25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Zmarł mi Przyjaciel

Ocena: 4.48333
8183

Dzisiaj w Rzymie zmarł ks. Grzegorz Jaskot, salezjanin zarażony koronawirusem podczas pielęgnowania chorych współbraci. Media donoszą o śmierci 67-letniego polskiego księdza. A dla mnie był to bliski przyjaciel.

"To są nasze podziemia, ale do komunikacji zamkniętej między budynkami to wystarcza. Wracam właśnie z rozwiezienia jedzenia" - pisał o sytuacji w Rzymie ks. Grzegorz (zdjecie z 26 marca 2020 r.)

Poznaliśmy się przed ponad dwudziestu laty. On był wówczas redaktorem naczelnym czasopisma dla dzieci „Ziarna” i dyrektorem Salezjańskiego Biura Pielgrzymkowo-Turystycznego „Saltur”. Ja byłem duszpasterzem akademickim utrzymującym się z pracy w mediach. Na Grzegorza zawsze można było liczyć. Bo on nigdy nie liczył sił czasu i pieniędzy, które poświęcał dla Bożej sprawy i dla przyjaciół. Urzekał ludzi swoją zwyczajnością, pokorą i pracowitością. To pewnie dlatego władze zakonne w 2002 roku powołały domu generalnego w Rzymie aby uporządkował narosłe tam ekonomiczne zaszłości. Jeszcze przed jego wyjazdem pracowaliśmy jako zmiennicy prowadzący w dawnej Telewizji Familijnej program „Anioł Pański”. Potem parokrotnie korzystałem z jego gościny w Rzymie, w tym również w pamiętne dni pogrzebu św. Jana Pawła II.

Kilka lat później powierzono mu zadania wiceekonoma na Papieskim Uniwersytecie Salezjańskim w Rzymie. Bezpośrednio troszczył się o sprawy bytowe prawie 240-osobowej wspólnoty salezjańskiej składającej się głównie z obecnych i byłych profesorów tej uczelni, pochodzących z całego świata. Tam zastała go epidemia koronawirusa. W Wielki Czwartek tego roku pisał do mnie: „Jesteśmy w pełni rozwoju  epidemiiCOVID19 we Włoszech. Rano o 7.00 wyjazd z chorym księdzem salezjaninem do szpitala św. Filipa Nereusza w Rzymie. Ambulatoryjnie mają sprawdzić czy złamana kość przedramienia, operowana dwukrotnie, zrasta się dobrze. Powrót do domu. Tu już czeka na obiad prawie 20 współbraci odizolowanych w swoich pokojach – są w stanie obserwacji. Szybko do nich i samemu zjeść w biegu jakiś obiad. O godzinie 16.00  Msza z Wielkiego Czwartku okrojona z mycia nóg, itd. Musimy zachować odstępy i czas. Za 2 godziny następna grupa w tej samej kaplicy i później jeszcze jedna do 19.00, bo o 19.30 „uroczysta kolacja”. Podczas kolacji w jednej ze wspólnot, gdzie jadam by zachować przepisane odległości przychodzi informacja, że współbrat z tej wspólnoty zabrany w niedzielę do szpitala jest zarażony. Inny współbrat zabrany wczoraj przez pogotowie – wynik pozytywny – on też. Teraz czekamy na decyzję Sanepidu co będzie z nami.  Z takimi myślami, o rzeczywistości, której doświadczamy dobiega końca Wielki Czwartek Jest on inny od wcześniejszych, ale w jakiejś części włącza mnie w to co przeżywał Jezus. Ból, niepewność jutra, ale i nadzieja: jest ktoś komu służę w tym moim codziennym kapłaństwie. I chcę być Mu wiernym, bo poza tym wszystkim, co innych przeraża, ja widzę jutro i tak samo chcę się obudzić, by kontynuować swoją służbę. Dzięki Ci Jezu za takie kapłaństwo. Ty też przyszedłeś, żeby służyć tym którzy się źle mają. Ty zrobiłeś to doskonale. Pomóż mi!”

Nazajutrz pisał: „Mamy tu mały szpitalik dla naszych chorych, byłych profesorów. W tej chwili jest ich 10. Tych oddzieliliśmy i wstęp ma tam tylko jeden z nas, który oprawia dla nich Msze. Większość z nich po dziewięćdziesiątce, a jeden ma 101 lat. Ich pilnujemy.” Do maila załączył swoje zdjęcie, pokazujące jak w obraniu ochronnym rozwozi chorym współbraciom posiłki. Potem kontakt się urwał.

Przed kilkunastu dniami zadzwonił jego współbrat zakonny ks. Roman Szpakowski SDB. Prosił o modlitwę za Grzegorza, który w śpiączce farmakologicznej leży pod respiratorem. Stan chorego był ciężki. Przedwczoraj był to już stan krytyczny. Dzisiaj rankiem przyszła informacja o śmierci. był to wielki cios dla przyjaciół ks. Grzegorza. Ale nade wszystko dla jego rodziców i siostry. Nie będą mogli nawet uczestniczyć w jego pogrzebie. Urna z prochami ks. Grzegorza spocznie na zakonnym cmentarzu salezjańskim w Rzymie. Dla nas pozostaje to, co najważniejsze – jednoczenie się z nim przed Bogiem w Eucharystii i modlitwie.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Redaktor naczelny tygodnika "Idziemy"
henryk.zielinski@idziemy.com.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter