"Kiedy naprawdę kochałam, czułam, że Bóg wypełnia wszystko i wszystkich" - do grona osób wyniesionych na ołtarze w Kościele katolickim dołączyła pierwsza „święta narzeczona”, Włoszka Sandra Sabattini.
fot. apg23.orgSandra Sabattini urodziła się w w 1961 roku w Riccione we Włoszech w bardzo religijnej rodzinie. Mając 4 lata wraz z rodziną przeniosła się na plebanię św. Jerome w Rimini, gdzie proboszczem był jej wuj. Od młodości cechowała ją wielka pobożność. Wielokrotnie spędzała noce na adoracji Najświętszego Sakramentu w kaplicy domu parafialnego.
Ukończyła studia medyczne na uniwersytecie w Bolonii. Wraz ze swym narzeczonym była członkiem Wspólnoty Papieża Jana XXIII, która opiekuje się niepełnosprawnymi i narkomanami. Po ślubie mieli wspólnie wyjechać na misje do Afryki. Zginęła tragicznie, potrącona przez samochód na oczach narzeczonego w 1984 r. Miała niespełna 23 lata.
Gdy w 2009 roku odkryto grób Sabattini okazało się, że nie pozostało w nim nic. Ks. Bp Francesco Lambiasi, ordynariusz Rimini powiedział wówczas:
Mające twarz i imię Sandra ziarno pszenicy, wpadło tak głęboko w ziemię, aby zmielone, całkowicie się z nią stopić.
Franciszek uznał cud za jej wstawiennictwem - Stefano Vitali, u którego zdiagnozowano raka jelit został niewytłumaczalnie z medycznego punktu widzenia uzdrowiony. „Odkąd zacząłem wracać do zdrowia, zawsze towarzyszyło mi poczucie pokoju, oczyszczenia, zmiany, stałem się zupełnie nowym Stefano” - twierdził uzdrowiony mężczyzna.