„Dźwięk wolności” opowiada o mrocznym świecie handlu dziećmi. Jak postawał ten film, poruszający tak ważny, a zamiatany pod dywan temat?

– Timoteo, ratujesz dzieci, prawda? Czy pomożesz mi uratować siostrę? – pyta z wielką nadzieją w dziecięcym sercu chłopiec o wdzięcznym imieniu Miguel. – Tak – odpowiada znany z wielu ciekawych kreacji filmowych Jim Caviezel, czyli filmowy Tim (Timothy) Ballard. Amerykański oficer, który rzucił dosłownie wszystko, aby ratować porwane dzieci, szczególnie w Kolumbii. Słowa „Kiedy Bóg powierza ci misję, nie możesz się wahać” są największą motywacją dla agenta federalnego, aby wytropić przestępców i odebrać z ich rąk wykorzystywane na różne sposoby niewinne ofiary. – Rzuć pracę i jedź ratować dzieci – dodaje mu odwagi żona, którą gra Mira Sorvino.
Ofiarą handlu ludźmi pada corocznie – szacunkowo – 1,2 mln dzieci. Dlatego film jest równocześnie wielkim krzykiem do współczesnego świata. Powstał dzięki temu, że przed ośmioma laty Eduardo Verastegui i jego przyjaciele usłyszeli opowieść o Timie Ballardzie, amerykańskim agencie federalnym, któremu udało się dotrzeć do swoistego jądra ciemności, aby wyrwać dzieci z piekła handlu i wykorzystywania seksualnego. Eduardo zapytał Tima, czy może razem z przyjaciółmi stworzyć film opowiadający jego historię. – Tak, ale bardzo chciałbym, aby moją postać zagrał Jim Caviezel – odpowiedział agent federalny. Film wyreżyserował Alejandro Monteverde (twórca takich obrazów, jak „Bella” czy „Litle Boy”). Eduardo – producent filmu – gra Pabla. W produkcję włączył się Mel Gibson oraz wielu ludzi dobrej woli.
REKORDOWA PREMIERA
Amerykańskiej premierze towarzyszyło hasło „Dzieci Boga nie są na sprzedaż”. Film tego dnia pobił wszelkie rekordy oglądalności, zajął pierwsze miejsce; na drugim pojawiła się V część „Indiany Jonesa”, a na trzecim najnowsza edycja „Mission: Impossible”. Eduardo w swoich mediach społecznościowych zwrócił się z pytaniem do Harrisona Forda, od lat wcielającego się w nieustraszonego poszukiwacza przygód i skarbów, czy Indiana Jones szukałby i ratował porwane dzieci. Ford zareagował natychmiast i odpowiedział, że poleca niezwykły film, jakim jest „Sound of Freedom”.
Twórcy obrazu marzyli, aby poruszył on sumienia i serca ludzi na całym świecie. Nie jest to jedynie wzniosłe hasło. Eduardo Verastegui (wywiad z artystą został opublikowany w „Idziemy” nr 47/787) podróżuje do wielu krajów Ameryki Południowej, szczególnie tam, gdzie wiadomo, że odbywa się handel ludźmi. Już na początku realizacji obrazu spotkał się z Ojcem Świętym, który udzielił mu swojego błogosławieństwa. Niedawno, po premierze „Sound of Freedom”, artysta ponownie spotkał się w Watykanie z Franciszkiem.
Film wywołał wielkie poruszenie w świecie artystycznym. Podkreślano, że trafna była decyzja powierzenia głównej roli właśnie Caviezelowi; że rzeczywiście przybliżył on charakter, osobowość i misję specjalną, której podjął się Tim Ballard.
W ciągu kilku tygodni od amerykańskiej premiery „Sound of Freedom” pobił rekordy oglądalności w Ameryce Łacińskiej. Był też w czołówce oglądalności premier 2023 r. w Stanach Zjednoczonych, za filmami „Barbie” i „Oppenheimer”.
FILM Z PRZESŁANIEM
Zanim film trafił do kin, napotkał duże trudności. Po wyprodukowaniu przeleżał na półce pięć lat, po tym jak dystrybutor, 20th Century Fox, został w 2019 r. przejęty przez Disneya, a premierę odwołano. Producentom filmu udało się odkupić prawa.
Kiedy filmowcy szukali możliwości rozpowszechnienia filmu, opatrznościowo wręcz pojawiło się skromne amerykańskie Angel Studio, które potrafiło się uporać z promocją w kinach zaledwie w ciągu kilku miesięcy. W Polsce sprowadzeniem filmu zajął się Rafael Film, znany choćby z upowszechnienia serialu „The Chosen”.
Niektórzy próbowali dorobić do filmu teorie spiskowe, pomówienia, i zbagatelizować jego przesłanie. Na szczęście nie miało to przełożenia na wypełnione po brzegi sale kinowe, również po premierze w Polsce.
W ciągu zaledwie kilku dni zwróciły się zainwestowane środki finansowe, które mozolnie zdobywali Eduardo Verastegui, jego rodzina, przyjaciele i ludzie dobrej woli, angażujący się w projekt na rzecz walki z handlem dzieci.
W roku 2016 miałam okazję spotkać Jima Caviezela w czasie jego wizyty w Polsce. Na pytanie, nad jakim filmem teraz pracuje, odpowiedział tajemniczo, że będzie to produkcja, która na pewno wstrząśnie nie tylko światem filmowym, ale także każdym z nas. Czy tak się stanie? Miejmy nadzieję, że tak.