18 kwietnia
czwartek
Boguslawy, Apoloniusza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wierzyć z Chińczykami

Ocena: 0
2542
Zaczęło się bardzo prosto. Cztery lata temu zgłosił się do Ruchu Światło-Życie ojciec Antoni Koszorz, werbista, sekretarz komisji ds. misji w polskim episkopacie. Był w Chinach i chciał zaprosić grupę Chińczyków na rekolekcje w Polsce.
Wtedy przyjechało ich czworo. To był dla nich pierwszy kontakt z Polską. Od tej pory co roku w wakacje przyjeżdża grupa z Chin, by wziąć udział w dwutygodniowych rekolekcjach oazowych i później przez tydzień podróżować i zwiedzać. Ich przyjazdy organizuje diakonia misyjna ruchu, obecna w czterech polskich diecezjach. Marcin Skłodowski, odpowiedzialny za centralną diakonię misyjną, a prywatnie ojciec rodziny, o działalności ruchu na rzecz Chin mówi: – To nie jest tak, że dostaliśmy jakiś charyzmat i tylko my z tego korzystamy. To jest dar dla Kościoła, którym musimy się dzielić. Jeśli ja się nawróciłem i odkryłem sens życia, to nie mogę tego zatrzymać dla siebie, muszę się tym podzielić z innymi – nie tylko z Polakami.

Rekolekcje odbywają się przeważnie w centrum ruchu w Krościenku nad Dunajcem, aby goście mogli jak najpełniej poznać charyzmat oazy. Co przeżywają w Polsce nasi chińscy bracia? Poza kulturą i historią naszego kraju poznają także Kościół w Polsce. Doświadczenie żywego Kościoła, jego liczebność i różnorodność są dla nich zaskakujące. W Chinach wolność religijna jest ograniczana, nie ma ruchów katolickich ani rozbudowanych propozycji formacyjnych. Dlatego mieszkańców Państwa Środka zdumiewa obecność Kościoła w przestrzeni publicznej – duża liczba świątyń i pomników, spotykani na ulicach kapłani.

Ważnym składnikiem wizyty w Polsce jest też wspólne przeżywanie codzienności w małej, międzynarodowej grupie: wspólna modlitwa i wspólne obieranie ziemniaków, nawiązywanie braterskich relacji. Dla obu stron jest to doświadczenie jedności Kościoła i tego braterstwa, o którym tak dużo mówi papież Franciszek. Chińscy katolicy mocno przeżywają też wizyty w sanktuariach, a zwłaszcza w Łagiewnikach, ponieważ kult Miłosierdzia Bożego jest dla nich ogromnie ważny. Duże wrażenie robi też Częstochowa i tłumy pielgrzymów.

Po trzech tygodniach formacji i podróżowania Chińczycy wracają do swojej diecezji gotowi dzielić się tym doświadczeniem. Ale Polacy także wiele się uczą od swoich gości. Przede wszystkim gorliwości w wierze, ale też postawy przyjmowania z radością tego, co im zostaje zaproponowane, mimo trudności i skromnych warunków. Wyjeżdżając ze swojego kraju, Chińczycy nie mogą zabierać dużego bagażu, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Przyjeżdżają więc z jednym ubraniem na zmianę, które codziennie piorą w miskach. – Dla mnie to jest wezwanie do nawrócenia, żeby wracać do korzeni, do prostoty, do której nawołuje Ojciec Święty – przyznaje Marcin Skłodowski. Dodaje, że imponuje mu też sumienność i zdyscyplinowanie chińskich gości, którzy decydując się na przyjazd na rekolekcje, są wierni temu wyborowi w najmniejszych rzeczach, jak choćby punktualność czy skrupulatne wypełnianie drobnych posług. Sposób, w jaki przeżywają wiarę, robi duże wrażenie.

– Jestem zachwycony narodem chińskim. Już święty Franciszek Ksawery mówił, że kto zdobędzie Chiny dla Kościoła, ten zdobędzie świat. To było pięć wieków temu i Chińczyków jest teraz kilka razy więcej niż wtedy, ale tu nie chodzi tylko o ich liczebność. Chodzi o to, jak oni przyjmują i przeżywają wiarę, jak są gorliwi. To są takie cechy, z których musi wyrosnąć coś wspaniałego, bo w tym jest moc. Jak tam się rozwinie i Kościół, i wiara, i granice będą się z czasem otwierały, to stamtąd wypłynie silna fala misyjna. Myślę, że nadzieja dla świata może być oprócz Afryki i Ameryki Południowej także w Chinach – dodaje.

Diakonia misyjna ruchu nadal współpracuje z grupą, która cztery lata temu przyjechała po raz pierwszy. Początkowo były to tylko rekolekcje prowadzone po angielsku. Z czasem znaleźli się tłumacze z chińskiego na polski, a teraz już ci, którzy przeżyli rekolekcje, sami prowadzą je w swojej diecezji, w swoim języku. Rozwijając to, co dostali, tworzą wspólnotę oddziałującą na resztę diecezji Handan. Pierwsze polskie oazy za czasów komunizmu odbywały się w bardzo prostych warunkach, i u nich jest tak samo. Śpią na matach, myją się w zimnej wodzie. Są coraz bardziej samodzielni w organizowaniu spotkań formacyjnych, coraz mniej potrzebują rady. Wkrótce spotkania z polskimi oazowiczami będą miały charakter głównie integracyjny.

Zorganizowanie przyjazdu gości z Chin to duże wyzwanie. Wymaga sporo pracy logistycznej i organizacyjnej, z przyjazdem wiążą się też spore koszty. Dlatego diakonia stara się na różne sposoby zbierać pieniądze, organizując różne akcje, np. „Dycha dla Chińczyka”, o której pisaliśmy tydzień temu. Organizatorzy wykonują dużą pracę. – Połączyć wszystkie elementy układanki to jest wyzwanie, ale potem po rekolekcjach jest duża radość. Przed ich wylotem zawsze jest spotkanie, podczas którego możemy posłuchać ich wrażeń. To jest nagroda za ten cały trud. My tego nie robimy dla wdzięczności, ale to buduje, jak się widzi ich zapalone oczy i tę zmianę, jaka się w nich dokonuje przez ten czas. Najpierw są zagubieni, a potem doświadczają życia we wspólnocie, stają się naszymi braćmi – puentuje Marcin Skłodowski swoją opowieść.

Joanna Piekarska
fot. arch.

Idziemy nr 29 (410), 21 lipca 2013 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 17 kwietnia

Środa, III Tydzień wielkanocny
Każdy, kto wierzy w Syna Bożego, ma życie wieczne,
a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 35-40
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter