16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Radiowe rekolekcje wielkopostne z redaktorem naczelnym "Idziemy" (nagrania i teksty)

Ocena: 4.82
6691

PEŁNY TEKST TRZECIEJ REKOLEKCYJNEJ HOMILII
NA PIĄTĄ NIEDZIELĘ WIELKIEGO POSTU

(powrót do początku i nagranie, I homilia, II homilia)

WstępTo ostatnia, trzecia niedziela naszych wielkopostnych rekolekcji radiowych. Zatytułowaliśmy je: „Choroba ta nie zmierza do śmierci”. Ewangeliczny opis wskrzeszenia Łazarza odczytujemy dzisiaj w specyficznym kontekście z powodu trwającej epidemii. Wielu z nas stawia sobie teraz pytanie: ku czemu prowadzi to zagrożenie chorobą i sama choroba? Co w tym wszystkim ma nam do powiedzenia Pan Bóg? Niech Duch Święty otworzy nasze dusze, serca i umysły, abyśmy lepiej rozumieli zbawcze działanie Boga i Jego słowo.

Doświadczenie śmierci
Rozumiem rozgoryczenie Marty – tej niewiasty nastawionej praktycznie do życia. Kiedy zachorował Łazarz, ona wspólnie z Marią posłały Jezusowi wiadomość: „Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz” (J 11,3). Od czegoś się przecież ma przyjaciół. Mądrość ludowa mówi, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. A bieda była wielka, zagrożenie śmiertelne.

Kto, jak kto, ale Łazarz, którego Jezus nazywał przyjacielem, miał chyba prawo liczyć na Jezusa w potrzebie. Podobnie miały prawo liczyć na Jezusa siostry Łazarza. Wielokrotnie przecież Jezus i uczniowie jedli ich chleb i korzystali z ich dachu nad głową. Betania znajduje się zaledwie ok. 3 km od centrum Jeruzalem. Jezus czuł się u nich dobrze i naturalnie, tak bardzo, że nie chciał nawet, aby na jego przyjście podejmowano specjalne przygotowania. „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego” – powiedział kiedyś, wskazując na siedzącą u Jego stóp Marię (por. Łk 10,41-42).

Łazarz, Marta i Maria mieli prawo spodziewać się od Jezusa pomocy w chorobie również dlatego, że słyszeli o cudach, które zdziałał On dla ludzi zupełnie Mu obcych:  ślepców, paralityków, trędowatych i opętanych. Wiedzieli o wskrzeszeniu młodzieńca z Nain (por. Łk 7,11-17) i córki Jaira (por. Łk 8,41-56). Dlaczego miałby więc odmówić przyjacielowi? Zdawało się, że nie trzeba Go nawet o to prosić – wystarczy poinformować: „Choruje ten, którego kochasz”.

Zaskakuje nas jednak reakcja Chrystusa na tę informację i na ukrytą w niej prośbę. Wiedząc, że przyjaciel ciężko choruje, Jezus „pozostał jeszcze dwa dni tam, gdzie przebywał” (por. J 11,6). A było to po drugiej stronie Jordanu, w odległości dwóch dni drogi od Betanii. Jezus zatem świadomie dopuścił do śmierci swojego przyjaciela Łazarza. Musiał mieć w tym jakiś cel, którego w danym momencie nie rozumiał ani konający Łazarz, ani jego siostry. Przez te dłużące się dni agonii Marta i Maria ciągle pewnie żyły nadzieją i powtarzały sobie, że gdyby Chrystus przyszedł, to ich brat by nie umarł. To wyjaśniałoby, dlaczego każda z sióstr oddzielnie zwraca się do Chrystusa z tym samym, jakby uzgodnionym, wyrzutem: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł” (por. J 11,21 oraz J 11,32).

Czy mamy prawo myśleć, że Jezusowi obojętne były choroba i śmierć Łazarza? Zauważmy, że przy tej okazji mamy jeden z dwóch opisanych w Ewangelii przypadków, kiedy Jezus jako dorosły mężczyzna zapłakał. Innym razem zapłakał nad losem Jerozolimy (por. Łk 19,41-42). Teraz zapłakał przed grobem Łazarza (por. J 11,35). Jezus nie jest obojętny, cierpi z powodu śmierci przyjaciela – a jednak do tej śmierci dopuszcza. To trochę podobnie jak z Ojcem Wszechmogącym, któremu nie jest obojętna śmierć Jego Jednorodzonego Syna, a jednak do niej dopuszcza, aby dopełnić naszego odkupienia. Bardzo wymownie ilustruje to Mel Gibson w filmie „Pasja”, ukazując scenę śmierci Chrystusa na krzyżu. Gdy Chrystus oddaje ostatnie tchnienie, kamera kieruje się ku niebu, które wygląda jak przed gwałtowną burzą. Wszystko zdaje się w nim kipieć. I z tego spowitego w boleściach nieba spada na ziemię jedna łza – łza Ojca. Kiedy pada ona u stóp krzyża, drży ziemia. Ziemia się zatrzęsła od tej łzy Ojca.

Trzeba zachować w świadomości te dwa obrazy, kiedy dzisiaj pytamy o stosunek Boga do ludzkiego cierpienia i śmierci. „Gdzie jest Bóg?” – pytają ludzie cierpiący w domach i na szpitalnych łóżkach. Pytają o to samo lekarze, pielęgniarki i inni pracownicy służby zdrowia, którzy z narażeniem życia ratują dzisiaj ludzi dotkniętych epidemią. To samo pytanie może się narzucać również wielu z nas, mającym poczucie osaczenia zarazą i śmiercią.

Odpowiedź na pytanie jest jedna: Bóg w swoim Synu Jezusie Chrystusie jest zawsze tam, gdzie cierpią i umierają Jego przyjaciele. Płacze nad nimi, jak płakał nad losem Łazarza, chociaż dla jakiegoś celu dopuścił do tej śmierci. Do czegoś była Chrystusowi śmierć Łazarza potrzebna. Skoro tylko dowiedział się o chorobie przyjaciela, oznajmił: „Choroba ta nie zmierza do śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą” (por. J 11,4). O jaką chwałę chodzi? Czy tylko o chwałę cudotwórcy i proroka, która Jezusowi towarzyszyła od dawna?

W historii biblijnej byli tacy prorocy, którzy wskrzeszali umarłych. Eliasz wskrzesił syna wdowy z Sarepty Sydońskiej (por. 1Krl 17,17-24). Elizeusz wskrzesił dziecko Szunemitki (por. 2Krl 4,17-37). Także Jezus, o czym już wspominaliśmy, wskrzesił wcześniej młodzieńca z Nain (por. Łk 7,11-17) i córkę Jaira (por. Łk 8,41-56). Zawsze jednak chodziło o wskrzeszenie kogoś wkrótce po śmierci. Tradycja żydowska uznawała, że powrót do życia jest niekiedy możliwy do trzeciego dnia po uznaniu człowieka za martwego. Dlatego nakazywała przez trzy dni po śmierci odwiedzać grób zmarłego, aby uniknąć pogrzebania kogoś żywcem.
To wyjaśnia, dlaczego Chrystus zwlekał z przyjściem do Betanii i pojawił się dopiero wówczas, gdy Łazarz już od czterech dni był w grobie, a jego ciało zaczęło się rozkładać. „Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie” (J 11,39) – powiedziała jak zawsze rezolutna Marta. Czyli Chrystus wyczekał z przyjściem do grobu Łazarza aż do momentu, kiedy przywrócenie go do życia było niemożliwe nawet prorocką mocą. Jedynym, który mógł być teraz sprawcą wskrzeszenia, był Bóg. Marta daje wyraz temu przekonaniu w słowach: „Wiem, że zmartwychwstanie w dniu ostatecznym” (J 11,24). Zapowiedź tego zmartwychwstania znajdujemy choćby w Księdze Daniela (por. Dn 12,2). Okazuje się jednak, że Łazarz nie musi czekać, aż Bóg wskrzesi go w dniu ostatecznym. Przy grobie Łazarza stanął bowiem Syn Boży, który dysponuje tą samą mocą, którą dysponuje Przedwieczny Ojciec. Mówił o tym wcześniej do faryzeuszów: „Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce” (J 5,21). Ale oni nic z tego nie zrozumieli.

Chrystus wskrzesza Łazarza, jak powiedział kiedyś św. Jan Paweł II: „Nie mocą Ojca, ale w jedności z Ojcem”. Woła: „Łazarzu wyjdź na zewnątrz!” (J 11,43). I zmarły wychodzi, chociaż nogi i ręce ma jeszcze przewiązane opaskami (por. J 11,43-44). Pan Jezus dokonuje rzeczy zarezerwowanych samemu Bogu. Tym samym objawia nie tylko to, że ma władzę nad śmiercią, ale że jest w bóstwie równy Ojcu. Spełnia sposób się to, co zapowiadał prorok Ezechiel w dzisiejszym pierwszym czytaniu: „I poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój” (por.  Ez 37,14). To był znak rozpoznawczy Boga. Chrystus objawia się w ten sposób nie tylko jako Mesjasz, ale jako Bóg – i do tego potrzebna Mu była śmierć przyjaciela, Łazarza.

Czy Łazarz miał za złe Chrystusowi, że został wystawiony na tak ciężką próbę? Nie czytaliśmy tego w dzisiejszej liturgii, ale zachęcam was, drodzy uczestnicy naszych rekolekcji, żebyście przeczytali sobie także początek 12. rozdziału Ewangelii wg św. Jana. Znajdziemy tam opis uczty, którą w Betanii przygotowano dla Jezusa po wskrzeszeniu Łazarza. Nie była to stypa! Łazarz zasiadł z Chrystusem przy stole i pełnił funkcję gospodarza. Marta jak zawsze usługiwała, a Maria wylała na stopy Jezusa funt nardowego olejku. Co miała żałować, skoro nie tylko odzyskała brata żywego, ale jeszcze miała przed sobą Tego, który jest zmartwychwstaniem i życiem. Chyba tylko Judasz był nieszczęśliwy z takiego obrotu spraw.

Łazarz nie miał już żalu do Chrystusa, że Ten zwlekał i dopuścił, aby go pogrzebano. Pewnie przy galilejskim winie wyjaśnili sobie wszystko. Wskrzeszony może opowiadał o swoim bólu i niepewności; o tym, jak bardzo czekał na Boskiego przyjaciela, jak chciał Go jeszcze przed śmiercią zobaczyć. A Jezus też pewnie opowiadał Łazarzowi, jak bardzo dłużyły mu się te dwa dni czekania po tym, jak dowiedział się o chorobie przyjaciela, i jak bardzo cierpiał z tego powodu; jak chciałby przybiec co sił w nogach, aby go uzdrowić. Ale w Bożych planach zbawienia świata pisane było inaczej. Obydwaj pozostali przyjaciółmi: na ziemi i w niebie. Łazarz jako biskup głosił potem ludziom Chrystusową Ewangelię na Cyprze. Jego drugi grób znajduje się w Larnace.

Kiedyś i my zrozumiemy to, co dzisiaj jest dla nas bolesne i zakryte. Szczególnie chodzi o sens cierpienia, choroby i śmierci, o trudne doświadczenia, przez które przechodzimy obecnie jako ludzkość, Kościół i naród. Chcielibyśmy wiedzieć, czego Bóg od nas chce, dopuszczając, aby nawet na Wielkanoc zamknięte były nasze świątynie. Papież, biskupi i kapłani celebrują liturgię przy drzwiach zamkniętych, a miliony katolików są pozbawione Eucharystii i mają utrudniony dostęp do spowiedzi – o co w tym chodzi? Czy może za mało dotąd szanowaliśmy Chrystusowe sakramenty i nasze świątynie?

Czego Bóg od nas chce, dopuszczając, by w bogatych krajach Zachodu brakowało łóżek w szpitalach dla chorych i konających? Przyzwyczailiśmy się, że ludzie umierają w specjalistycznych placówkach, z dala od naszego życia – a tu śmierć stała się częścią naszej codzienności. Czai się na ulicach. Czy to znak, że powinniśmy i życie, i śmierć zacząć traktować poważniej?

Co Bóg chce nam powiedzieć, gdy nasze oszczędności tracą wartość? Żebyśmy nie gromadzili sobie skarbów tylko na ziemi? Co wynika z faktu, że w Wielkim Poście zamknięto nie tylko dyskoteki, knajpki i kina, ale nawet galerie handlowe – współczesne świątynie konsumpcji?

W tym trudnym czasie zauważamy jakieś dobro. Pojawia się wielu młodych ludzi gotowych pomagać starszym. Rodzice więcej czasu spędzają z dziećmi. Nikt nie może powiedzieć, że przygotował się na swoją śmierć, bo ta przyszła znienacka. Zmieniły się trochę nasze media, bo tylu transmisji liturgii w radiu, telewizji i internecie chyba nigdy nie było. Dawniej oskarżano by nas o klerykalizację przestrzeni publicznej. Wmawiano nam, że w mediach nie ma zapotrzebowania na świętość. A nagle się okazało, że ludzie chcą właśnie tego. Jakie wnioski płyną stąd dla tych, którzy zarządzają mediami?

Kiedyś to wszystko zrozumiemy. Żyjemy przecież nadzieją zmartwychwstania i spotkania, jak Łazarz, z Chrystusem, który nam wszystko wyjaśni. Bo jak pisze św. Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu: „Jeśli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha” (Rz 8,11). Ale zarazem ten sam apostoł ostrzega: „Ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą” (Rz 8,8). Co to znaczy? Że nie wolno dalej człowieka sprowadzać do poziomu zwierzęcia, a ludzkiego ciała do przedmiotu konsumpcji i użycia. Może trzeba w końcu poważnie podejść do Ślubów Jasnogórskich Prymasa Tysiąclecia, którego beatyfikacji spodziewamy się niebawem? Pomyślmy o tym, bracia i siostry.

Kończymy nasze rekolekcje zatytułowane: „Choroba ta nie zmierza ku śmierci”. Nie śmierć jest celem tych doświadczeń, które Bóg na nas teraz dopuścił. On bowiem nie chce śmierci grzesznika, ale jego nawrócenia (por. Ez 33,11). Tylko jak jest z naszym nawróceniem? Czy ono już się dokonało? Czy już możemy szczerze prosić Boga o Jego miłosierdzie dla nas i całego świata? Odpowiedzmy sobie na to przed Bogiem.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 16 kwietnia

Wtorek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem życia.
Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 30-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter