19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Rozmowy majowe

Ocena: 0
1056

Wciąż robi wrażenie nowej, choć stoi już ze dwa lata. Ale co to są dwa lata w tradycji polskich przydrożnych kapliczek, krzyży, obelisków i figur, skoro niektóre liczą sobie setki lat?

Ta spełnia rolę podwójną, bo jest nie tylko przydrożna, ale i przyrzeczna. Wisłą znów pływa więcej łódek, więc nie tylko jest znakiem rozpoznawczym – jak chcieliby niektórzy – ale przede wszystkim przypomina, jaki jest porządek rzeczy. Ani z polnej piaszczystej drogi, ani tym bardziej z łódki tego nie widać, ale kapliczka kryje subtelną tajemnicę: na przechodniów i wodniaków patrzy Chrystus Frasobliwy, ale na mieszkańców tej ziemi, w małej niszy od tyłu, spogląda piękna święta Barbara, która – jak się zdaje – ma na tym odcinku Wisły, między Zakroczymiem a Czerwińskiem, swoją własną legendę. I na pewno nie ma za złe tym, którzy, nieświadomi legendy, w jej subtelnej figurce widzą Matkę Bożą.

Czyż bez Jej pomocy dałoby się żyć na tym trudnym kawałku ziemi i wody?

– Mamusia wstawała przed świtem i przeprawiała się na kępę, tam doiła naszą krowę – bo kilka krów gospodarzy z naszej okolicy pasło się na kępie całe lato, wiozło się je łodziami, jak już pogoda pozwalała, i tam zostawały – i wracała z kanką, żeby dla nas mleko było i żeby naszykować do mleczarni. To mleko to było czasami całe nasze utrzymanie, bo skąd było brać pieniądze? – opowiada sąsiadka z nadwiślanej okolicy.

A przeprawa na kępę nie była prosta, bo kępa – tak mówią miejscowi na całkiem sporą wysepkę – leży pośrodku, a Wisła jest w tym miejscu bardzo już szeroka. Kiedy zaś woda jest dodatkowo wysoka, to trzeba nie lada odwagi i umiejętności. I tak kilka razy dziennie.

– Ale co mamusia miała zrobić? – rzuca sąsiadka retoryczne pytanie. A rzecz nie działa się przed wojną czy jeszcze wcześniej. Takie były tu realia jeszcze w latach sześćdziesiątych. Ojcowie wymęczeni wojną umierali szybko, matki musiały sobie jakoś radzić.

– Mamusia już nie była taka młoda, tatuś mojego brata zginał na wojnie, mamusia wyszła znów za mąż i mój tatuś też długo nie żył. Opieka była tylko w krzyżu świętym i w Matce Bożej; zawsze przed szkołą poszłam pod nasz krzyż, co go tu po cichu wystawili gospodarze i się pożaliłam, pomodliłam, uprosiłam. Żeby mieć trochę więcej siły na to wszystko, żeby się nie dać w szkole, bo jak zachorowałam i straciłam słuch, bo już bardzo trudno było. Bez tej rozmowy pod krzyżem to bym sobie nie poradziła. Krzyż mnie wszystkiego nauczył.

– Dlatego kapliczki są takie potrzebne – deklaruje. A biała kapliczka, nowa i wpisana w tradycję zarazem, czeka teraz na jej syna, młodego warszawiaka, żeby wytrwał w seminarium i odprawił tu kiedyś Mszę Świętą.

– Zawsze mówi, że to babcia go wszystkiego tutaj nauczyła, każdej modlitwy i każdej pieśni – wspomina mamę sąsiadka. I sadzi coraz piękniejsze kwiaty.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz i publicystka, współautorka m.in. "Poradnika dla dziennikarzy i wydawców gazet lokalnych" oraz " Podstaw warsztatu dziennikarskiego", prowadzi zajęcia na Wydziale Dziennikarstwa UW, współtwórca i była, wieloletnia sekretarz redakcji tygodnika "Idziemy".

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter