W 1953 roku w Pradze planowano reformę monetarną, która miała ograbić obywateli. Autorzy filmu pokazują dwa wcześniejsze napady rabunkowe – na jubilera i na pocztę. Czechosłowacka bezpieka odpowiedzialnością za to obciąża tamtejszą gminę żydowską, która miała wykonywać polecenia „imperialistów”. Jednak prowadzący śledztwo kapitan Hakl, podobnie jak kalifornijski detektyw Filip Marlowe, po krótkim dochodzeniu dochodzi do wniosku, że rzeczywistych sprawców napadów należy szukać gdzie indziej, może wśród przełożonych. Sytuację komplikuje fakt, że do śledztwa miesza się przysłany z NRD podejrzany oficer, jak się okazało, były esesman, więziony po wojnie na Syberii, później wciągnięty do Stasi, przeżywający w końcu dziwną ewolucję moralną. Dochodzeniu pilnie przygląda się pułkownik z Moskwy. Wokół niezłomnego Hakla atmosfera zaczyna się zagęszczać. Autorzy filmu przesadzili jednak z heroizacją głównego bohatera, który sam ośmielił się stawić czoła maszynerii państwa stalinowskiego. Czy w czasach stalinowskich kapitan bezpieki mógłby oskarżyć swego przełożonego, aby uwolnić niesłusznie aresztowanych Żydów?
W amerykańskich filmach sensacyjnych detektywi i policjanci walczyli z korupcją i zbrodnią, nie mieli jednak na głowie sowieckich i niemieckich oficerów oraz rodzimych komunistów. Problem polega na tym, że w nielicznych filmach rozrachunkowych w krajach postkomunistycznych, w tym Niemczech („Życie na podsłuchu”) i w Polsce pojawiają się postacie „dobrych” funkcjonariuszy bezpieki, którzy prowadzą zazwyczaj podwójną grę na wzór Wallenroda lub kierowani moralnym imperatywem pomagają prześladowanym ludziom. Być może zdarzały się takie przypadki, jednak traktowanie tego jako heroicznych postaw wygląda na gesty kierowane przez autorów w kierunku „historycznego kompromisu” ze środowiskami postkomunistycznymi.
„W cieniu” („Ve stinu”, Czechy/ Polska/Słowacja, 2012. Reżyseria: David Ondricek. Wykonawcy: Ivan Trojan, Sebastian Koch i inni. Dystrybucja: Hagi Film.
Mirosław Winiarczyk |