9 października
środa
Amolda, Dionizego, Wincentego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Świadectwo ukraińskiego kapłana przetrzymywanego w niewoli: Rosjanie używają tortur, ocaliła mnie modlitwa

Ocena: 4.46667
340

Przez dziewiętnaście miesięcy był przetrzymywany w rosyjskiej niewoli, gdzie wielu więźniów poddawano torturom mającym zmusić ich do samobójstwa. Ojciec Bohdan Heleta został zatrzymany 16 listopada 2022 roku w Berdiańsku, przez okupacyjną administrację, wraz z drugim greckokatolickim redemptorystą ojcem Iwanem Lewickim. „Nie wiedziałem, czy przeżyję, ale mogę powiedzieć, że dzieliłem z Chrystusem Jego krzyż i cierpienie” – wyznał w wywiadzie dla włoskiego dziennika „Avvenire”.

Fot. pixabay

Podkreślił, że „wojna zmienia wszystko i wszystkich”. „Część mnie wciąż jest tam, wśród tych, którzy nadal są więźniami. A dziś czuję się wezwany do kontynuowania modlitwy i służenia ludziom, którzy przeżyli i przeżywają traumy związane z wojną” – powiedział ukraiński redemptorysta. Wraz ze swym zakonnym współbratem odzyskali wolność 27 czerwca m.in. dzięki mediacji papieża Franciszka.

Avvenire: Zacznijmy od ojca misji na okupowanym terytorium, takim jak Berdiańsk…

O. Bohdan Heleta: Kiedy rozpoczął się konflikt, miasto wydawało się wymarłe, jak z filmu science fiction. Nikogo na ulicach: tylko hulający wiatr i liście. Wszystkie sklepy były zamknięte. Przyjęliśmy ludzi uchodzących z Mariupola, otwierając nawet drzwi klasztoru. Nikt nie zabraniał nam się modlić, ale 80 proc. naszych parafian wyjechało. Podczas miesięcy okupacji nadal odprawialiśmy liturgie i spotykaliśmy się z ludźmi. Ale kilka razy widzieliśmy wokół kościoła samochód z literą „Z” armii rosyjskiej. Nie opuszczała nas myśl, że pewnego dnia nas zabiorą.

I Wasze obawy spełniły się w listopadzie 2022 roku. 

Ojciec Iwan został zatrzymany w centrum miasta, gdzie poszedł poprowadzić modlitwę. Ja po zakończeniu pogrzebu. Dwóch ludzi z zamaskowanymi twarzami weszło do kościoła. Mieli broń. Powiedzieli po rosyjsku: „Chodź z nami”. Zapytałem ich po ukraińsku, dlaczego weszli do kościoła w ten sposób. Odpowiedzieli, że nie rozumieją ukraińskiego i że naruszyliśmy pewne zasady: w szczególności mieliśmy poprosić lokalne władze o pozwolenie na modlitwę w mieście. Ale robiliśmy to od dziewięciu miesięcy. Trafiliśmy do aresztu śledczego w Berdiańsku.

Tak rozpoczął się koszmar niewoli.

Natychmiast zostaliśmy rozdzieleni. Zostałem umieszczony w celi numer trzy. Było nas siedmiu lub ośmiu w pokoju przeznaczonym dla dwóch więźniów. Spaliśmy na podłodze. Ściany były przesiąknięte wilgocią. W ciągu czterech miesięcy, które tam spędziliśmy widzieliśmy wielu więźniów: niektórzy zostawali na tydzień, inni na miesiące. Można było również usłyszeć krzyki dochodzące z korytarzy, ponieważ ludzie byli tam torturowani: to było straszne.

Jak uzasadniono wasze aresztowanie?

Od samego początku Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB) wzywała nas do współpracy, ale nigdy nie poszliśmy na kompromis. Po prostu mówiliśmy prawdę: że to jest wojna, a okupanci są przestępcami. I zawsze robiliśmy to z podniesioną głową. Wyjaśniłem też, że nie chcę rosyjskiego paszportu. Kilka tygodni później poinformowali mnie, że w naszym kościele znaleziono broń i że zostanę osądzony i skazany na 25 lat więzienia.

To przecież były kłamstwa…

Dla władz rosyjskich nasz Kościół jest sektą, która oddzieliła się od prawosławia i musi zostać wyrwana z korzeniami. Ich przemoc jest również podsycana przez fanatyzm religijny.

Czy z aresztu śledczego zostaliście gdzieś potem przeniesieni?

Trafiliśmy do innego więzienia, 77. kolonii karnej w Berdiańsku, gdzie do mojej celi wdzierała się muzyka. Modlitwa była zbawieniem. Czułem też modlitwę Kościoła, począwszy od modlitwy papieża i naszego arcybiskupa większego Światosława Szewczuka. Po dziewięciu miesiącach po raz pierwszy spotkałem ojca Iwana: zawiązano nam oczy i skuto kajdankami, a następnie załadowano do samochodu. Przez trzy dni byliśmy w piwnicy. Potem dotarliśmy do kolonii karnej Horliwka.

Jest to kolejne okupowane ukraińskie miasto w regionie Doniecka, w samozwańczej prorosyjskiej Republice Ludowej.

Spędziliśmy tam dziesięć najcięższych miesięcy. Mnie nigdy nie pobili, ale ojca Iwana tak. Dwa razy stracił przytomność. Ogolono nas. Dali nam więzienne stroje i zaczęło się życie jeńców wojennych, naznaczone zbyt wieloma nadużyciami. Wielu z naszych towarzyszy było młodymi żołnierzami: 21-22-letni chłopcy schwytani po pierwszych tygodniach rosyjskiej inwazji. Najbardziej maltretowani byli żołnierze batalionu Azow. Wszyscy mieliśmy takie same ubrania, z wyjątkiem żołnierzy Azowa, którzy musieli być naznaczeni. Dni były przerywane pracą: w rzeczywistości kopałeś doły i zasypywałeś je lub rwałeś trawę. Jedyne informacje, jakie mieliśmy, pochodziły od wroga: że Ukraina upadła, że Zaporoże zostało zajęte, że Charków jest w rosyjskich rękach, że armia Putina wkrótce dotrze do Kijowa i granic Polski. Niektórzy z nas w to wierzyli; zdecydowana większość nie, ponieważ każdego dnia słyszeliśmy ostrzał artyleryjski i eksplozje: oznaczało to, że wojna nie została przegrana.

Czy mogliście sprawować liturgię?

Wszyscy wiedzieli, że jesteśmy księżmi. Ale strażnicy zabronili nam nawet rozmawiać z innymi czy kogokolwiek gromadzić. Tylko my dwaj spotykaliśmy się na kilka minut rano i wieczorem. Mieliśmy Biblię po rosyjsku, czytaliśmy fragment i odmawialiśmy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Mario”. Ale to nam wystarczało. Nie wiedziałem, czy przeżyję, ale mogę powiedzieć, że dzieliłem z Chrystusem Jego krzyż i cierpienie.

Można się do tego przyzwyczaić?

Nie da się przyzwyczaić. Często zastanawiałem się, skąd rosyjscy żołnierze brali siłę, aby być aż tak okrutnymi.

Jak doszło do waszego wyzwolenia?

Kilka razy pojawiały się pogłoski o możliwym uwolnieniu w czasie ważnych świąt: Bożego Narodzenia, Wielkanocy, niektórych uroczystości państwowych. Ale dopiero w maju nadszedł wyraźny sygnał. Nie wiedzieliśmy, że zapowiada tak oczekiwane uwolnienie. W rzeczywistości myśleliśmy, że zostaniemy deportowani do Rosji, do jakiegoś odległego miejsca na Syberii. W samolocie spotkaliśmy setkę innych Ukraińców. Zabrali nas do Moskwy i zdjęli kajdanki. Potem znowu z zamaskowanymi twarzami załadowali nas do dwóch samolotów, a następnie do helikoptera. Ostatecznie zostaliśmy w dziesięciu i wjechaliśmy na Białoruś, a następnie na Ukrainę, gdzie nastąpiła wymiana.

Mijają dwa miesiące od waszego uwolnienia, jak się żyje z takim ciężarem?

Przede wszystkim chcę powiedzieć, zwłaszcza matkom, żonom i rodzinom, które mają kogoś w niewoli, aby nie traciły nadziei. Nadal czuję się związany tajemniczą duchową solidarnością z tymi, którzy są przetrzymywani: nie można i nie wolno o nich zapomnieć.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 9 października

Środa, XXVII Tydzień zwykły
Otrzymaliście Ducha przybrania za synów,
w którym wołamy: «Abba, Ojcze».

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Łk 11, 1-4
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

Nowenna do św. Teresy od Jezusa 6-14 X
+ Nowenna do św. Jadwigi Śląskiej 7-15 X

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter