W kurczącej się populacji portugalskich katolików rośnie przyzwolenie na łamanie celibatu, a także spada liczba kapłanów. Życie konsekrowane próbują odbudowywać cudzoziemcy.
Miniony rok nie należał do udanych dla parafii Nossa Senhora do Monte w diecezji Funchal na Maderze. Miejsce to, jedno z najpopularniejszych turystycznie tego portugalskiego archipelagu, stało się w sierpniu symbolem żałoby po śmierci 13 osób zabitych w czasie uroczystości religijnych przez upadające drzewo. Późną jesienią zaś rozgorzał spór o kierowanie parafią. Miejscowy proboszcz, ks. Giselo Andrade, zadeklarował bowiem, że choć jest ojcem małej dziewczynki, pozostanie na stanowisku. Pomimo apeli miejscowego biskupa o ustąpienie, duchowny odmówił rezygnacji, wdając się w otwarty i nagłośniony przez media spór. Szybko zyskał też miano „zbuntowanego księdza z Madery”.
Historia z wyspy skierowała uwagę opinii publicznej na kondycję duchowieństwa w Portugalii, a także stan umysłu tamtejszego społeczeństwa, wciąż przez wielu uznawanego za katolickie.
Skandal na wyspie
Relacjonowany szeroko przez portugalskie, hiszpańskie, a nawet brytyjskie media spór w diecezji funchalskiej pokazał, że wielu miejscowym parafianom nie przeszkadza proboszcz z dzieckiem. Sporo osób poparło księdza z Monte, dopingując do nieprzejednanej postawy wobec biskupa i pozostania na parafii. Nie przekonywały ich wyjaśnienia ordynariusza, który zarzucał ks. Giselowi nielojalność wobec Kościoła i hipokryzję. Sympatycy proboszcza podkreślali, że nie przeszkadza im, że duszpasterz zerwał celibat.
Ricardo, trzydziestokilkuletni były kleryk lizbońskiego seminarium duchownego, twierdzi, że portugalskie społeczeństwo było w ostatnich latach przyzwyczajane do afer z udziałem księży i do niewierności celibatowi. – Wystarczy zobaczyć popularne i niezwykle powszechne telenowele, w których wielokrotnie duchowny zrywa śluby lub prowadzi podwójne życie. Mnóstwo osób wyrobiło sobie opinię, że celibat jest czymś mało ważnym, wręcz bezwartościowym – mówi.
Socjologowie i działacze katoliccy przyznają, że Portugalia, w której regularnie w życiu Kościoła uczestniczy zaledwie jedna czwarta mieszkańców, staje się coraz bardziej tolerancyjna i przymyka oko na słabości duchownych. Wskazują też na rosnące zainteresowanie posługą diakonów stałych, których jest już tam ponad 360. Głównym ich zadaniem jest wspomaganie duchowieństwa w posłudze duszpasterskiej, np. udzielanie sakramentu chrztu, rozdzielanie Komunii Świętej, głoszenie kazań czy przewodniczenie obrzędom żałobnym i pogrzebowym. Nie mogą natomiast sprawować Eucharystii ani spowiadać.
Świecki zamiast duchownego
– Diakoni stali pracują już na terenie siedemnastu spośród dwudziestu diecezji naszego kraju. Według szacunków episkopatu, od 2010 r. nastąpił aż 70-procentowy wzrost ich liczby. To dosyć duża dynamika rozwoju tej posługi – odnotowuje stołeczna działaczka katolicka Ana Silva.
Urząd diakonatu stałego, który został przywrócony przez Kościół katolicki w trakcie Soboru Watykańskiego II, po ponad tysiącu lat nieobecności, jest od 1984 r. integralną częścią portugalskiego katolicyzmu. Podobnie jak szafarze nadzwyczajni Komunii Świętej, zarówno mężczyźni, jak i kobiety. – Ich obecność jest widoczna przy sprawowaniu liturgii w Kościele portugalskim, a przejawem jest liczne grono ministrantek, a także kobiet, które na równi z mężczyznami mogą rozdawać Komunię.
Nie są to tylko zakonnice, lecz coraz częściej osoby świeckie. Z powodu pogłębiającego się braku duszpasterzy coraz częściej zastępują też one księży przy sprawowaniu obrzędów pogrzebowych w niektórych portugalskich diecezjach – zauważa Ana Silva.
Przykładem kobiety zaangażowanej w życie duchowe wymierającej portugalskiej prowincji jest Claudia Rocha. W jednej z wiosek rolniczego regionu Alentejo co tydzień w niedzielę przewodzi ona modlitwom w lokalnym kościele, do którego z powodu braku duchownych w regionie kapłani zaglądają rzadko. Kobieta ma zgodę miejscowego biskupa na przewodzenie wspólnotowej modlitwie i przyznaje, że bez jej zaangażowania wspólnota licząca kilkadziesiąt osób, głównie starszych kobiet, niedzielę spędzałaby bez modlitwy w świątyni.