29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Taca w szpilkach. "Chcę żeby mój mąż, widząc mnie w kościele, był ze mnie dumny"

Ocena: 5
4240

- Nawet sobie kupiłam szpilki, które są przeznaczone wyłącznie do pracy! To skromne, granatowe buty na 5-centymetrowym obcasie. Chodzi też o to, że przede wszystkim jestem żoną i nie mogę zrobić z siebie szarej myszy - mówi Anna Wojtyczek, która pracuje w parafii Narodzenia NMP w podkrakowskim Gaju i należy do najmłodszych świeckich zakrystianek w Polsce.

fot. Ed Gregory, CC0

Magda Dobrzyniak (KAI): Praca w zakrystii potocznie kojarzy się albo ze starszym panem, albo z siostrą zakonną. Nieczęsto zdarza się, żeby młoda, atrakcyjna kobieta, żona i matka, była zakrystianką. Czy czuje się Pani w związku z tym wyjątkowo?

Anna Wojtyczek: Zdecydowanie tak. Wiem, że jestem postrzegana inaczej. Na początku słyszałam głosy, że to dziwnie wygląda, bo ludzie są raczej przyzwyczajeni, że kościelny to starszy pan. Zakrystianką nie zostaje sie tak po prostu. Do tej pracy byłam przygotowywana, jestem tego pewna, przez Matkę Bożą Gajowską. W ciągu ostatnich siedmiu lat przeszłam drogę rozwoju duchowego, której owocem jest między innymi zaangażowanie w życie parafii. Jest to praca, która daje mi dużo radości.

I nie czuje się Pani intruzem, jako kobieta, w zakrystii?

Absolutnie nie! Mam najpiękniejszą pracę, bo mogę się w niej cały czas modlić, zapewnia mi ona utrzymanie rodziny, ale jednocześnie traktuję ją jako służbę dla drugiego człowieka.

To znaczy?

Chodzi o to, że wszystkie prace w kościele wykonuję na chwałę Bożą, ale mam świadomość, że jest to też praca dla innych. Do tej świątyni przychodzą ludzie. Sprzątam ją dla Pana Boga, ale też dla nich. Jeśli parafianie będą dobrze się tutaj czuli, jeśli będzie czysto, ciepło i przytulnie, to może się to przyczynić do ich rozwoju duchowego, bo będą chętnie przychodzili. Poza tym, jestem często pierwszym kontaktem dla ludzi, którzy przychodzą do zakrystii w różnych sprawach. Wymaga to ode mnie empatii i otwarcia na ich potrzeby. Oni muszą widzieć, że kościół jest dla nich.

To trochę jak dbanie o rodzinną atmosferę w domu, prawda?

To oczywiste. Jesteśmy jako parafia rodziną, a kościół jest domem Bożym i naszym domem. Podam przykład moich dzieci. Karol ma 11 lat, Weronika – 6, a Martusia 2,5. I nieraz, kiedy wracam do domu po dłuższej nieobecności, słyszę: mamo, jak dobrze, że już jesteś, bo bez ciebie jest jakoś pusto. Zaczyna się coś dziać, jest mama, tata, życie w domu. I podobnie w kościele – kiedy go posprzątam, kiedy krzątam się przy pracy, przygotowuję do liturgii, mogę się przyczynić do tego, że życie w parafii rozkwita.

A skoro już jesteśmy przy dzieciach… Praca zakrystianki to przede wszystkim zajęte niedziele. To chyba obciążające dla młodej rodziny, kiedy nie może wspólnie spędzać tego dnia?

Nie jest tak źle. Popołudnia są wolne. Staram się tak zorganizować pracę w domu, żeby w sobotę przygotować obiad na niedzielę. Kiedy przychodzę z kościoła, jemy wspólnie, potem jesteśmy razem na spacerach czy wyjazdach rodzinnych. Poza tym, czas, który spędzam w kościele, jest bardzo ważny dla mojego męża i dzieci. Są wtedy sami, mają okazję, by budować więź. Obecność ojca w życiu dziecka jest przecież równie ważna jak matki. Mocno odczuwam to, że Pan Bóg troszczy się o moją rodzinę.

Pani dzieci lubią przychodzić do Matki Bożej Gajowskiej?

Karol jest ministrantem, Weronika należy do Podwórkowego Kółka Różańcowego. Nawet Martusia czasem chodzi po domu i po swojemu próbuje odmawiać różaniec. Bardzo nam zależy na tym, by zaszczepić w dzieciach miłość do Maryi, by one przejęły potem odpowiedzialność za parafię i chciały służyć Pani Gajowskiej. Słowami nic nie zrobię, tę miłość do Matki Bożej staram się pokazywać im swoim przykładem.

Z tego, co Pani mówi wynika, że bycie żoną i matką nie stoi w kolizji z wypełnianiem obowiązków w kościele. A jak się Pani czuje jako kobieta? Kobiecość jest atutem, czy przeszkodą w tej pracy?

Jestem młodą kobietą, mam 37 lat i czuję się atrakcyjna, ale nie sądzę, żeby ludzie przychodzący do kościoła zwracali na to uwagę. Staram się ubierać skromnie, ale elegancko. Mój strój musi być godny miejsca, a zarazem nieprzyciągający uwagi.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter