Scena z "Whiskey dla aniołów"
Ma to oczywiście związek z kameralną atmosferą zabytkowego Kazimierza – miasteczka, w którym zatrzymał się czas.
Projekcje filmowe i spotkania z gośćmi odbywały się w specjalnie postawionych namiotach, a inne wydarzenia – koncerty, wernisaże i spektakle – w zabytkowych wnętrzach i na rynku. Program imprezy nie mógł być więc zbyt rozbudowany. Można było obejrzeć kilka przedpremierowych filmów fabularnych, dokumentalnych i muzycznych, pokazywanych wcześniej na międzynarodowych i polskich imprezach, głównie na festiwalu w Cannes. W pewien sposób repertuar ten oddaje panujące dziś na świecie filmowe tendencje.
Festiwal otworzył nagrodzony w Cannes włoski film „Reality” Mateo Garrone, będący satyrą kultu telewizyjnych reality show. Akcja rozgrywa się współcześnie w Neapolu, zaś od strony formalnej autorzy nawiązują do stylu włoskiego neorealizmu. Wymiar społeczny miała też brytyjska komedia „Whisky dla aniołów” Kena Loacha, poświęcona perypetiom bezrobotnego młodzieńca, który chce się ożenić i szuka jakiegoś zajęcia. Wraz z kumplami i opiekunem społecznym trafia w końcu do wytwórni whisky… Z innych ciekawszych pozycji festiwalowych można wymienić francuski „Holly motors” Leosa Caraxa – awangardowy, wizyjny utwór o człowieku wynajmowanym przez tajemniczą firmę do niesamowitych spotkań – oraz zamykający festiwal duński „Kochanek królowej”, kostiumowy dramat o wstrząsających wydarzeniach na duńskim dworze w XVIII wieku. Filmy te wejdą na ekrany w sezonie jesiennym i zimowym. Z polskich produkcji fabularnych przedpremierowo zaprezentowano tylko debiutancką „Yumę” Piotra Mularuka (wkrótce wchodzi na ekrany) i ciepły dramat rodzinny „Mój rower” Piotra Trzaskalskiego. O filmach tych napiszemy w „Idziemy”.
Ponieważ festiwalowi patronuje Program 2 TVP, w Kazimierzu pokazano ciekawy zestaw filmów dokumentalnych wyprodukowanych z udziałem telewizji. Niektóre z nich, jak „Wiera Gran” Marii Zmarz-Koczanowicz czy „Moje zapiski z podziemia” Jacka Petryckiego, były już emitowane w TVP, zaś inne, m.in. „Wieczny tułacz” Grzegorza Królikiewicza (pisałem o nim w „Idziemy”), „Komeda. Komeda” czy „Tala od różańca” (o Natalii Rolleczek) dopiero się ukażą. Publiczność festiwalowa – głównie odwiedzający Kazimierz turyści oraz specjalnie przybyła tam młodzież – nie mogła narzekać. Najbardziej jednak liczyła się jak zwykle sceneria zabytkowego Kazimierza.
Mirosław Winiarczyk |