16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Siostra z Wietnamu

Ocena: 0
2229

Katechizuje, uczy polskiego, pomaga przy porodach i w urzędach. Siostra Anna Nguyen Thi Hong Tham wspiera Wietnamczyków mieszkających w Polsce.

fot. ks. Jacek Gniadek SVD

Pierwsze wrażenie po przyjeździe do Polski: bardzo zimno! Był mroźny grudzień 2009 r. i siostra Anna pierwszy raz w życiu zobaczyła śnieg. – Na południu Wietnamu, koło Sajgonu, gdzie mieszkam, nie ma zim, a temperatura sięga trzydziestu kilku stopni – opowiada s. Anna ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi.

Była trzy lata po ślubach wieczystych, kiedy matka generalna w Rzymie zdecydowała, że s. Anna przyjedzie na placówkę do Polski. Ta wiedziała o naszym kraju tyle, że tu urodził się papież Jan Paweł II. Pamiętała jego mocne słowa: „Nie lękajcie się!”. Miesiąc po przyjeździe rozpoczęła naukę języka polskiego.

– Nie było łatwo. To skomplikowany język, z trudną gramatyką i odmianą przez siedem przypadków – śmieje się s. Anna. Wcześniej na placówce w Malezji uczyła się języka angielskiego, w Polsce przez trzy lata chodziła do szkoły językowej, potem na kursy doszkalające. Przełożona Zgromadzenia w Polsce oddelegowała ją do pracy z Wietnamczykami w Ośrodku Migranta Fu Shenfu, prowadzonym przez misjonarzy werbistów w Warszawie. – Uczestniczyłam w przygotowaniach do liturgii i Mszy Świętej. Przez dwa lata zastępowałam pracującą w ośrodku siostrę, a potem zostałam tu na stałe – mówi s. Anna.

 

W każdej sytuacji

Działa jak pogotowie ratunkowe: wzywana jest w nagłych, niecierpiących zwłoki sprawach jako tłumacz, często podczas porodów, i do urzędów przy załatwianiu formalności. Przed dwoma tygodniami w niedzielę zadzwonił telefon: „Siostro, żona idzie rodzić!”. Trzeba było szybko jechać. Cały dzień spędziła w szpitalu, a ponieważ poród jeszcze nie następował, wróciła do domu na wieczorną modlitwę, z telefonem w kieszeni. Po jakimś czasie znowu zadzwoniono ze szpitala i siostra przez telefon przekładała raz wietnamski na polski, raz polski na wietnamski.

Innym razem – był akurat Dzień Misyjny, szczególnie świętowany w Zgromadzeniu – kolejny telefon: „Prosimy o pomoc, dziecko jest źle ułożone, lekarze nic nie mogą zrobić bez pomocy tłumacza”. – Szybko pobiegłam do szpitala, dobrze, że blisko naszego domu. W rejestracji przy ul. Madalińskiego już mnie znają – śmieje się s. Anna. Ale często trzeba jeździć miejską komunikacją w odleglejsze rejony: do przychodni w Raszynie, do Centrum Medycznego Caritas na Tarchominie, do Szpitala Chorób Zakaźnych na Woli. Liczba instytucji i urzędów, jakie siostra ma wypisane na swojej liście, jest długa.

Siostra Anna prowadzi też dla Wietnamczyków lekcje języka polskiego. Zajęcia odbywają się dwa razy w tygodniu w Wólce Kosowskiej. Każdego z tych dni są dwie grupy, przychodzi po 8-19 osób, zależnie od godzin pracy. W listopadzie ruszyła kolejna grupa od podstaw.

– Wcześniej przygotowywałam dzieci w każdym wieku przed pójściem do polskiej szkoły – mówi s. Anna. Zdarzyło się też prowadzenie lekcji dla studenta Uniwersytetu Warszawskiego. Przyjechał studiować w Polsce ekonomię. Język sprawiał mu tyle kłopotu, że postanowił wrócić do kraju. Jednak jego tata się uparł, odnaleziono kontakt do s. Anny. – Pracowaliśmy nad gramatyką, a dziś jest już absolwentem – mówi s. Anna o tym wyjątkowym uczniu.

Na lekcje przychodzą osoby, które pracują głównie w handlu. – Szukam słów potrzebnych im do pracy w sprzedaży. Pierwsi uczniowie chodzą już trzy lata na lekcje. Przygotowuję lekcje, bazując na doświadczeniu mojej nauki języka. Najtrudniejsza jest wymowa i gramatyka – ocenia s. Anna.

W Polsce mieszka całkiem spora grupa Wietnamczyków – około 50 tys. Część przyjechała do Polski, zanim ukończyła szkołę. Szybko się asymilują, podejmują pracę. Zarabiają najpierw na oddanie długów, które zaciągnęli na podróż. Przyjeżdżają przez Rosję, bo tam łatwiej jest dostać wizę. W naszym kraju czują się bezpiecznie.

W piątki s. Anna prowadzi katechezy. – Teraz dwie pary przygotowują się do chrztu, chciałabym, żeby przygotowanie do małżeństwa poprowadził ksiądz, bo w Polsce pracuje dwóch wietnamskich księży – mówi s. Anna.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 16 kwietnia

Wtorek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem życia.
Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 30-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter