Dramat w Palestynie

Jak pisałem w „Idziemy”, w sezonie letnim w kinach grane są głównie lżejsze filmy. Pojawiają się jednak na ekranach obrazy poważniejsze, przeznaczone do kin studyjnych. Przykładem może być film „Omar”, który wkrótce wchodzi na ekrany. Ten ambitny i ciekawie zrealizowany dramat został wyprodukowany przez filmowców z Palestyny bez pomocy innych kinematografii. Okazuje się, że współcześni Palestyńczycy, często studiujący na uczelniach europejskich i amerykańskich, coraz śmielej podejmują tematykę wojny w Izraelu, współpracując czasami z młodymi artystami izraelskimi. Starają się w ten sposób pokazać własną, palestyńską narrację aktualnych, rozgrywających się tam dramatycznych wydarzeń. Tym samym wybijają się na kulturową niezależność, także z pomocą palestyńskiej społeczności w Europie i Ameryce.

„Omar” nie jest filmem publicystycznym ani fabularyzowaną kroniką wojny na terenach okupowanych przez Izrael na Zachodnim Brzegu i Strefie Gazy, lecz ukazuje dramat uwikłania bohatera, młodego Palestyńczyka, w sieć policyjnych prowokacji, prowadzących w końcu do tragedii. Tytułowy Omar zostaje zatrzymany przez wojskowe służby bezpieczeństwa pod zarzutem zabójstwa izraelskiego żołnierza. Zabójstwa dokonał kolega Omara, lecz izraelski funkcjonariusz, wiedząc o tym, stara się za wszelką cenę zmusić chłopca do współpracy, posługując się dezinformacją i prowokacją, wciągając do psychologicznej gry ukochaną dziewczynę Omara. Film zrealizowany został bardzo profesjonalnie. Interesująco zagęszczona została atmosfera zagrożenia. Młodzi palestyńscy aktorzy grają nieco teatralnie, lecz sugestywnie i przekonująco. W „Omarze” można wyróżnić dwie płaszczyzny – uniwersalny obraz uwikłania człowieka w policyjne i szpiegowskie prowokacje oraz lokalne wątki związane z wojną izraelsko-palestyńską, z której jak dotychczas nie widać wyjścia.

„Omar”, Palestyna, 2013. Scenariusz i reżyseria – Hany Abu-Assad. Wykonawcy: Adam Bakri, Leem Lubany, Samer Bisharat, Iyad Hoorani i inni. Dystrybucja: Art-House.

Mirosław Winiarczyk fot. Art House Idziemy nr 34 (466), 24 sierpnia 2014 r.