24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Zza seminaryjnej furty

Ocena: 0
1322

Jak wygląda życie za murami uczelni przygotowującej przyszłych księży? Zaglądamy do wnętrza Ogólnopolskiego Seminarium dla Starszych Kandydatów do Święceń.

fot. Bartłomiej Fila

Codzienność w seminarium duchownym budzi zainteresowanie wielu osób. Powszechne jest przekonanie, że większość czasu wypełnia modlitwa. Tymczasem formacja seminaryjna to także studia filozoficzne i teologiczne, praktyki i budowanie wspólnoty.

 


DZIEŃ KLERYKA

Seminarium 35+ powstało decyzją Konferencji Episkopatu Polski w 2014 r. w Krakowie, by kilka lat później przenieść się do Łodzi. Mogą do niego wstąpić kandydaci, którzy uzyskali skierowanie biskupa diecezjalnego oraz ukończyli 35. rok życia; wśród obecnych alumnów większość jest absolwentami szkół wyższych i ma za sobą doświadczenie pracy zawodowej.

Dzień kleryka wypełniają rozmaite aktywności. – Pierwszym punktem jest rozmyślanie, Eucharystia i jutrznia. Liturgia godzin stanowi swoiste ramy dnia. Po śniadaniu rozpoczynają się wykłady, które trwają do południa. Przed obiadem i po nim gromadzimy się w kaplicy na nawiedzeniu Najświętszego Sakramentu; niekiedy odmawiamy brewiarzową modlitwę w ciągu dnia. Czas popołudniowy to możliwość wyjścia na spacer, ubogacenia się ciekawą lekturą, indywidualnej modlitwy czy przygotowania do kolejnego dnia zajęć. Wieczorem spotykamy się w kaplicy na nieszporach, a kilka razy w tygodniu trwamy przed Panem na adoracji Najświętszego Sakramentu. Po kolacji mamy czas na budowanie wspólnoty, któremu towarzyszy wiele radości. Nieco inaczej wygląda niedziela czy okres rekolekcji. Nierzadko bywamy w Teatrze Logos na wybitnych sztukach wykonywanych przez aktorów i artystów z całej Polski czy uczestniczymy w wykładach i wystawach towarzyszących spektaklom. W poniedziałki pracujemy w Szkole Wspólnoty, próbując żyć charyzmatem ks. Luigiego Giussaniego, inspiratora ruchu „Komunia i Wyzwolenie”. Każdy dzień staramy się kończyć indywidualnie bądź w mniejszych grupach uwielbieniem Pana Boga za otrzymane łaski – mówi ks. dr hab. Sławomir Szczyrba, rektor seminarium.

Seminarium mieści się w centrum miasta, blisko łódzkiej archikatedry; do dyspozycji alumnów jest trzecie piętro, gdzie znajdują się ich pokoje, sala do wspólnych spotkań czy też pralnia. Większość z nich mieszka pojedynczo w pokojach z łazienkami. Do dyspozycji mają m.in. bibliotekę, salę do ćwiczeń i bezprzewodowy internet.

Klerycy sami sprzątają swoje pokoje i części wspólne, piorą i prasują, a przejawiający talenty kulinarne czasem przyrządzą jakiś specjał dla wszystkich. Część z nich wyjeżdża regularnie do wyznaczonych parafii, by tam dyżurować w kancelarii, spotykać się w zespołach i grupach, przygotowując się do pełnienia posługi duszpasterzy. Kilku kleryków podjęło dodatkowe studia wyższe i podyplomowe, kolejna grupa uczy katechezy w łódzkich szkołach. Każdy może rozwijać swoje pasje i zainteresowania, co dodaje dynamizmu całej wspólnocie.

 


W RÓŻNYM WIEKU

Niezależnie od zdobytego wcześniej wykształcenia oraz posiadanych umiejętności wszyscy alumni podejmują studia teologiczne. Uczęszczają na zajęcia razem z klerykami archidiecezji łódzkiej. Jest to okazja do budowania relacji między seminariami oraz wzajemnego poznawania się i dzielenia się doświadczeniem życiowym. Seminarzyści spotykają się nie tylko w salach wykładowych, ale również w kaplicy. – W czwartki i niedziele gromadzimy się wspólnie na Mszy świętej oraz modlitwie. Razem świętujemy jubileusze łódzkiego Kościoła, ale też choćby imieniny. Młodsi mają okazję zaczerpnąć z doświadczenia nieco starszych kolegów, a dojrzalsi wiekiem klerycy – rozpalić na nowo płomień gorliwości – dodaje z uśmiechem ksiądz rektor.

Wiele prac w budynku seminaryjnym klerycy obu wspólnot wykonują razem w ramach grup roboczych czy liturgicznych. Często można ich zobaczyć w archikatedrze łódzkiej, gdzie tworzą asystę celebracji Eucharystii. Jednak przez większą część tygodnia alumni Seminarium 35+ modlą się we własnej kaplicy, w której każdy z nich ma wyznaczone miejsce. Każdego tygodnia dwóch kleryków pełni dyżur, którego celem jest przygotowanie Mszy świętej oraz nabożeństw, a także posługiwanie podczas liturgii. Ma to swoje praktyczne znaczenie, część z nich bowiem przed wstąpieniem na drogę ku kapłaństwu nie była ani ministrantami, ani lektorami. A przecież od przyszłych księży należy wymagać dobrej orientacji w sprawowaniu liturgii.

Aktualnie w Ogólnopolskim Seminarium dla Starszych Kandydatów do Święceń przygotowuje się szesnastu kandydatów w różnym wieku, z różnych diecezji. Kolejni czekają na decyzję o przyjęciu.

Poszli za wezwaniem

Co sprawia, że dorośli mężczyźni postanawiają całkowicie zmienić swoje życie, zrezygnować z często dobrze płatnej pracy i pójść za głosem Jezusa, który zaprasza ich na drogę powołania kapłańskiego? Jaka jest ich wizja bycia księdzem, gdzie i komu pragną służyć? Kilku alumnów zdecydowało się opowiedzieć nam o sobie i swojej drodze do seminarium.

 


DZIELENIE SIĘ DARAMI

Jestem neofitą. Około siedmiu lat temu otrzymałem łaskę nawrócenia, odmiany dotychczasowego życia, przemienienia duszy, ciała i umysłu, a Pismo Święte odegrało w nim znaczącą rolę. Moje powołanie bardzo mocno związane jest ze Słowem Bożym, gdyż to ono wzbudziło we mnie pragnienie służby Bogu i ludziom. Kiedy człowiek doznaje miłosierdzia Bożego i wylewają się na niego łaski od Pana, rodzi się chęć dzielenia się tymi darami. Na wzór Syna Człowieczego, który „nie przyszedł, aby Mu służono, ale aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (zob. Mt 20, 28), i ja pragnę służyć oraz oddać swoje życie Bogu.

Chcę być kapłanem, który z Bożą pomocą będzie głosił Ewangelię tam, gdzie zostanie posłany, szafując miłosierdziem poprzez udzielanie sakramentów. Pragnę jedności wspólnoty opartej na skale, którą jest Jezus Chrystus. Wierzę, że czas spędzony w seminarium pozwoli mi odpowiednio przygotować się do tej posługi. Ważne jest dla mnie, by ten czas wykorzystać, formując się zarówno duchowo, jak i intelektualnie, a także już tutaj doświadczyć jedności wspólnoty z braćmi w Chrystusie.

Przemysław


BÓG POWOŁUJE PO COŚ

W marcu tego roku przyjąłem posługę akolitatu – takie wydarzenia skłaniają do podsumowań, refleksji. Wciąż przychodzą mi na myśl wspomnienia, gdy służąc jako harcerz, wolontariusz, spotykając osoby uzależnione, angażując się w różne inicjatywy, widziałem, jak ludzie potrzebują pomocy duchowej. Spotykałem na swojej drodze wielu kapłanów. Bardzo często przychodziła refleksja, że ludzie potrzebują kapłanów, a tych brakuje. Długo odsuwałem myśl, że mógłbym jakoś temu zaradzić. Uważałem, że po prostu nie sprostam takiemu zadaniu. Ale napotkani księża pokazywali mi, że gdy Pan Bóg powołuje, to po coś. I uzdalnia właśnie do tego. Kiedy spędzałem czas z osobami uzależnionymi czy z więźniami, widziałem, jaką te osoby mają potrzebę modlitwy. Gdy spotykałem ludzi chorych, myślałem: Gdybym mógł im chociaż Pana Jezusa przynieść… Zaraz potem przychodziła myśl: Ale trzeba tym ludziom głosić miłosierdzie, pojednać ich z Panem Bogiem, by móc dawać im Jezusa Chrystusa.

Skoro Pan Bóg mnie powołuje, to myślę, że po to, bym służył ludziom, bym pokazywał Go im w codziennym życiu. Jak w modlitwie kard. Newmana: „Dozwól mi, by patrząc na mnie – nie mnie, lecz Ciebie widziano, mój Boże”. Dziękuję Panu Bogu, że pozwolił mi odpowiedzieć na „Pójdź za mną” właśnie w tym wieku, teraz.

Formacja seminaryjna to także studia filozoficzno-teologiczne. Ważne jest dla mnie poznawanie Boga przez te nauki, aby móc służyć Prawdzie i oprócz życia Ewangelią umieć ją głosić.

Bartłomiej


ŚWIAT GŁODNY BOGA

Do seminarium przyszedłem z intencją ewangelizacji. Miałem już doświadczenie ewangelizacyjne we wspólnocie, ale czegoś mi brakowało. Zobaczyłem, że najskuteczniej i najbardziej owocnie będę mógł służyć jako ksiądz. Będąc świeckim, nie mogłem odprawiać Mszy ani spowiadać. Zobaczyłem, że brakuje księży, którzy poza pewnymi formalnymi zadaniami chcieliby jeszcze ewangelizować, wychodzić do osób spoza Kościoła. Dlatego moja wizja kapłaństwa nie zamyka się w murach świątyni katolickiej, ale jest wychodzeniem do świata głodnego Boga. Jako ksiądz chciałbym uniknąć rutyny i bycia urzędnikiem kościelnym. Chciałbym umieć słuchać – zarówno drugiego człowieka, jak i Boga. To oznacza pewne odejście na ubocze, by się zasłuchiwać, by się uczyć – od mistrzów. Mam kilku takich mistrzów, którzy są dla mnie wzorem i inspiracją.

Bardzo ważna jest dla mnie wspólnota, bym nie był jak „samotny biały żagiel” zmagający się z falami grzechu i problemów. Jak znam siebie, szybko bym zwinął żagiel i zatonął. Wspólnota nie tylko chroni od upadku, ale i rozwija. Dlatego już teraz w seminarium istotne jest dla mnie, by akceptować człowieka takim, jaki jest. Każdy z nas ma swoje zalety, wady, przyzwyczajenia, także dziwactwa. W naszym seminarium bardzo cenię sobie różnorodność i gotowość do służby. Jest też duża akceptacja dla inności, słabości. Tylko wspólnota ludzi przyznających się do słabości może naprawdę wzrastać, dlatego gdy jeden brat widzi słabość innego, wspomaga go bez osądzania. Zresztą, mój program duchowy od dawna zakłada, aby nie szukać winnych, ale skutecznych rozwiązań.

Marek

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter