20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Szkoła misjonarzy

Ocena: 0
3237

Ks. Arkadiusz Dardziński z diecezji ełckiej przygotowuje się do wyjazdu do Tanzanii, gdzie będzie pracował wśród Masajów. – Pierwsze myśli o wyjeździe pojawiały się w seminarium, na wykładach z misjologii, które prowadził bp Jerzy Mazur – mój biskup diecezjalny, werbista i jednocześnie przewodniczący Komisji ds. Misji przy polskim episkopacie. Opowiadał nam o własnych doświadczeniach misyjnych, a rozmowy z nim były pierwszym impulsem, który rozbudził we mnie powołanie. Kiedy do niego poszedłem, najpierw wysłał mnie na studia doktoranckie z misjologii na UKSW.

Ks. Dardziński, podobnie jak wielu kolegów, nie miał sprecyzowanego miejsca, do którego chciałby pojechać. – Myślałem o Afryce, bp Mazur zaproponował mi Tanzanię – mówi.

 


Z WIĘZIENIA NA MISJE

Centrum zasadniczo przeznaczone jest dla misjonarzy polskich, ale stara się odpowiadać na potrzeby całego Kościoła. – Mieliśmy już księży z Ukrainy, w tym roku jest jeden z Białorusi – mówi ks. Fecko.

Ks. Andrzej Honczar z diecezji grodzieńskiej wyznaje, że u nich nie ma takiego miejsca. Na misje posłał go... więzień.

– Mam już pewne doświadczenie. Jeszcze w seminarium przez miesiąc praktykowałem w Kazachstanie. Kolejny wolonatariat odbyłem w sierocińcu w Kamerunie. Było to tuż przed święceniami, dlatego przyjąłem je później, po powrocie. Po tym wyjeździe stwierdziłem, że misje to nie moje powołanie. Problemem była nieznajomość języka, zamknąłem się na ludzi. Ale w sercu wezwanie zostało i z czasem odżyło. Po powrocie do kraju przez sześć lat pracowałem jako kapelan więzienny. Większość podopiecznych namawiała mnie, żebym został, tylko jeden mężczyzna z 25-letnim wyrokiem powiedział, żebym jechał. „Nawet jak wrócisz za tydzień, to będziesz wiedział, że to nie dla ciebie” – przekonywał, i w końcu posłuchałem – opowiada ks. Honczar, który przygotowuje się do wyjazdu do Republiki Środkowoafrykańskiej.

Absolwenci Centrum pracują na całym świecie. W tym roku jeden z księży jedzie na Alaskę. – USA to nie jest kraj misyjny, ale Alaska jako region już tak. Na świecie wiele diecezji w krajach tradycyjnie chrześcijańskich potrzebuje dziś misjonarzy, czego przykładem jest Europa Zachodnia – tłumaczy ks. Fecko. Większość tegorocznych kursantów będzie pracować w Afryce, trzy osoby jadą na Kubę. – To dlatego, że Kuba ostatnio otworzyła się na misjonarzy, a potrzeby mają olbrzymie – wyjaśnia ks. Grzegorz Kozioł z diecezji tarnowskiej.

 


JEDZIEMY Z NADZIEJĄ

Przyszli misjonarze poznają specyfikę „swojego” kraju na zajęciach z misjologii. – Na Kubie dużo ludzi jest ochrzczonych, ale ich wiara nie była rozwijana. Trzeba obudzić to, co uśpione. Potrzebne im jest otwarcie na życie sakramentalne, bo bez sakramentów ludzie odchodzą od wiary. Ostatnio na Kubie odżywają tradycyjne wierzenia plemienne, to duże zagrożenie dla chrześcijaństwa – mówi ks. Adam Czerwiński z diecezji toruńskiej, który razem z ks. Koziołem będzie pracował na Kubie. – Dziś często misjonarz nie tyle głosi Ewangelię, co utwierdza wiarę. Mało jest już regionów, w których nie słyszano Dobrej Nowiny. Natomiast potrzebna jest pomoc w sprawowaniu opieki duszpasterskiej oraz w kształceniu rdzennych księży i katechistów, tak aby Kościół lokalny stał się samodzielny, niezależny od misjonarzy.

Kaplica jest sercem tego miejsca, bo przygotowanie do misji to przede wszystkim formacja duchowa. – Misjonarz musi być silny w wierze, aby móc tę wiarę przekazywać dalej – mówi ksiądz dyrektor. – Stąd dużo czasu poświęcamy na modlitwę i wspólną Eucharystię. Do tego każdy z podpiecznych ma kierownika duchowego i pełni posługę duszpasterską, np. w szpitalu lub więzieniu. Od stycznia, kiedy nasi kursanci opanują już trochę język obcy, dwa razy w tygodniu Msza Święta sprawowana jest w językach krajów, do których jadą – dodaje.

Duży nacisk kładzie się na naukę języka obcego, bo to podstawowe narzędzie pracy misjonarza. – Zajęcia mamy cztery razy w tygodniu po cztery godziny, każdy w swojej grupie. Najważniejsze to nauczyć się mówić, aby w przyszłości umieć dogadać się z ludźmi. Nauka jest sprofilowana pod kątem naszej przyszłej posługi, uczymy się modlitw czy katechizmu w danym języku – tłumaczy ks. Kowalski.

Formację duchową, misjologiczną i językową uzupełniają zajęcia z medycy tropikalnej. – Od lat współpracujemy z lekarzami z Instytutu Chorób Tropikalnych i Pasożytniczych z Poznania. Na zajęciach przyszli misjonarze dostają podstawowe informacje o chorobach tropikalnych, żeby się nie zarazić, a w razie konieczności wiedzieć, jak zareagować – mówi ks. Fecko. Cały kurs w CeFoM trwa dziewięć miesięcy. Po jego odbyciu biskup czy zgromadzenie, które posyła misjonarza, podpisuje kontrakt z diecezją przyjmującą, który reguluje warunki i czas pobytu.

Nie zawsze wiedzą, czego mogą się spodziewać. – Nie mamy jednak obaw, częściej pojawiają się one wśród bliskich – mówi ks. Kozioł. – Jedziemy za to z nadzieją, z nadzieją na zbawienie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter