18 kwietnia
czwartek
Boguslawy, Apoloniusza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Zasłużony dla Kościoła

Ocena: 0
1051

Nie tylko warszawskie diecezje, ale Kościół w Polsce wiele zawdzięcza ks. infułatowi Grzegorzowi Kalwarczykowi, którego pogrzeb odbył się w poniedziałek Wielkiego Tygodnia w archikatedrze warszawskiej.

fot. www.archwa.pl

Zmarł 6 kwietnia, w 81. roku życia, w 57. roku kapłaństwa. Był sędzią w trybunałach beatyfikacyjnych błogosławionych ks. Jerzego Popiełuszki, kard. Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Czackiej, współorganizatorem z ramienia archidiecezji warszawskiej czterech pielgrzymek papieskich Jana Pawła II. Odznaczony został prymasowskim złotym orderem „Ecclesiae populoque servitium praestanti” i wyróżnieniem „Zasłużony dla Warszawy”.

W Kurii Metropolitalnej Warszawskiej przepracował 18 lat jako notariusz, a 20 lat jako kanclerz. – Często spotykał się wtedy z kard. Wyszyńskim, a jako kanclerz zabiegał, by proces beatyfikacyjny Prymasa Tysiąclecia dobiegł końca. Rozmawialiśmy nieraz, dlaczego to tak długo trwa, zawsze powtarzał: „Wierzę mocno, że beatyfikacja będzie”. Uczestniczył w tych uroczystościach – mówi ks. prał. Bogdan Bartołd, proboszcz parafii katedralnej św. Jana Chrzciciela, gdzie ks. Kalwarczyk był rezydentem.

– Bardzo często wspominał, jaką radością był dla niego udział w procesie beatyfikacyjnym ks. Jerzego Popiełuszki. Kiedy ks. Jerzy bywał w kurii i zwierzał się ze swojego żalu wobec niezrozumienia ze strony przełożonych, ks. Grzegorz podtrzymywał go na duchu i pocieszał: „Jurku, nie martw się”. Uczestniczył w identyfikacji ciała zamordowanego ks. Jerzego i w przygotowaniach do pogrzebu – wspomina ks. Bogdan Bartołd.

Ks. Kalwarczyk przez 48 lat, jako rezydent, związany był z parafią archikatedralną św. Jana Chrzciciela. – Zawsze miał czas dla tych, którzy do niego przychodzili. Był cenionym spowiednikiem, a przychodziło wiele osób, korzystając także z jego mądrych rad. Ilekroć prosiłem o posługę w konfesjonale, nigdy nie odmawiał. Był bardzo obowiązkowy. Pamiętam, kiedy był już bardzo chory, zapytałem, czy odprawi zaplanowaną Mszę świętą. „Jakże mam nie odprawić, przecież ludzie przyjdą. To jest mój dyżur i muszę się na nim zameldować”, zażartował. Był bardzo osłabiony, mimo widocznego cierpienia stanął przy ołtarzu – wspomina ks. Bartołd.

Szczycił się tym, że jest kapłanem, któremu święceń udzielił prymas Wyszyński, co miało miejsce 24 maja 1964 r. w Warszawie. Po święceniach kapłańskich był wikariuszem w parafiach w Mszczonowie, Stanisławowie i Kobyłce. – Pracowaliśmy razem w parafii św. Trójcy w Kobyłce w latach 1967–1971 – wspomina ks. prał. Mieczysław Stefaniuk. – Był człowiekiem skromnym, kulturalnym, dobrze ułożonym, chciało się przebywać w jego towarzystwie, budował z ludźmi relacje, tworzył więzy, czas tamtej pracy bardzo nas połączył – mówi ks. Stefaniuk o przyjaźni z ks. Kalwarczykiem. – Miał mocną wiarę. Pochodził z parafii Lubania koło Nowego Miasta, gdzie na religijność duży wpływ miały liczne zgromadzenia założone przez bł. Honorata Koźmińskiego – mówi ks. Stefaniuk.

Znalazł sposób na dotarcie do ludzi młodych. – W Kobyłce zebrał grupę osób utalentowanych muzycznie, grających na instrumentach, i stworzył zespół bigbitowy. Kiedy grali po Mszy świętej, to młodzież wchodziła na ławki, na konfesjonał, żeby móc lepiej widzieć i słyszeć – opowiada ks. Stefaniuk. Opiekował się grupą ministrantów. – Byłem wtedy prezesem ministrantów, a były to najpiękniejsze lata mojej młodości – opowiada Konrad Rytel. – Byliśmy zafascynowani tym kapłanem. Miał wiele pomysłów. Organizował nam cotygodniowy konkurs ze znajomości naszej świątyni, a potem na koniec roku byliśmy nagradzani za zdobyte punkty. Organizował wycieczki rowerowe, kuligi. Przygotowywaliśmy jasełka. Razem z ks. Mieczysławem Stefaniukiem pokazał nam w Ossowie mogiły bohaterów 1920 r., które wtedy można było odwiedzać tylko potajemnie. Chodziliśmy tam pielęgnować groby. Z piętnastu osób grupa ministrantów powiększyła się do stu. Byliśmy tak zaprzyjaźnieni, że do dzisiaj utrzymujemy kontakty, a ks. Kalwarczyk błogosławił nasze śluby, a nawet śluby czworga moich dzieci. Kiedy został wydelegowany na studia specjalistyczne na KUL, to my ministranci jeździliśmy tam go odwiedzać – wspomina Konrad Rytel.

Czuł związek z miejscami i ludźmi, z którymi pracował. Często można było ks. Kalwarczyka spotkać na uroczystościach w diecezji praskiej, chociaż był kapłanem archidiecezji warszawskiej. – Był wybitną osobą, o czym świadczy fakt, że niedługo po święceniach wysłany został na KUL, a potem wybrany na kanclerza warszawskiej kurii – wspomina ks. prał. Stanisław Kazulak, kolega kursowy. – Kiedy dzwoniłem 12 marca z życzeniami imieninowymi, telefonu już nie odebrał, był w szpitalu – mówi ks. Kazulak. Od lat organizował spotkania kursowe. Zdążył jeszcze przysłać zaproszenie na tegoroczne, które ma się odbyć 24 maja, w uroczystość Matki Bożej Wspomożenia Wiernych – rocznicę święceń kapłańskich.

Z urzędu był członkiem najważniejszych gremiów archidiecezji warszawskiej oraz Prymasowskiej Rady Budowy Kościołów. Osobiście był także budowniczym kościoła i plebanii w Nowej Wsi koło Warki.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter