Jest rok 1937. Tego dnia przypada stulecie rodzinnego sklepu z zegarkami. Dom napełnia się gośćmi – mimo styczniowej aury jest ciepło i serdecznie. Narracja książki przypomina tę z angielskich powieści o dobrze ułożonych dziewczętach z dobrych domów. Płynie, czytelnika otaczając czytelnika idylliczną atmosferą. Coraz częściej jednak przerywa ją zgrzyt – krótkie wyskoki w przyszłość, przedstawiające rodzinę w najtragiczniejszych chwilach, jakie zgotuje wojna.
Postawa ojca Corrie ten Boom jest kwintesencją mądrej miłości rodzicielskiej. Corrie nazwała ją „kluczem”. Tym kluczem w najtrudniejszych wojennych chwilach otwierała kolejne drzwi nadziei. Cała książka jest o miłości – takiej miłości nie za coś, ale mimo wszystko i wbrew wszystkiemu. To piękna nauka życia.
Ojciec – choć wydaje się w książce postacią drugoplanową – w życiu prawdziwej Corrie ten Boom musiał być niezwykle ważny. To on wyposażył córkę w tytułową bezpieczną kryjówkę, w której znalazła schronienie w najtrudniejszych chwilach. Gdy na komisariacie nie miał przy sobie Biblii, którą zwykł czytać rodzinie rano i wieczorem, zacytował z pamięci: „… jesteś moją kryjówką i tarczą, moja nadzieja w Twoim Słowie… Podtrzymuj mnie, a będę się czuł bezpieczny…”. Tę bezpieczną kryjówkę – już nie tylko metaforycznie – Corrie i jej rodzina dawali prześladowanym.
Z każdej strony książki bije wiara – głównie ojca rodu, który w piękny sposób przekazuje ją dalej: nie tylko członkom swojej rodziny, ale i społeczności miasteczka, którego mieszkańcy przychodzą do niego z prośbą o radę i modlitwę. To właśnie dzięki wierze Corrie i jej rodzina mogli pomóc wielu Żydom w ukrywaniu się, ucieczce, zdobyciu papierów. To wiara pomogła Corrie przetrwać, gdy za ratowanie cudzego życia trafiła do straszliwego kobiecego obozu KL Ravensbrück.
Corrie ten Boom – mimo przeżyć obozowych – po wojnie nadal pomagała ludziom. Otworzyła dom, który służył byłym więźniom i innym ofiarom wojny. Nazwisko ten Boom warto zapamiętać i mieć na nie wyczulone ucho zawsze, gdy mowa jest o członkach tej zwykłej-niezwykłej rodziny, znanej w Holandii, ale też coraz bardziej poza jej granicami. Corrie ten Boom wyruszyła bowiem w świat, by głosić prawdę: „Jezus nawet to, co stracone, potrafi obrócić ku Swej chwale”.
Pierwsze wydanie książki „Bezpieczna kryjówka” ukazało się w 1971 r. Obecne ma szansę przypomnieć piękną postać Corrie ten Boom i losy jej bliskich. Nasz tygodnik patronuje tej publikacji.
Corrie ten Boom, „Bezpieczna kryjówka”, Wydawnictwo Mądra Książka, Kraków 2014, 285 stron.
Monika Odrobńska |