24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Z Ewangelią na stopa

Ocena: 0
3797
Przez tydzień przemierzali polskie i europejskie drogi, rozmawiając z napotkanymi kierowcami. To, czy będą mieli gdzie spać i co jeść, pozostawili Bożej Opatrzności.
Wrócili! Kolejna para autostopowiczów, witana głośnymi brawami, przekracza próg klasztoru dominikanów w Łodzi. – Gdzie byliście? Opowiadajcie! – wołają pozostali. Podłogę jadalni wypełniają plecaki, karimaty, mapy, kartonowe tabliczki z wypisanymi nazwami miast. To ostatni dzień Rekolekcji Autostopowych „Piękne Stopy” – akcji zorganizowanej przez młodych miłośników autostopu przy pomocy łódzkich jezuitów i dominikanów. Wzięło w niej udział 55 osób w wieku od 17 do 40 lat. Po trzech dniach przygotowania duchowego i praktycznego wyruszyli w drogę.

– Akurat w niedzielę, w przeddzień naszego wyjazdu była Ewangelia o tym, jak Jezus rozsyłał uczniów. I my czuliśmy się zupełnie tak jak ci apostołowie – opowiada Ewa Pieczyńska, jedna z organizatorek. Mottem rekolekcji były słowa, które Duch Święty wypowiedział do Filipa w Dziejach Apostolskich: „Podejdź i przyłącz się do tego wozu”. Autostopowicze nie ze wszystkimi kierowcami rozmawiali wprost o wierze, ale po prostu o życiu. Jeśli ktoś był ciekawy, dokąd jadą, opowiadali o rekolekcjach. – Często pytaliśmy kierowców, czy mają jakąś intencję, w której moglibyśmy się pomodlić – mówi Łukasz Krawiec, który wraz ze swoją grupą dotarł do Pragi, Wiednia i Berlina. Niemiecki kierowca zaprosił ich nawet na imprezę do znajomych. – To byli młodzi związani z różnymi subkulturami, nie katolicy, bardzo liberalni. Z jednym z nich długo rozmawiałem o Bogu – dodaje Łukasz.

Ewa Pieczyńska i Małgosia Janus często spotykały ludzi, którzy właśnie przeżywali jakąś szczególną sytuację – na przykład pewien kierowca był bardzo pokłócony z żoną, inny podjął decyzję o wyjściu z nałogu i właśnie jechał na odwyk. – Nasze słowa o Bogu były dla nich umocnieniem – podkreśla Małgosia. – Ciekawe, że kilka razy takie głębokie ważne rozmowy wywiązywały się, kiedy już miałyśmy wysiadać, ale nagle zaczynał padać ulewny deszcz i jechałyśmy dalej. Widziałyśmy, jak Pan Bóg poprzez naszą obecność walczy o tych ludzi.

Inna para, Gosia i Bartek, opowiadała o spotkaniu z księdzem, który właśnie przeżywał trudny czas i prosił Pana Boga o jakiś znak. – Uznał, że my jesteśmy takim znakiem, koniecznie chciał, żebyśmy u niego przenocowali. Rano odwiózł nas na wylotówkę, pożegnał się z nami, klęknął i… pocałował nasze stopy.

Nie zawsze zdarzały się takie pozytywne sytuacje. Wiara autostopowiczów wielokrotnie była wystawiana na próbę: kiedy musieli kilka godzin stać w ulewnym deszczu albo gdy zapadała noc, a oni jeszcze nie mieli noclegu. – W codziennym życiu niby ufam Bogu, ale przecież wszystko mam poukładane. A podczas podroży autostopem nic nie wiem: gdzie będę spać, co będę jeść, kogo spotkam – to dopiero ogromne zaufanie – podkreśla Roma Petrymusz, która dotarła aż do Wilna. Część uczestników rekolekcji, zdając się na Bożą pomoc, nie wzięła ze sobą żadnych pieniędzy. Ewa przyznaje, że na wszelki wypadek zabrała jednak 30 zł. – Ale po pierwszym noclegu i po tym, jak dostałam rano pyszne śniadanie, zobaczyłam w kościele puszkę na ofiarę dla biednych i pozbyłam się tych pieniędzy. Wtedy ogarnęła mnie cudowna lekkość – wspomina.

– Kiedy nie miałyśmy gdzie spać, mówiłyśmy: „Panie Boże, wykombinuj coś”. I zawsze ktoś nas do siebie przyjmował. Jeden z kierowców dał nam swoje mieszkanie, zostawił klucze, a sam pojechał do rodziców, żeby nam nie przeszkadzać – opowiada Roma. Ewa modliła się o pomoc, bo bardzo źle się czuła, a miała problem z dojściem do lekarza. I właśnie wtedy zwróciła się do niej pewna pani, która okazała się pielęgniarką – zaraz załatwiła wizytę w przychodni i wykupiła leki.

Inni uczestnicy też doświadczyli, że jeśli człowiek zda się całkowicie na Boga, to On spełni wszystkie pragnienia, nawet te najbardziej prozaiczne. – Przechodząc koło restauracji z pierogami, mówiłyśmy sobie: „O, ale byśmy zjadły pierogów!”. I akurat tego samego wieczora dostałyśmy je na kolację! – opowiada Roma. Inna uczestniczka marzyła o wuzetce – i trafiła na kierowcę, który podarował jej całe pudło ciasta z kremem. Ktoś chciał zjeść ciepły posiłek – i chwilę później kierowca zabrał go do znajomych na obiad.

– Kiedy jedzie się ze swoim tatą na wakacje, to on o wszystko zadba, załatwi dobre noclegi i jedzenie, i atrakcje – podsumowuje Ewa. – To też były wakacje z Tatą: naszym Bogiem Ojcem. On zorganizował mi najlepsze wakacje w życiu.

Hanna Dębska
Idziemy nr 32 (361), 5 sierpnia 2012 r.
fot. arch. rekolekcji


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter