Synod, na wszystkich jego etapach, jest przeżyciem duchowym i jest nierozłączny z rozeznawaniem. - mówi s. Jolanta Maria Kafka ze zgromadzenia misjonarek klaretynek, która weźmie udział w Synodzie Biskupów w Rzymie jako ekspertka, w rozmowie z ks. Łukaszem Piotrowskim

Jakie nadzieje lub obawy wiązała Siostra z początkiem synodu o synodalności w październiku 2021 r.?
Od samego początku wiązałam z procesem synodalnym spore nadzieje. Synod o synodalności to okazja do spotkania się i rozmowy Kościoła na całym świecie, zaczynając od najmniejszej parafii umieszczonej gdzieś na peryferiach geograficznych czy kulturowych świata, przez Kościoły diecezjalne, a kończąc na Kościele powszechnym zgromadzonym wokół osoby Ojca Świętego. Wsłuchania się – w myśl wezwania papieża – w słowo Boże, w to, co Duch Święty mówi dziś Kościołowi o nim samym i jego misji. To droga nieustannej odnowy Kościoła.
Budziły się też we mnie pytania, mając na względzie różnorodność w Kościele, o to, w jaki sposób to zaproszenie do wspólnej drogi synodalnej zostanie przyjęte w innych częściach świata. To, co wychodzi z Rzymu jako wezwanie, dociera niczym fala na morzu do brzegów różnych Kościołów partykularnych. Potrzeba było czasu w fazie diecezjalnej, by właściwie zrozumieć i podjąć zaproponowaną refleksję i sposób uczestniczenia.
Od 4 do 29 października będzie Siostra brała udział w rzymskiej sesji synodu jako jedna z kilku osób z Polski. Czym będzie się Siostra zajmowała?
Jeszcze przed rozpoczęciem październikowej, centralnej sesji synodu, proszę Boga o łaskę otwartości, aby wskazał nam właściwą drogę, tak jak mówi modlitwa „adsumus”. Ufam, że ta modlitwa płynie z serc wielu ludzi Kościoła. Modlitwa jest dla nas wszystkich pierwszym sposobem uczestniczenia w procesie synodalnym. Zachęca nas do tego papież i Sekretariat Synodu.
Moje zadanie będzie polegało na prowadzeniu, czy raczej na „ułatwianiu” poszczególnych spotkań roboczych grup synodalnych. To synod biskupów i oni jako pierwsi posługują charyzmatem rozeznawania. Obecność innych członków synodu, osób z Ludu Bożego (świeckich, życia konsekrowanego, ekspertów) ma w sposób namacalny pomóc biskupom w tym rozeznawaniu. Moja posługa, razem z innymi osobami, które będą obecne w charakterze pomocy, jest służebna. To wspieranie procesu wspólnego rozeznawania.
Instrumentum laboris, czyli dokument przygotowawczy do październikowej sesji synodu, mówi o procesie rozeznawania w Duchu Świętym. Co to oznacza?
Pojęcie rozeznawania jest nieodłącznie związane z duchowością ignacjańską, w której wzrastał papież Franciszek. Jednocześnie jest to praktyka znana z Pisma Świętego. Rozeznawanie to proces, który wypływa ze słuchania, co mówi Duch Święty przez słowo Boże, przez znaki czasu; jest umiejętnością odczytania tego. Jest tak naprawdę bardzo starą i znaną od samego początku metodą Kościoła pozwalającą wybierać drogę, którą wspólnota uczniów Chrystusa ma podążać. Wymaga osobistej postawy otwartości i wolności i poszukiwania woli Bożej, która daje się poznać poprzez duchowe odczucia i poruszenia. Kiedy chodzi również o poszukiwanie jej wspólnie, to jest silnie związane z tajemnicą Kościoła jako wspólnoty wiary i Kościoła jako wspólnoty misyjnej. Aby odnowić misję, potrzeba spotkania i wsłuchania się w głos Ducha Świętego. Bez Niego podejmowanie się refleksji czy szukania nowych dróg byłoby tylko wymianą poglądów. Dlatego, jak nalega papież Franciszek, cały synod, na wszystkich jego etapach, jest przeżyciem duchowym, niemalże liturgicznym, jak wskazuje Instrumentum laboris, i jest nierozłączny z rozeznawaniem. Nie jest parlamentem ani kongresem studiującym obrany temat.
Czego dowiedzieliśmy się o sobie w procesie rozeznania synodalnego?
Kiedy człowiek zaczyna modlić się o wskazówki, jak ma postąpić w danej sytuacji, i wchodzi w zażyłość z Bogiem, przestaje polegać na swojej mądrości, a otwiera się na mądrość Bożą, która jest piękniejsza, życiodajna. W moim odczuciu tak jest właśnie z synodem. Kościół, wchodząc na drogę synodalną i proponując jednocześnie tę metodę wspólnego odczytywania woli Bożej, ma sposobność, żeby na poziomie różnych wspólnot wejść jeszcze głębiej w zażyłe i pokorne rozumienie siebie w oparciu o mądrość Pana Boga. Chodzi o to, żeby synodalność, „dzielone i wspólne” wsłuchiwanie się w głos Boga, została z nami jako stała dyspozycja. Jako coś, co będzie kształtowało nasze parafie, nas samych, nasze wspólnoty, nasze relacje w Kościele i jego misję. I to jest pierwsze odkrycie i dar również dla mnie jako osoby konsekrowanej.
Odkrywam w tym rozeznaniu synodalnym, że czuwanie nad wspólnotą Kościoła i troska o nią jest misją każdego ochrzczonego i uczczenie daru godności tego podstawowego powołania chrześcijanina jest wielkim wyzwaniem.