Po sukcesie błyskotliwej animacji sprzed lat „Gdzie jest Nemo” wytwórnia Disneya wspólnie z Pixarem zrealizowała „Gdzie jest Dory”, film o przygodach innej rezolutnej rybki z rafy koralowej.
Zapominalską Dory pamiętamy z pierwszej części jako przeuroczą rybkę towarzyszącą Marlinowi w poszukiwaniu syna. Problem w tym, że Dory nagle przypomina sobie, że ma rodzinę, i pragnie ją odnaleźć. Od tej chwili rozpoczyna się jej szaleńcza wędrówka od wód oceanicznych do kalifornijskiego Instytutu Oceanografii.
W trakcie dynamicznie ukazanych wydarzeń Dory towarzyszą przyjaciele – ośmiorniczka, waleń i samica rekina. Wszystkie te postacie zostały tu świetnie skontrastowane od strony charakterologicznej, plastycznej oraz głosowej, co słychać w znakomicie zrealizowanym polskim dubbingu. Wszystkie efekty mają charakter polifoniczny. Składa się na to kilka elementów: dynamiczna akcja, gra kolorów i zabawne dialogi. Końcowy sukces Dory, po brawurowych zmaganiach z wszystkimi przeciwnościami, dobitnie pieczętuje wymowę filmu jako prorodzinną.
Z drugiej strony mamy tu modne dziś tzw. ekologiczne przesłanie. Akcja rozgrywa się bowiem między rybami i zwierzętami morskimi, ludzie pojawiają się jedynie w tle jako istoty raczej nieprzyjazne. Daleko więc jesteśmy od klasycznych filmów Disneya, jak niezapomniane „Bambi” i „101 dalmatyńczykow”. W tamtych obrazach akcja była prowadzona tradycyjnie i przejrzyście, a w postaciach zwierząt można było odnajdywać ludzkie problemy. Dziś świat zwierzęcy przeciwstawiany jest ludzkiemu. Takiemu przesłaniu dodatkowo sprzyja przerost dynamicznej akcji i nakładanie się efektów plastycznych i dźwiękowych.
„Gdzie jest Dory”, USA, 2016. Reżyseria: Andrew Stanton, Angus MacLane. Obsada polskiej wersji językowej: Joanna Trzepiecińska, Andrzej Grabowski, Anna Cieślak, Ewa Błaszczyk, Rafał Cieszyński i inni. Dystrybucja: Walt Disney Company Polska
Mirosław Winiarczyk |