Niemal 9 tys. osób przybyło 8 września na uroczystości odpustowe do sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej koło Kamieńczyka. Eucharystii przewodniczył nuncjusz apostolski w Polsce abp Antonio Guido Filipazzi.
fot. Irena ŚwierdzewskaPieszo, autokarami, rowerami, w grupach zorganizowanych i indywidualnie przybywali wierni nie tylko z diecezji warszawsko-praskiej. Najdłuższa pielgrzymka piesza po czterech dniach wędrowania przybyła z Drohiczyna. Najwięcej grup – ponad 50 – dotarło autokarami, w tym z odleglejszych parafii: z Łodzi, Białej Podlaskiej i Lublina. Wśród grup rowerowych były te z Mińska Mazowieckiego, Marek, Ząbek, Siedlec czy Łochowa. Grupy witali s. Klara Bielecka CSL i posługujący w sanktuarium o. Ireneusz Matysiak SSCC.
– Przyszliśmy wsłuchać się w serce Matki, co Ona nam powie, jak żyć po Bożemu, blisko Boga, jakie słowo usłyszymy na cały rok – zwrócił się na początku Eucharystii do nuncjusza apostolskiego o. Jerzy Grzanka SSCC. Liturgię z abp. Filipazzim koncelebrowali biskup pomocniczy ełcki Dariusz Zalewski, redaktor naczelny tygodnika „Idziemy” ks. Henryk Zieliński i kilkudziesięciu innych kapłanów.
– Jako przedstawiciel papieża w Polsce przynoszę wam jego pozdrowienie i błogosławieństwo – mówił na rozpoczęcie homilii abp Filipazzi. – Proszę was, byście przed Maryję zanieśli intencje nuncjusza: o jedność w Kościele i w społeczeństwie w Polsce, o dobre i święte powołania do kapłaństwa i do życia konsekrowanego. Módlmy się, abyśmy umieli przekazywać wiarę i świadectwo życia chrześcijańskiego młodym ludziom – podkreślił. W dniu obchodów uroczystości Narodzenia Najświętszej Maryi Panny przypomniał, że urodziny Matki Bożej obchodzimy jako „wciąż aktualne”. – Maryja jest współczesna naszym pokoleniom, mamy być do Niej podobni. Maryja jest świadectwem wsłuchania się w głos Syna. Czy my wsłuchujemy się w ten głos? Czy Maryja może być z nas zadowolona? Prawdziwa pobożność maryjna nie może być jednokierunkowa. Nie możemy myśleć tylko o tym, co Maryja może zrobić dla nas. Musimy zadawać sobie pytanie, co my możemy zrobić, aby być podobni do Niej, aby Jej się podobać, aby iść za Nią. Dom Maryi jest dla nas szkołą ciszy, skupienia, refleksji, przeżywania życia rodzinnego i pracy. Tylko Maryja może powiedzieć, że jest „domem bez grzechu” dla Boga. Każdy z nas ma stawać się mieszkaniem dla Boga, który ma mieszkać w naszych rodzinach – podkreślił nuncjusz apostolski.
Matka generalna zgromadzenia sióstr loretanek Brygida Olędzka podziękowała nuncjuszowi za udział w uroczystościach. – W roku obecnym przybyliśmy, by w tym miejscu umocnić naszą więź z Bogiem i ze wspólnotą Kościoła. „Musimy bowiem umacniać nasze trwanie w Kościele, gdy może coraz częściej i w różny sposób słyszymy w naszym otoczeniu: «Precz z Bogiem, precz z Kościołem, precz z krzyżem»”. Powyższe mocne słowa zapisał w swoich publikacjach ponad sto lat temu założyciel naszego zgromadzenia bł. Ignacy Kłopotowski. Jaka była jego rada na te nieprzyjazne głosy? „Ja, kapłan Chrystusa, w tych czasach żyjący, w których prasa jest ósmym mocarstwem, czy mam potulnie ukłonić się im jeszcze lub spokojnie w wydrukowanym słowie rozgłosić, co za straszne głosy słyszałem, bez ich odparcia?”. I na ile mógł i potrafił, bronił na łamach wydawanych pism dobrego imienia Kościoła i duchowego dobra narodu przed tymi, którzy urągają narodowi i Bogu – przypomniała s. Olędzka.
Na zakończenie liturgii abp Filipazzi poświęcił tablicę w 25-lecie Rodziny Loretańskiej w kaplicy sanktuarium.
– Tę wspólnotę modlitewną tworzy około 2 tys. osób z różnych części Polski. Mieszkający bliżej spotykają się w Loretto raz w miesiącu. Pomagają też, zwłaszcza mężczyźni, w przygotowaniu terenu na doroczny odpust – mówi s. Klara Bielecka.
Wśród uczestników odpustu sporo było rodzin z dziećmi. – Drugi raz jesteśmy z mężem na pielgrzymce z naszymi synami Fabianem, Alanem i Jankiem. Dotarliśmy pieszo z Julina. Lubimy przychodzić do Matki Bożej, Ona jest ważna w naszym życiu – mówi Sylwia Jaworska.
Iwona i Sylwester Dzięciołowie z parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Gwizdałach od lat przybywają do Loretto. – Przyjeżdżaliśmy, kiedy nasze córki były małe, i jesteśmy tu dziś, kiedy są już dorosłe – mówią małżonkowie. – Jestem od 22 lat w kole różańcowym, a od trzech lat w róży matek modlących się za dzieci. Taka jest nasza codzienność, nie wyobrażamy sobie naszego życia bez Maryi – dodaje żona.
Od czasów pandemii coraz więcej pielgrzymów przybywa indywidualnie. Wciąż jest jednak dużo grup zorganizowanych, w tym takie, które chcą włożyć większy trud w pielgrzymowanie. Pielgrzymka z parafii św. Jana Chrzciciela i św. Wojciecha BM w Poświętnem szła dwa dni. – Jesteśmy pierwszy raz. W sobotę przeszliśmy 38 km. Pielgrzymowanie było dla nas wyzwaniem, ale cieszymy się, bo przyszliśmy, by podziękować Bogu za wszystko, co otrzymaliśmy – mówią Agata i Krzysztof Mateńkowie, przybyli z córeczką Zosią.
Około 30 osób przyjechało w pielgrzymce rowerowej z parafii św. Antoniego w Mińsku Mazowieckim. – Jesteśmy po raz trzeci. To miejsce jest dla mnie szczególne, jestem w Rodzinie Loretańskiej. Chciałam pokazać innym to miejsce – mówi Agnieszka Kałuża, inicjatorka i współorganizatorka pielgrzymki. – Wyjechaliśmy o siódmej rano. W grupie przeważają osoby dojrzałe wiekiem, ale jest też młodzież. Tworzymy grupę, która przez cały rok pielgrzymuje do sanktuariów maryjnych w Polsce. Dużym wsparciem inicjatywy jest ks. Janusz Kopczyński – dodaje.
Odpust w Loretto zakończyła Koronka do Bożego miłosierdzia, poprowadzona przez bp. Dariusza Zalewskiego.
– Tak jak było w poprzednich latach, tak i teraz do tego miejsca przyciągają Matka Boża i bł. Ignacy Kłopotowski. Przybywają ci, którzy chcą przeżyć uroczystości ku czci Matki Bożej Loretańskiej w tej otwartej przestrzeni, w takim zgromadzeniu liturgicznym, jakie tworzymy każdego roku – mówi s. Brygida Olędzka. I zaprasza na odpust w przyszłym roku, 7 września.