29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Przypadki z Powstania Warszawskiego

Ocena: 0
2517
Nie tracę nadziei, że temat mojego dziennikarskiego życia, jakim jest pomnik Powstańców Warszawskich w Słupsku – dłuta warszawskiego artysty Jana Małety, zbudowany z inicjatywy ks. Jana Ziei i dzięki entuzjazmowi pierwszych słupszczan, w większości warszawiaków – przyniesie mi jeszcze coś nowego.
Dlatego apeluję do P.T. Czytelników: poszukajcie, a może znajdziecie obrazek-cegiełkę Prymasowskiego Komitetu Odbudowy Kościołów z podpisem kardynała Augusta Hlonda. Na obrazku będzie płaskorzeźba ze słupskiego pomnika, znana teraz pod hasłem „Jezu, ratuj, bo giniemy”. Taka jest bowiem treść podpisu pod unikalnym w swojej wymowie – artystycznej i teologicznej – krzyżem, na którym Chrystus odrywa prawą rękę od drzewa i zasłania nią oczy. Żeby nie widzieć płonącej Warszawy?

Ksiądz Jan Zieja już w 1945 roku upamiętnił powstańczy zryw pierwszą, prowizoryczną wersją pomnika, o czym powiedział mi, kiedy w 1981 roku – w niezapomnianych miesiącach wolności – po raz pierwszy pisałam o pomniku i jego losach i miałam zaszczyt z księdzem rozmawiać. Nie rozumiałam wtedy, dlaczego ten niezwykły starzec choruje akurat u sióstr urszulanek na Powiślu. Nie wiedziałam, że to właśnie on przyczynił się do sprowadzenia do Słupska urszulanek, bo znał je sprzed wojny z ich działalności na Polesiu, gdzie był ich kapelanem w Mołodowie i z nimi powadził akcje religijne i oświatowe. A w Słupsku było potrzebne to samo: patriotyczna i edukacyjna praca z dziećmi, które zaznały biedy i trwogi.

Był kapelanem sióstr i w czasie wojny, a Szary Dom sióstr przy ulicy wtedy ks. Siemca, dziś Wiślanej był miejscem niejednej konspiracyjnej aktywności, z ratowaniem żydowskich dzieci włącznie. Kiedy ks. Zieja szykował się do powstania, obowiązki kapelana przejął młodziutki ks. Tadeusz Burzyński z Łodzi, który zginął już 1 sierpnia. Toczy się jego proces beatyfikacyjny.

Podobnie pierwszego dnia zginęły siostry Teresa Wagińska, Wanda Chodkowska, Maria Reymer i postulantka Jadwiga Frankowska. Jako zespół sanitarny poszły pod kierunkiem – legendarnej dziś – s. Jany Płaskiej na ratunek rannym na skarpie. Przeżyła ciężko ranna s. Jana, zapewne nie tylko po to, by pisać znakomite podręczniki katechetyczne, lecz by stać się oparciem dla księdza Jerzego Popiełuszki. I doczekać jego beatyfikacji.

A sam Szary Dom? W zniszczonym, wydawałoby się, doszczętnie gmachu ocalał pokój Matki Założycielki, o czym do końca życia opowiadała s. Katarzyna Szymczak, która jako pierwsza w styczniu 1945 roku wróciła do domu. I która jako furtianka pierwsza witała ks. Karola Wojtyłę, kiedy z Krakowa przyjeżdżał w różnych sprawach do Warszawy i nocował – jakżeby inaczej – w pokoju Matki Urszuli. Stąd wyjechał na konklawe. Urszulę Ledóchowską beatyfikował i kanonizował, a dziś – sam święty – wypełnia razem z nią ów cudownie ocalony z warszawskiej pożogi pokój. Bóg chowa się za przypadki!

Barbara Sułek-Kowalska
Idziemy nr 31 (514), 2 sierpnia 2015 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter