– Czuję się jak spadkobierca po Stanisławie Wyszyńskim – przyznaje Paweł Ginda, organista z parafii NMP Wspomożenia Wiernych w Zalesiu Dolnym. Ojciec prymasa Wyszyńskiego zostawił swoim następcom nuty i partytury z dedykacją, a także świadectwo pięknego życia.
fot. archiwum Pawła Gindy– Przybywając z Warszawy do Zalesia Dolnego przed ponad dwudziestu laty, nie wiedziałem, że organistą był tu Stanisław Wyszyński – opowiada Paweł Ginda, organista i dyrygent Chóru Liturgicznego w Zalesiu Dolnym. – W niedzielę przed pierwszą Mszą świętą o godzinie siódmej na „Godzinki” przychodziło sześciu starszych mężczyzn. To byli panowie, których do śpiewu w kościele angażował Stanisław Wyszyński; wówczas, w początkach parafii, Msze święte sprawowane były w kaplicy-baraku, nie istniał jeszcze obecny kościół.
– Charakterystyczne, że „Godzinki” śpiewali tylko mężczyźni. Do tego z charakterystycznym lokalnym mazowieckim zaśpiewem, wprowadzonym prawdopodobnie przez Stanisława Wyszyńskiego. Nie chciałem zmieniać nic w ich stylu, zacząłem im akompaniować, dołączając organy, kiedy oni już zaczęli śpiew – opowiada Paweł Ginda.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 47 (787), 22 listopada 2020 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 09 grudnia 2020