, kim są dzisiaj. A i sam przyznam, że ilekroć popadam w kłopoty, z których po ludzku nie widać wyjścia, to idę do Mojego Prymasa, do jego grobu w warszawskiej archikatedrze. Powiem mu, co mnie dręczy, popatrzę w jego mądre oczy (świetnie sportretowane) – i ani razu nie było tak, żeby nie pomógł. Po beatyfikacji pewnie będzie przed nim ciaśniej. Ale rzesze ludzi – nigdy nie mówił „tłumy” – i ich sprawy nigdy przecież nie były mu obce.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Redaktor naczelny tygodnika "Idziemy"
henryk.zielinski@idziemy.com.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter