28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Ta pierwsza wizyta

Ocena: 5
1900

Władza komunistyczna, mimo rozlicznych zabiegów, nie zgasiła entuzjazmu w sercach Polaków i nie zdołała zakłócić przebiegu papieskiej pielgrzymki w stolicy.

fot. Ryszard Rzepecki/WDWP

Sobota 2 czerwca 1979 r. była upalnym dniem. Papieski samolot wylądował na Okęciu o godz. 10.07. Po krótkim oficjalnym powitaniu pierwszy polski papamobil – odkryty samochód przerobiony specjalnie na tę okazję ze stara – powiózł Jana Pawła II do katedry św. Jana. Na całej dziesięciokilometrowej trasie na papieża czekały tłumy.

– Byłem wtedy na ul. Żwirki i Wigury. Co kilkadziesiąt metrów stał uzbrojony milicjant. Na nikim nie robiło to wrażenia, bo wszyscy z przejęciem wypatrywali papieża. Przyszło mnóstwo rodzin z dziećmi. Ludzie obrzucali papamobil kwiatami, podobnie jak drogę przejazdu. Trudno opisać entuzjazm, jaki panował – wspomina Wojciech Świątkiewicz, nasz redakcyjny kolega.

W katedrze Ojciec Święty przywitany został przez kard. Stefana Wyszyńskiego. Obaj przeszli do sąsiedniego kościoła Jezuitów, gdzie zgromadziły się zakonnice z klasztorów czynnych i kontemplacyjnych. Zaraz potem papież w towarzystwie prymasa udał się do Belwederu, gdzie czekał pierwszy sekretarz KC PZPR Edward Gierek i inni przywódcy PRL. Już tam Ojciec Święty przypomniał, że „pokój i zbliżenie między narodami może się budować tylko na zasadzie poszanowania obiektywnych praw narodu, takich jak prawo do istnienia, do wolności, do podmiotowości społeczno-politycznej, do tworzenia własnej kultury i cywilizacji”.

O godz. 16 zaczęła się historyczna Msza Święta na placu Zwycięstwa, dziś Piłsudskiego.

– Plac był wtedy o trzecią część większy od obecnego – wspomina ks. infułat Grzegorz Kalwarczyk, wówczas notariusz kurii warszawskiej – ale władze robiły wszystko, by zniechęcić Polaków do przyjazdu na spotkanie do Warszawy. Początkowo strona rządowa obiecywała dodatkowe pociągi w dniu papieskiej wizyty. Jak się potem okazało, odwoływano nawet te, które miały kursować planowo. Zabroniono korzystać z autobusów zakładowych, które chciały wynająć grupy pielgrzymów. Obiecywano opiekę medyczną, sanitarną, zaopatrzenie. Wszystko okazało się oszustwem, w mediach natomiast rozpowszechniano informacje o wiezionych do Warszawy trumnach, o przygotowanych szpitalach, straszono, że podczas spotkania może być dużo ofiar, bo ludzie w tłumie mogą się zadeptywać. A mimo tych utrudnień powitanie Jana Pawła II w Warszawie było więcej niż królewskie.


Targi o krzyż

– Przygotowania były nie lada wyzwaniem. Nie mieliśmy wzorców, trzeba było je wypracować, co nie było łatwe przy wrogim nastawieniu władz – ocenia ks. Kalwarczyk.

W centrum ołtarza na placu Zwycięstwa znalazł się wysoki na dziewięć metrów krzyż.

„Pomyślałem, że krzyż na rozstajnych drogach jest symbolem tej Polski, jaką mamy. Był rok 1979 i znajdowaliśmy się w fazie dojrzewania do poważnych przemian – opowiadał przed laty nieżyjący już prof. Adolf Szczepiński, projektant ołtarza. – Sześciometrowej długości stół ofiarny od strony wiernych zawierał umieszczone w kilku rzędach imiona polskich świętych i błogosławionych. Prymas Wyszyński polecił dodatkowo, by na krzyżu umieszczono wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej i ogromną stułę. Uszyły ją siostry westiarki z ulicy Brackiej”.

Podczas konferencji Rady Prymasowskiej Budowy Kościołów uzgodniono, że krzyż na placu Zwycięstwa będzie miał wysokość 24 metrów. Na przeszkodzie stanęła władza; sama określiła górną granicę wysokości krzyża: siedem metrów. Według obliczeń projektanta, podium dla Ojca Świętego musiało mieć 3,6 m wysokości. Wobec tego zachowanie proporcji gwarantował krzyż minimum dziewięć metrów. Dyrektor Warexpo, jedynej wówczas firmy reklamowej, zajmujący się realizacją projektu, ścinał krzyż o każdy metr: „Zrobimy siedmiometrowy albo doniosę na projektanta do KC” – groził.

Prof. Szczepiński nie dał się zastraszyć, zapowiedział skargę w episkopacie – i tak zachował się krzyż na dziewięć metrów. Potem pojawił się problem z materiałem do budowy ołtarza. Nagle okazało się, że w bogatym w lasy kraju żadne nadleśnictwo nie dysponuje wystarczającą ilością drewna. Dwa wagony, suto opłacone dolarami, rząd sprowadził – na koszt Kościoła – w ekspresowym tempie ze Związku Radzieckiego (!). Wszystkie koszty, wielokrotnie przewyższające realną wartość materiałów, ponosił episkopat. Od podium ołtarza do Grobu Nieznanego Żołnierza miał być rozłożony dywan o szerokości dziewięciu metrów. Władze zażądały za niego niebagatelnej na owe czasy sumy 1,5 mln zł. Odpowiedzialny za sprawy finansowe kanclerz ks. Zdzisław Król wyraził zgodę, pod warunkiem, że dywany po uroczystości zostaną przeznaczone do warszawskich kościołów. Wtedy władze zrezygnowały z zapłaty... i dostarczenia dywanów. Podobnie rzecz miała się ze stalową konstrukcją pod krzyż. Znalazł się nawet fikcyjny rachunek za projekt konstrukcji, która w rzeczywistości powstała z gotowych elementów. Gdy Kościół zażądał potwierdzających rachunek obliczeń, okazało się, że nie dostanie ani rachunku, ani konstrukcji.

Przy piętrzących się trudnościach sporym wyzwaniem był wyścig z czasem. Na wykonanie pozostawało 40 dni. Dwa Ochotnicze Hufce Pracy pracowały po 24 godziny na dobę, na dwie zmiany.


Pamiętne kazanie

Plac Zwycięstwa z ołtarzem papieskim wypełnili pielgrzymi; mogło ich przybyć około 215 tys. Część rozlokowała się w znajdującym się obok Ogrodzie Saskim. Jan Paweł II najpierw zatrzymał się przy Grobie Nieznanego Żołnierza, gdzie chwilę się modlił, złożył wiązankę kwiatów i wpisał w księdze pamiątkowej: „Nieznanemu żołnierzowi Polski – Jan Paweł II, syn tej ziemi”.

Potem udał się do ołtarza. – Atmosfera była nieprawdopodobna. Cały plac nastawiony na słuchanie papieża. Odpowiadałem wtedy za udzielanie Komunii Świętej. Kiedy równałem szereg – starałem się, żeby wszyscy kapłani równo stali – jedna z pań zwróciła mi uwagę: „Niech nam ksiądz nie przeszkadza słuchać papieża”. Byłem ostatnim, który chciałby przeszkadzać, przejęty rolą, przemieszczałem się bez słów, ale to mi uzmysłowiło, jak bardzo ludzie pragnęli chłonąć każde słowo papieża – wspomina ks. Jan Sikorski, później legendarny kapelan internowanych działaczy „Solidarności”.

Historyczna homilia z pamiętnymi słowami: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi” co chwilę przerywana była gromkimi brawami.

– Oklaski podczas liturgii były w Polsce zupełną nowością – mówi ks. Kalwarczyk. Cały plac falował od braw, które rozchodziły się jak fala od centrum przy ołtarzu aż po Ogród Saski. – To żywe reagowanie na słowa papieża to był swoisty dialog – ocenia Wojciech Świątkiewicz.

Tej atmosfery nie oddawała relacja telewizyjna. Operatorzy kamer mieli przykazane, by pokazywać tylko kapłanów i osoby starsze. Komentatorzy nie byli przygotowani do relacjonowania tego rodzaju wydarzenia. „Papież okadza teraz ołtarz, to znaczy, że wyrzuca złe duchy” – mówił jeden z ówczesnych najlepszych prezenterów.

Następnego dnia, w Niedzielę Zesłania Ducha Świętego, papież miał spotkać się z młodzieżą przed akademickim kościołem św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Początkowo ołtarz-podium miał stanąć przy pobliskiej Kolumnie Zygmunta. Władze jednak nie wydały zgody.


Piękny dialog

– Dopiero w przeddzień spotkania, w sobotę wieczorem, wydano zgodę na podium, ale przed frontonem kościoła św. Anny. Całą noc trwała budowa z wykorzystaniem części z ołtarzy przygotowywanych na Boże Ciało – wspomina ks. Kalwarczyk.

Stół ofiarny zaprojektowano w kształcie hebrajskiej litery T (tau). W tradycji chrześcijańskiej przypomina ona krzyż – znak zbawienia. Według apokaliptycznych przepowiedni, literą tą aniołowie mają opieczętować czoła służących Bogu. O godz. 7 rano Mszę Świętą celebrował tam bp Zbigniew Kraszewski, odpowiedzialny za duszpasterstwo akademickie. Plac Zamkowy i przyległe ulice należały do młodzieży, która przez całą noc przybywała ze swoimi krzyżykami. Jan Paweł II przybył już po Mszy św. i przygotował przesłanie do młodzieży przyjęte brawami, po którym przedstawiciel młodzieży poprosił o poświęcenie krzyży. Wzniósł się las rąk z krzyżami. Papież wypowiedział modlitwę: „Boże, który uświęciłeś wszystkich najdroższą krwią Twojego Jednorodzonego Syna spraw, prosimy Cię, abyśmy, chlubiąc się krzyżem świętym, doznawali wszędzie jego mocy i Twojej ojcowskiej opieki, przez Chrystusa, Pana naszego”.

Ks. Sikorski był tam z grupą młodzieży z kościoła św. Michała na Mokotowie, która brala udział w przygotowaniu oprawy muzycznej. – Piękny był ten dialog Ojca Świętego z młodzieżą. Papież powiedział, że od poprzedniego dnia zastanawia się, co znaczą te oklaski i w jakim są momencie. „Wy bijecie brawo, kiedy mówię: Chrystus, Duch Święty. Co się dzieje z tym społeczeństwem? Stało się jakimś społeczeństwem teologicznym!” – wspomina spotkanie ks. Sikorski – i wtedy znowu były nieustające brawa.

Zaraz po tym spotkaniu Jan Paweł II odjechał na plac Zwycięstwa, skąd helikopterem odleciał do Gniezna.

Zasiane ziarno przyniosło plon stokrotny: dziesięć lat później komunizm w Polsce i Europie zaczął się zwijać.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter